Główna wygrana

   

Całą Polska z zapartym tchem oczekuje na wynik środowego losowania dużego lotka, w którym do wygrania jest 35 milionów PLN.

Miliony ludzi wyobrażają sobie ten raj, w który niechybnie zmieni się ich życie po wygraniu 6 tki w totka.

Miliardy ludzi nie wiedzą tego, czego wy, moi czytelnicy, dowiecie się za chwilę. Da to wam oszałamiającą przewagę nad innymi ludźmi. Jeszcze ponad pół roku temu miałem telefon siemens cx65, i oczywiście marzyłem o czymś lepszym. Bardzo lubię robić zdjęcia pięknu tego świata, więc chciałem mieć coś z dobrym foto – mój wybór padł na SE k800i ze świetnym, jednym z najlepszych na rynku aparatów. Gdy już miałem ten telefon, nic się nie zmieniło. Nie byłem szczęśliwy – chociaż nie, przez chwilę w czasie kupna byłem podniecony i pełen entuzjazmu, ale ten stan szybko minął. Teraz, gdy piszę te słowa ten wspaniały skądinąd telefon leży przede mną, i co? i nic. Po prostu sobie leży, a ja zaakceptowałem jego istnienie, i zapomniałem o nim.

Swoją drogą mam świetną rękę do telefonów. Nie psują mi się, świetnie działają, kupuję zawsze okazyjnie i tanio nowy sprzęt, i jestem z nich bardzo zadowolony.

Gdy kupowałem nowy samochód, czy mieszkanie, było podobnie – wyobrażałem sobie jaki będę szczęśliwy mając mieszkanie i samochód. No i mam, i co? jestem szczęśliwy? dało mi to głębokie spełnienie, radość? nie. Chwilę po tym jak to miałem, zacząłem być niezadowolony i marzyć o domu i większym aucie. Wracając do telefonu – marzę o takim samym jak mój modelu SE k850i, tylko że zamiast 3.2 aparatu ma 5.0. To że zdjęcia sa tej samej jakości nie ochłodziło mnie, a raczej nie mnie, a mojego ego które jest takie samo w swojej pożądliwej naturze jak Twoje ego, czytelniku.

Wiem co sobie pomyślisz – jak to? ten bezrobotny truteń porównuje się do mnie? jestem lepszy! Otóż nie mój drogi. Na poziomie ego, wszyscy jesteśmy tacy sami – możesz być papieżem, prezydentem, Dalajlamą, a nadal będziesz grał w gry ego które Cię unieszczęśliwiają.

                        
                                               Gra ego

Ego ma Cię unieszczęśliwić. Ego jest mechanizmem który umożliwia istnienie i przetrwanie, ale który musisz przekroczyć żeby stać sie szczęśliwym. Nie możesz go zaspokoić bo jest jak studnia bez dna, nie możesz znienawidzić jak święci męczennicy – to wszystko to także gra ego. Męczennik podziwia się że jest lepszy od innych skoro się bije, umartwia, ale nadal się porównuje do innych i ocenia, czuje się lepszy. To nadal ego, tylko że w bardziej delikatniejszej, bardziej obłudnej odsłonie. Zaspokajanie ego jest bez sensu. Kupisz telefon, za kilka dni zapragniesz czegoś lepszego. Nawet multimiliarder nie zaspokoi swojego ego – spójrz na najpotężniejszych ludzi którzy żyli na świecie – zdobywali jakiś kraj, i natychmiast chcieli więcej. Gdyby nawet zdobyli cały świat, zapragnęli by kosmosu albo czegoś równie niemożliwego – tak czy inaczej zawsze będą niespełnieni, nieszczęśliwi, z poczuciem braku, niezależnie od tego jak są bogaci.

Nieważne czy jesteś bogaty czy biedny, piękny czy brzydki, dopóki masz ego zawsze będziesz niespełniony. Żeby poczuć szczęście, ludzie robię szereg dziwnych rzeczy. Szukają miłości, zmieniają partnerów, kupują drogie przedmioty i rzeczy, robią sobie operacje plastyczne i wiele innych dziwactw. Oczywiście nic z tego nie daje im szczęścia.

