No i stało się. Sąd skazał mnie.
Ale miałem przynajmniej satysfakcję, gdy wziąłem biegłego sądowego w obroty. Tak mu dałem popalić logicznymi argumentami, że aż sędzina sie na niego zdenerwowała że kłamie. Oczywiście fragment z książki o odruchach obronnych był super, facet zsiniał i zaniemówił, wyszło że skłamał, i zupelnie nie wziął pod uwagę materiałów ze sprawy.
Każdy z czterech biegłych stwierdził co innego, masa nieścisłości, ja się nie przyznałem – ale nic z tego. Dostałem wyrok w zawieszeniu plus bardzo wysoką grzywnę razem ze współoskarżonym.
Powiem wam że w pierwszej chwili poczułem rozpacz, będę musiał sprzedać komputer, samochód, resztę pieniędzy nie wiem jak zdobędę, do pracy też nie bardzo się nadaję z powodu swojej choroby, chyba będę musiał sprzedać mieszkanie, nie wiem jak to wszystko załatwić. Do tego jeszcze ktoś uderzył w ojca samochód gdy był w szpitalu, mamusia ma załamanie nerwowe, a wszystko co mieliśmy poszło na urządzenie dla oddychania dla ojca, którego dziś odebrałem ze szpitala. Niech leży w domu a nie w brudnym szpitalu, psychicznie odżyje. W szpitalu jak się okazało ojciec był w stanie fatalnym, bo urządzenie pompujące lekarstwa wziewne do płuc nie działało i sie cały czas dusił. Bez sensu się męczył, no ale to Polska rzeczywistość gdzie każdy na wszystko kładzie pęto. Jedna z Pań pielęgniarek mnie podrywała, normalnie nie jestem fanem „innego” a zarazem dużego piękna, lecz tu dla dobra taty, w imię wyższych wartości, flirtowałem, a tata miał zawsze obfite dokladki kiedy chciał.
Wracając do tematu – wracając z sądu, zacząłem spazmować że tragedia jest, ale nagle dałem sobie solidnego mięśniaka. Tragedia to jest gdy traci się nogę albo honor, a nie gdy ma sie zawiasy i wyprzedaje to co się i tak w sumie dostało od życia. Tak czasem w życiu bywa, trzeba sprzedać samochód, komputer, mieszkanie, ale pieniądz przeplywa, i można kupić sobie to znowu za jakiś czas. To dobra terapia dla mnie, uzależniania się od przedmiotów. Przedmioty raz są, a raz ich nie ma, nie warto się do nich przyzwyczajać – z przedmiotów się korzysta.
Reasumując, mam wszystkie kończyny, zdrowe serce, uśmiech na buzię i żyjemy dalej 🙂 w końcu ta gehenna musi się skończyć i wyjdzie słońce, tego jestem pewien. A żeby się nagrodzić za kolejną lekcję życiową która w co mocno wierzę, ma swój sens bym spełnił swoje życiowe cele, kupiłem w lidlu słodycze, mimo że nie mogę ich jeść bo mam nawroty choroby, a także u Chińczyka moją ulubioną rybę w sosie słodko kwaśnym. Dziś wieczorem „piła 4” na kompie, czekoladka, – jedziemy z tym koksem 🙂
Może nie powinienem wam tego pisać, ale ja jestem tak głęboko przekonany o tym że będę sławnym pisarzem, że wszystkie ostatnie problemy które mnie dotykają traktuję jak lekcje mające w przyszłości mi bardzo zaprocentować. Będę wiedział o czym piszę, żyłem nie pod kloszem, dotykałem życia kazdym swoim napiętym ostatnio nerwem. Z radoscią obserwuję siebie w tej sytuacji, wiedząc jak bardzo będę się z tego śmiał za jakiś czas. Jestem widzem teatru, i znam zakończenie.
A teraz siedzę przy stoliku, szklanka, męskie spojrzenie, butelka alkoholu „karmi” malinowe. I piję szklankami, bez zagryzki.