                                          Podstęp ego

Ego ma jedną broń, którą Cię zniszczy, i dokona tego w 99,9% przypadków. Ponieważ zawsze się czujesz niespełniony, zawsze w każdej chwili marzysz o przyszłości, prawda? wyobrażasz sobie pięknego partnera, dużo pieniędzy, rajskie wyspy. Twoja uwaga jest tak skonstruowana że możesz doswiadczać jednej rzeczywistości w danej chwili – mamy dwie rzeczywistości – jedna to swiat wokoło nas, a druga swiat marzeń, snu. Marząc o wygranej w totka czy większym penisie, uciekasz ze świata realnego w świat marzeń. W tym czasie Twoim ciałem rządzi układ nerwowy, ale to nie ma znaczenie, bo bardzo wiele tracisz – tracisz chwilę obecną, tu i teraz, cieszenie się tym co masz. Jak możesz się cieszyć tym co masz, skoro marzysz dniami i nocami o tym jak sąsiedzi Ci zazdroszczą nowego samochodu?

Prawdziwy cios jednak następuje gdy się zestarzejesz – w którejś chwili, gdy ciało jest już mocno osłabione, uświadamiasz sobie ze zgrozą że życie minęło, a Ty się nigdy nim nie rozkoszowałeś. W ogóle Cię w nim nie było – więc gdzie byłeś? to proste – byłeś cały czas w marzeniach, wyobrażajac sobie jak inni się źle czują widząc jak Tobie się świetnie wiedzie. Tak, straciłeś życie, teraz to wiesz ale już jest za późno. Wiec nienawidzisz młodości, radosci, stajesz się zgorzkniały i pełen nienawiści.

Nie kochałeś z całego serca, nie bawiłeś się życiem, nie przeżywałeś go, za to straciłeś życie na myśleniu o nowych rzeczach i przedmiotach. Porażka, prawda?

Ale skoro mnie jeszcze czytasz, jeszcze jest szansa by nie przegrać życia. Dopóki żyjesz jest nadzieja. Jak okiełznać ego? jest kilka sposobów, ale ja uważam że najlepszy jest ten, który silnie promuję i którego jestem mecenasem – po prostu pokochać ego. Miłość tu i teraz sprowadzi Cię do świata realnego, ponieważ ludzie którzy kochają siebie czują się przyjemnie ze sobą, a jak wiesz, my, istoty ludzkie dążymy do przyjemności. Czując przyjemność z bycia sobą, tkwisz tu i teraz, cieszysz się z życia, i wreszcie słyszysz śpiew ptaków, odgłosy życia – i cieszysz się nimi. Wróciłeś z duchowej Syberii, z zesłania przez Twoje ego.

Ale wróćmy do tematu lotka – wygrasz, i co zrobisz? żyjąc na średnim poziomie nie jesteś przyzwyczajony do wielkich pieniędzy, czyli nadmiaru energii. Zaczniesz szaleć, wydawać pieniądze, nakupujesz masę śmieci i co? nadal nie będziesz szczęśliwy. Do pieniędzy trzeba dojrzeć, wiedzieć że na świecie jest się przez jakiś czas, a później umiera i czas leci nieubłaganie i żadna łapówka go nie przekupi. Masa badań potwierdza że ludzie którzy wygrali fortunę tracą znajomych, przepuszczają pieniądze, i sami wariują. Sam widziałem kilka osób stonowanych, godnych, jak się zachowywały mając więcej pieniędzy – po prostu wariowali i szastali pieniędzmi na prawo i lewo.

Do operowania dużymi pieniędzmi, trzeba sie czuć dobrze z nadmiarem energii. Ja miałem kilka razy większe pieniądze, zainwestowałem je, poczekałem, kupiłem mieszkanie. Można? jasne że tak. Ale przyznaję, korciło mnie żeby kupić sobie BMW, ciuchy, dobre restauracje, powłóczyć się trochę po Europie. Tylko że teraz nie miał bym nic, a tak mam swoje własne mieszkanie.

Nadmiar energii – Ci którzy są dobrymi kochankami, umieją trzymać w sobie długi czas pragnienie rozkoszy, i go nie rozładowywać – Ci którzy tego nie umieją robić, ku rozpaczy żon kończą szybko – gdy mają pieniądze, tak samo szybko muszą rozładować ten nadmiar bo nie mogą wytrzymać z tym silnym ciśnieniem, które ich rozrywa od środka. Są specjalne ćwiczenia na nadmiar energii, i one działają.

Czy masz wygraną w totka, czy jej nie masz, liczy się tylko to w jakim jesteś stanie psychicznym – czy jesteś szczęśliwy, dobrze czujesz się ze sobą, dostrzegasz harmonię ze światem, kochasz siebie. To jest najważniejsze a cała reszta jest mniej ważna.

Główna wygrana, to Ty.

Sex randki

 

Rewolucja technologiczna które dokonała wiele przełomów w naszym życiu, wkroczyła też w nasze życie intymne zmieniając je nie do poznania.

Jak każda rewolucja, także i ta wiele zniszczyła ale tez wiele zbudowała.
Dzięki internetowi, stały się możliwa intensywne stosunki seksualne z wieloma partnerami – jest to stan, jeszcze 10 lat temu nie do wyobrażenia. Dawniej by zainicjować stosunek seksualny, trzeba było ogłaszać się w gazecie i kłamać, bo przecież nikt nie napisze wprost o co chodzi, albo ładnie się ubierać i wychodzić do dyskotek i innych miejsc, gdzie odbywa się polowanie na sex spotkanie, co kosztuje wiele czasu i pieniędzy.

Jak to odbywa się dziś? otyła kura domowa w wałkach na głowie siada przed komputerem, wchodzi na czat gdzie wpisuje się jako „Drapieżna Beata 38 Wawa” – co sie dzieje? tłum wygłodniałych mężczyzn natychmiast prosi o rozmowę. Nasza drapieżna kura domowa podaje swój mail, a mężczyźni wysyłają jej swoje zdjęcia, wśród których przeważają fotki ich wzwiedzionych penisów.  Kura domowa gdacząc z zadowoleniem wybiera najlepsze, podaje swój numer (na kartę, kupiony w kiosku, służący tylko do sex spotkań). Mężczyzna dzwoni, i umawiają się na sex. Albo wybierają jej mieszkanie, albo jego albo hotel – płaci przeważnie mężczyzna chociaż zdarzają się wyjatki – starsza zamożna kobieta i młodszy ale atrakcyjny facet, student albo zwykły naciągacz.

Znam wielu mężczyzn którzy specjalizują się tylko i wyłącznie w seksie internetowym. Jeden z nich, nazwijmy go dla ułatwienia fałszywym imieniem Adrian, miał ponad 900 kobiet – każda była poderwana przez internet, czaty, irc, portale randkowe i szereg innych wirtualnych możliwości. Adrian jest przystojnym 32 letnim facetem, ponad 185cm wzrostu, szczupłym ale nie chudym, ładnie zbudowanym informatykiem którego praca pozwala mu na spełnianie się w jego pasji. Marzeniem Adriana jest 3000 kobiet – taki cel sobie postawił, i konsekwentnie do niego dąży. Kolejny sportowiec, w porównaniu do Adriana na razie w niższej lidze to Piotrek. 28 lat, wykształcenie wyższe, wysoki, sympatyczny, urzędnik. Miał ok. 200 kobiet, ale to nie jest jego sensem życia, a jedynie urozmaiceniem. Raz na kilka dni nowa partnerka, to wszystko, chociaż po zerwaniu z dziewczyną miał okres że codziennie była inna kobieta, i w ten sposób odreagowywał.

Ci mężczyźni traktują sex spotkania jako odskocznię od nudnej codzienności, adrenalinę. Z partnerką spotykają się tylko jeden raz, ponieważ kolejne spotkanie ze znaną sobie kobietą jest już nudne, brakuje tego dreszczyku niepewności. Każdy orgazm z kobietą dokładnie zapisują, przeważnie w specjalnym do tego celu kupionym zeszycie, rzadziej w komputerze. Patrząc w zeszyt, można mieć satysfakcję, do komputera nie zawsze mamy dostęp.

Zupełnie inną klasę zawodników prezentuje Damian – 29 lat, 172cm z brzuszkiem, okulary, wykształcenie zawodowe. To wszystko sprawia że kobiety nie zwracają na niego uwagi, ale moi drodzy Państwo, Damian miał ponad 450 kobiet – jak to możliwe? Damian w każdej wolnej chwili pisze hip hopowe teksty, (jest wielkim fanem tego rodzaju muzyki) co pozwala mu niemalże na żądanie układać wiersze i romantyczne zwroty sytuacyjne. Damian potrafi rozmawiając z kobietą sprawić by ta poczuła się wyjątkowa, tak że bardzo chce poznać tego niesamowitego faceta – gdy go poznaje, i się okazuje że nie jest Antonio Banderasem,  mocą rozpędu idzie z nim do łóżka.