Pomyśl jak dobrze, że to już za Tobą. Mam na myśli sprawę w sądzie bo z resztą dalej będziesz walczył (grzywna). Ale to też pokonasz! Fajnie, że tata w domku. Dom to dom. Zapach, znajome ściany.Ludzie.I masz rację – wspomnisz to za jakiś czas i sie zdrowo uśmiejesz:-)Mistrz w sądzie!!! Uszy do góry! Będzie lepiej.Jak u Kochanowskiego: Nie porzucaj nadzieje jakoć sie kolwiek dzieje:Bo nie już ostatnie słońce zachodziA po złej chwili piekny dzień przychodzi :-)Trzymam kciuki!
No nie, jeszcze bedzie to trwało teraz, wyciąganie ode mnie kasy przez różne podmioty 🙂 dzieki i całuję 🙂
Tylko nie sprzedawaj kompa!!! Bo dojdzie do zbiorowego samobójstwa !!! :))) Co my będziemy czytać??? Już wolę dygać z tymi obiadkami codziennie – nawet bez zapłaty w naturze:-))) Całuję na szczęście na ten początek „nowego życia” po wyroku:-*
Marku,napewno wszystko się ułoży.To dobrze,że nie załamujesz się,bo to by było najgorsze w tej sytuacji.Trzymaj się jakoś i powodzenia życzę:)
Dam se radę, buźka 🙂
Biedny miszcz ;( No ale z drugiej strony zacytuje Ci moje ulubione powiedzonko: „Co Cię nie zabije, to Cię wzmocni”. Być może dzięki tej nauczce czegoś się nauczysz…a może i nie bo Cię Osho lekko zdegenerował i masz wszystko w d*pie. No ale jak sprzedasz komputer nie będę mógł Cię czytać i to jest najgorsze dla mnie i dla FANEK :/PS – szkoda, że nie nagrałeś rozprawy na dyktafon !
Nagrałem na telefon, zaraz sprawdzę jak się nagrało bo miałem tel w kieszeni 🙂
No to super, podziel teraz na kawałki i wrzuć na bloga co lepsze kawałki, zobaczymy jak sobie miszcz radzi w praktyce :))
Nawet nieźle się nagrało 🙂 pomyślę nad ty, ale mam bardzo drżący ze strachu głos 🙂
Miszcz się boi ? :O HAHAHAHAHA To co to za mistrz duchowy. Przecież Osho nauczał żeby się nie przejmować życiem i być odważnym a Ty co HIHHIHIHIHIHI
Myślę, że okazywanie uczuć od czasu do czasu jest oznaką siły (pod warunkiem, że celem nie jest manipulacja…).Co do Osho – kim wy się zachwycacie? To sekciarz. Pierze mózgi. Kiedyś kupiłam jakąś jego książkę. Tak mi się nie podobała, że po drodze wyrzuciłam do kosza.
Ja się nie podniecam Osho tylko Mareczek, to jego guru nie mój.
Mój guru to życie które mnie uczy a nie żaden z ludzi. Twoim też mimo że mówisz czesto o Bogu którego nie widzisz a którego tylko wizualizujes i się nim później ekscytujesz 🙂
Będzie dobrze Mareczku na pewno,już masz za sobą te oczekiwanie całe;)buźki;)
Odetchnełam .Dobrze ze Cie nie posadzili.Co jak co ale im statystyka musi sie zgadzać.Cele musza być pełne.Gdybyś trafił na niż nie wiadomo co by było.Kompa nie sprzedawaj bo to będzie pierwsza Twoja porazka z którą sobie nie dasz rady. I jak wtedy ktoś z nas ma Ci pomóc?
jak chcesz być pisarzem to przestań być taki szczery i obskurny, bo to zraza… piszesz ciekawie ale pomijając fragmenty o lewatywie i grubych kobietach… chcesz sobie narobić wrogów?
czy myszzz, widziałaś szczerego pisarza albo w ogóle artystę. mareczek dostanie nobla ! z taką wyobraznią ..no no . a tak na marginesie,, czy kotowi HANI nic nie jest ? mam nadzieję że nie ma nogi w gipsie?paa
już jesteś dobrym pisarzem 😉
Prawdziwy mężczyzna. Szacunek dla Ciebie i Twojego podejścia do życia. Gdyby tak przeczytali to wszyscy „biedni” ludzie, którzy mając wszystko narzekają że nie mają nic… Jesteś Wielki Mistrzu
….
twoja choroba to napewno cos powaznego,chyba z glowa cos nie tak:)