A teraz korzystając z informacji moich rozmówców, dowiedzmy się jakie prawa żądzą sexem w sieci.

Najbardziej chętne na sex są kobiety powyżej 34 roku życia. Prym w tej dziedzinie wiodą mężatki, i jak mówią jednym chórem nasi guru – „żadna kobieta wolna nie zrobi tego co mężatka. Idąc na spotkanie z mężem które jest za 45 minut, połyka spermę i nie myjąc ust wychodzi ciesząc się ze za chwilę pocałuje męża”, „tylko mężatki mi proponują sex bez prezerwatywy, możliwość zachorowania nie interesuje ich kompletnie”. Co więcej, nasze autorytety jednoznacznie potwierdzają tezę którą wielokrotnie Państwu przedstawiałem – mężatka która zdradza męża, ma wybór – albo potępić siebie jako osobę która jest niewierna, albo wytłumaczyć sobie że robi to nie z własnej woli, a dlatego ze mąż swoim złym zachowaniem ja do tego zmusza. Wtedy zaczyna gardzić zdradzanym mężem, i go nienawidzić.

Historie które opowiadają mężatki w łóżku swoim kochankom, są nieprzyjemne. I wszystkie są identyczne – zły mąż, za dużo pracuje, za mało pracuje, nie przytula, za dużo przytula, itd itp. Stłumiona złość na siebie za zdradę, owocuje coraz większą nienawiścią do męża którego obarcza się winą za swój uczynek. Rośnie pragnienie zemsty – mężatka kochając się z kochankiem, swoją namiętnoscią i wyuzdaniem karze męża. To właśnie dlatego mężatki są tak poszukiwane przez koneserów dobrego sexu – to potwierdzają wszyscy moi rozmówcy. Idąc dalej, mężatka czuje rozkosz upadlając męża seksem z innym mężczyzną – w życiu jest szarą myszką,  księgową, w nocy w obskurnym hotelu idzie na całość – sex bez gumki, połykanie nasienia, sex analny, lekkie s/m – wszystko jest możliwe, gdy wielkie i sprzeczne emocje rozsadzają zwiędłą pierś mężatki.

Oczywiście moi respondenci doskonale sobie z tego zdają sprawę, i gardzą kobietą która tak postępuje – pożądają jej, ale uważają za coś obrzydliwego, wstrętnego – z prostego powodu – każdy sobie wyobraża co by było gdyby był jej mężem i uczciwie pracował na dom. Zgroza ogarnia każdego meżczyznę gdy uświadomi sobie ze mógłby żyć z taką kobietą. Mężczyźni o których mowa, nigdy się nie ożenią bo na samą myśl o tym dostają mdłości. Widzieli tyle podłości, zdrady i nieuczciwości że w końcu sami się tacy stają, ponieważ w czym przebywasz, tym nasiąkasz. Zawsze jest tak samo – zakochani do szaleństwa w sobie, potem dzieci, praca, zwykłe życie – i w okolicach 40 tki odbija albo kobiecie albo mężczyźnie. Jednak podkreślają to wszyscy – mężczyzna zdradza z pożądania, kobieta prawie zawsze z pełnej nienawiści satysfakcji i pogardy dla męża.

W Warszawie w której działają nasi jednorazowi podrywacze, jest wiele miejsc gdzie można się spotkać na godzinę, przeważnie są to obskurne i tanie hotele. Aczkolwiek bardzo popularne są spotkania w samochodzie, chociaż niewygodne.

Wiele spotkań przeradza się w koszmar. Kiedy jeden z mężczyzn umówił się z pewną Panią na czacie, porozmawiał na telefon i pojechał pod wskazany adres, wszedł do mieszkania gdzie drzwi otworzyła mu atrakcyjna kobieta, zamknęła drzwi a w pokoju siedziało kilku pijanych mężczyzn. Chodziło o zwabienie faceta, z którym mogliby uprawiać sex – biseksualna impreza. Chłopak był przerażony gdy się na niego rzucili i zaczęli obmacywać, ale nie stracił zimnej krwi co mu uratowało prawdopodobnie zdrowie, a może i życie. Udał podniecenia i poprosił o minutkę w toalecie. Z toalety pilnowanej przez jednego faceta wyrwał się otworzył drzwi i uciekł.

Kolejny przypadek – bardzo atrakcyjna 40 latka, w trakcie sexu wyjmuje spod materaca nóż kuchenny i podkłada pod szyję mężczyźnie – i zaczyna płakać i krzyczeć gdzie jest jej dziecko, żeby jej oddał.

W trakcie gorącego sexu, z pokoju w którym rzekomo miało spać dziecko, wpada trzech mężczyzn którzy grożą śmiercią i żądają pieniędzy.

Są też mężczyźni, którzy dochodząc do orgazmu korzystając z prawie nieprzytomności kobiety, i szybko ruchem dłoni ściągają prezerwatywę i kończą w niej. Ich celem jest zapłodnienie i ucieczka z miejsca powstania potomka, którego wychowa inny mężczyzna. Co ma zrobić wtedy kobieta, mężatka, która nagle czuje w sobie nasienie mężczyzny? awantury ie zrobi bo przyjdzie policja i skandal – więc zaciska zęby i czeka czy będzie dziecko, czy też może choroba weneryczna. Jest to bardzo popularne u facetów którzy w ten sposób się mszczą na mężatkach za to, ze ich własne zony ich zostawiły, oraz u tych co spełniają się w płodzeniu dzieci, ale nie lubię na nie płacić.

I najpopularniejsze – nagrywanie zbliżenia na video do szantażu. Nasz Piotr, musiał zapłacić, a do dziś nie ma pewności czy kopie filmu nie powędrowały w świat. Jest kawalerem, ale taki film mógłby mu zniszczyć pozycję w pracy na której bardzo mu zależy. Jeśli chodzi o nagrywanie, to mężczyźni oczywiście robią tak samo, by móc szantażować mężatkę że wyślą film do małżonka. Ale nie zawsze ma to podtekst szantażu, czasem amator podglądania onanizuje się oglądając filmy w których kocha się z kobietami. Sam kilka takich oglądałem zresztą, a nagrywający, romantyczny student z kwiatkami a w rzeczywistości fan filmów porno ze swoim głównym udziałem.

I wreszcie, czarna strona sexu internetowego – zarażanie chorobami, celowe. Swego czasu Polską opinią publiczną wstrząsnął fakt śledztwa w sprawie Simona Mola, który zaraził kilkadziesiąt kobiet wirusem hiv. Drodzy Państwo – takich osób jest wiele. Czemu zarażają? przeważnie z zemsty że ktoś ich zaraził, wiec oni zanim odejdą zabiorą ze sobą ileś ludzi. Są to oczywiście przestępcy którzy w imię prywatnej vendetty za swoje błędy niszczą życia innym ludziom.

Zarażających hiv czy nieuleczalnym zapaleniem wątroby typu B albo nawet C, jest niewielu. Ale wielu jest tych co zarażają wirusami opryszczki, nieuleczajnej, rzeżączką i innymi, równie nieprzyjemnymi. Dlatego absolutnym wymogiem w seksie z internetu jak i z każdym nowym partnerem jest dobra prezerwatywa i systematyczne badania krwi.

Rosnący dobrobyt ludzkości sprzyja chorobom – dawniej choroba była w jednym punkcie świata, teraz poprzez tanie podróże lotnicze jest roznoszona w inne miejsca.

Twoja bomba zegarowa

 

Dziś na sobie samym, empirycznie, doznałem prawa o którym was już tyle czasu uczę. Pominę milczeniem ze kolejny raz z rzędu ignoruję mądrość, i za to płacę. Bogu dzięki, cena była niska.

Ale przyjaciele, przejdźmy do meritum. Ponieważ moi rodzice jechali do cioci za miasto, postanowiłem trochę odpocząć od komputera i zabrałem się z nimi. Zielone drzewa, sympatyczne pieski i kotki, słoneczko i rześki wiatr, jednym słowem sielanka. Chcąc troszkę schudnąć i się opalić, czyli upiec dwie pieczenie na jednym ogniu, chodziłem po lesie spalając kalorie bez koszulki, topless, i straszyłem brzuchem. Ponieważ w ramach wiedzy terapeutycznej wypiłem troszkę i ciut ciut piwa, cały uśmiechnięty deflorowałem dziewiczy las, wchodząc w niego gwałtownie.

Ale oto widzimy drodzy Państwo żużlową drogę, okoloną mrocznym i nieprzyjemnym, niechętnym ludziom lasem, (bardzo negatywna energia) na poboczu której leży urwana głowa lalki. Ponieważ jestem znany z dość dobrego poczucia humoru, (wiele osób wulgarnie zaprostestuje, a ja odpowiem im pogardliwym milczeniem) postanowiłem zrobić małego psikusa kierowcom i wędrowcom, i zrobiłem mały ołtarzyk. Nabiłem główkę na patyk, zrobiłem krzyż który wbiłem do góry nogami, dziabnąłem trzy szóstki.

Poczułem jednak wyraźne wyrzuty sumienia. W końcu przez 18 lat byłem nieustannie poddawany sugestiom o wyjątkowości i Boskości kościoła, świętych znaków, świętości krzyża itd. Mimo że wiem doskonale że Bóg nie ma nic wspólnego z tymi wizjami, jest moim przyjacielem i jestem pewien że sam się z tego śmiał razem ze mną, mamy podświadomość, a ona nie rozumie żartów. Gdy naruszasz coś co jest otoczone świętością, naruszasz tabu, Twoja podświadomość Cię ukarze. Moja świadomość z którą Państwo tu z rozkoszą (mam nadzieję) obcujecie, wie że Bóg jest nieskończonością i nie ma nic wspólnego z symbolami. Ale podświadomość uważa że krzyż to Bóg, a krzyż do góry nogami i trzy szóstki to diabeł, czyli zło, ból itd. Gdybyś wychował się w Islamie Twoja podświadomość uważałaby za Boga półksiężyc a żyjąc w kulturowym kręgu buddyzmu koło dharmy i nieważne ze wiesz że to tylko od jakiegoś czasu symbol wymyślony przez człowieka – Twoja podświadomość tak wierzy, i naruszenie tego dla niej tabu, oznacza karę.

Mimo że coś mi wyraźnie mówiło żebym to zdemontował, zdusiłem w sobie wątpliwości. Jakiś czas później będąc z braćmi zauważyłem ze konstrukcja się rozsypała, więc z mojej inicjatywy do czego się ze wstydem przyznaję, zrobiliśmy to od nowa, krzyż był w wersji Bożej, dobrej, nie diabelskiej, odwrotnej. Jakieś 20 minut po tym, będąc w zburzonym domu głęboko w lesie, skacząc z murku po oknie, wbił mi się w stopę kawał rozbitej butelki. Przebił but i wbił się w stopę, podły. Ból przy wyrywaniu szkła był oszałamiający a krew lała się ze mnie jak z zaszlachtowanej świni, za którą w sumie nie wiedzieć czemu, uważa mnie wiele zawiedzionych na mnie Pań. Po opatrzeniu stopy udałem się do szpitala i dostałem zastrzyk przeciwtężcowy. Przemiła, ciepła, cudowna Pani Dr, to są dla mnie lekarze przez duże L.

Jaki z tego wniosek? zmienić wierzenia można w jednej chwili, ale prawie zawsze tkwi w nas taka opóźniona bomba zegarowa – ja tak zrobiłem, Jedno olśnienie, i odrzucam to co było nic nie warte. Odrzucam tradycję – jestem zły? Ci co odkryli że ziemia nie jest płaska, też odrzucili tradycję, a znaleźli coś znacznie lepszego. Człowiek jest zawsze ważniejszy niż jakakolwiek tradycje. Państwa, religie, imperia – powstają, upadają, powstają znowu nowe i tak w kółko – budowa psychiczna człowieka jest zawsze taka sama, od wieków.

Jeśli rzucasz dziewczynę, mimo że masz do tego prawo biada Ci jeśli masz w sobie przekonanie że trzeba się poświęcać dla innych i podobny temu bełkot. Biada, powiadam 🙂 nie, nie musisz się pokaleczyć. Możesz mieć wypadek, wrzody, kłótnie czy bójkę z kimś, zły stan psychiczny. Twoja podświadomość na pewno tego nie zapomni. Co wiec robić? podnosić samoocenę, i zmieniać wzorce reakcji. Zapraszam do moich artykułów na ten temat, i życzę Państwu miłego weekendu.

Szczęście w związku

   

Gdy już Państwo zrozumieli ten paradoks który opisałem w artykule „zdrada, przemoc, kłamstwa” , możemy przejść dalej.

Dla przypomnienia – paradoks ten polega na tym że na pytanie co robić ze zdradą, przemocą i kłamstwem w związku, nie dajemy dobrych rad tylko my sami się zmieniamy i wtedy ten problem sam znika. Bez zmiany siebie nie unikniemy nieszczęść, dlatego że sami je przyciągamy. Więc cóż da Państwu moja dobra rada? owszem, mogę tak jak inni doradzać żebyście odeszli od partnera/oddali mu cios czy zdradę/wybaczyli. Tylko co to da?

Nawet jeśli jakimś cudem któraś z rad byłaby dobra, to nie zmieni to faktu że zadziała ale na krótko, a po pewnym czasie powrócimy do starego stanu, ponieważ nie zmieniliśmy najistotniejszego czynnika – siebie.

Ponieważ wiele czytelników nie rozumie czym jest wysoka samoocena, i kojarzy ją z pychą i arogancją, chciałbym byście to dobrze zrozumieli. Wysoka samoocena oznacza ni mniej ni więcej, że lubisz siebie. Tak po prostu. Czy zarozumiały babochłop ma wysoką samoocenę? nie, to tylko maska – tak naprawdę to jest dno. Znałem w życiu wiele takich Pań, i to nie ma nic wspólnego z wysoka samooceną. To jest zerowa samoocena, uważanie się za szmatę i gdy taka Pani dostaje awans zadziera głowę. Awans jej polepsza samoocenę, i to jest właśnie różnica – przy zdrowej samoocenie, kochamy się i szanujemy bezwarunkowo, a nie dlatego że mamy awans, nową lodówkę czy też ładne buty.

Gdy kobieta z wysoką samooceną traci pracę, nadal kocha siebie. Gdy kobieta z niską samooceną traci pracę załamuje się, wpada w depresję, tyje i nienawidzi świata za swoje własne decyzje. Paniusia uważająca się za ósmy cud świata, i pogardliwie traktująca innych to jest też przykład niskiej samooceny. Gdyby lubiła siebie, to na co byłoby jej potrzebne poniżanie innych? no właśnie.

Po czym rozpoznać jeszcze wysoką samoocenę? osoba która kocha siebie, nie wywiera na Ciebie nigdy presji. Nie narzuca swojego zdania, nie wpycha sie do Twojego życia z brudnymi buciorami. Wiesz czemu? ponieważ ma swoje życie, i w nim czuje się dobrze. Zakompleksiona osoba musi włazić w czyjeś życie z butami, ponieważ sama ze sobą czuje się koszmarnie.

A teraz uwaga przyjaciele – napiszę coś bardzo, ale to bardzo ważnego – osoby bardzo aktywne mają niską samoocenę. Ich życie wewnętrzne to śmietnik, boją się być sami ze sobą w ciszy, więc muszą mieć bodźce które zagłuszą ich ból istnienia, ich poczucie ze mimo wszystko przegrali swoje życie – oglądają tv, chodzą po niekończących się imprezach, piją alkohol, narkotyki, i uwaga – kłócą się z partnerem o byle głupstwa. Czemu? to banalnie proste – kłótnia to adrenalina, zaangażowanie się, mobilizacja – nie trzeba myśleć o sobie. Takie osoby tam gdzie są, wywołują kłótnie, emocje. Wszystko to ma jeden cel – uciec od siebie.

Osoba która lubi siebie, chętnie przebywa sama ze sobą, patrzy na fale oceanu, słucha ptaszków, podziwia ludzi i zachody słońca. Wycisza się, jest jej po prostu dobrze.

Osoba z kompleksami nie może się wyciszyć, ponieważ wtedy poczuje się zerem, dnem. Wychodzą na wierzch jej myśli które ja gryzą. Zazdrość, nienawiść, tego nie można długo znosić bo się zwariuje, więc trzeba się w coś zaangażować – w kłótnię, w pracę. Pracoholicy mają bardzo niską samoocenę. Osoba zakompleksiona może być bogata albo biedna, stara albo młoda, może być Żydem, Eskimosem to nie ma znaczenia. Więc szuka emocji. I natrafia na mojego bloga, i pyta mnie co ma zrobić? gdy mówię że ma poprawić samoocenę, puka się w głowę i oznajmia mi że jestem żałosnym, pustym, małym człowieczkiem, i pędzi dalej szukać emocji, robić kłótnie, jątrzyć – wszystko byle nie stanąć z samą sobą twarzą w twarz. Co mam jej powiedzieć? idź na imprezę, nachlaj się, naćpaj, daj dupy tabunowi facetów? o tak, wtedy będę faktycznie mądrym terapeutą, w jej oczach. Ale w swoich będę oszustem i szarlatanem.

Zróbmy prosty eksperyment, i proszę Cię o szczerość. Spójrz w lustro, i poobserwuj się trochę – co czujesz? ale tak szczerze, bez bełkotu że jestem taki wspaniały, zwróć uwagę nie na myśli która jak głodna małpa biegają Ci po głowie cały czas, ale na uczucia. Niech zgadnę – odraza, niechęć, nienawiść, złość? a to dałeś się oszukać, a to zdradzić, a to nie jesteś tak ładny jak Twój ideał z tv, a to masz za małego penisa. Jeśli zrobisz to szczerze, a nie tak żeby mi dopiec i powiedzieć ze kochasz siebie i to nie działa co piszę bo Twoje życie to syf mimo że kochasz siebie, jeśli to będzie naprawdę szczere – zauważysz że zgadłem. Ale nie, ja nie zgaduję – to prosta wiedza która działa z matematyczną precyzją.

Jeśli masz niemiłe uczucia względem siebie, to jesteś chory. Tak, jesteś chory na niedocenienie siebie. Stałeś się sam swoim własnym wrogiem, i niszczysz swoje własne życie. Wybierasz zakompleksione partnerki by móc nimi rządzić, i płaczesz że masz w domu wariatkę. Kto ją wybrał? Ty przyjacielu. To Twoja decyzja, Twoje życie. Więc czemu obwiniasz Boga, świat, a czasem i mnie? co my, ja i Bóg mamy do tego? czy ja Ci wybierałem tą kobietę, czy Ty sam ją wybrałeś? zakochałeś się, tak? więc jesteś niewinny?

Odpowiedz sobie szczerze na pytanie – czy zakochałbyś się w kobiecie pewnej siebie, szanującej siebie? takiej która nie pozwoli sobie żebyś ją nie szanował, popychał i traktował jak szmatę? jasne że nie. Kobiety która kocha siebie, nie da się kontrolować, ani nią manipulować. A Ty się tego boisz, więc od takich kobiet uciekasz. Takiej kobiety nie da się manipulować, ale można przeżyć z nią prawdziwą miłość, i świetnie tym bawić – ale to zrozumiesz dopiero wtedy gdy i Ty pokochasz siebie bo teraz to dla Ciebie tylko słowa. Jeśli Twoja mamusia Cię biła i wrzeszczała na Ciebie żeby wyładować swoje frustracje, i mówiła że Cię kocha, nie dziwię się że na samo słowo miłość masz silne mdłości. Ale wiedz że to tylko Twoje skojarzenia, nic więcej. Prawdziwa miłość to coś wspaniałego, mimo ze kojarzy Ci się z silną niestrawnością.

Skoro więc nie oskarżasz siebie o wybranie nienormalnej partnerki tylko zakochanie, to może sprawdź sam w sobie czemu zakochujesz się w takim typie kobiet? a teraz Cię zaszokuję – wybierasz ciągle podobne sobie kobiety,  chciwe, wyrachowane, obłudne? prawda? to nie jasnowidzenie, to normalne jeśli jesteś chory na niską samoocenę.

Jeśli idziesz głodny, o czym myślisz jak obserwujesz świat? gdzie by się najeść. Czy zwracasz uwagę na teatr, plac, gołębie? nie. To dla Ciebie nie istnieje. Jeśli idziesz i czujesz zastanawiające chrumkanie w jelitach, to czego gwałtownie szukasz? toy toya. Widzisz ludzi, budynki, ale nie zwracasz na to uwagi. Liczy się tylko spełnienie pragnienia. Jeśli się boisz kobiet, co myślisz? szukasz słabszych od siebie kobiet, żeby Cię nie zdominowały. Wszystko poza tym Cię nie interesuje. Jeśli kochasz siebie i doceniasz, jak patrzysz na świat? szukasz ludzi wartościowych, uczciwych, wesołych i pewnych siebie. Wszystko co jest poza tym, nie interesuje Cię. Widzisz tylko to co aktualnie w Tobie gra.

Co w Tobie gra? piosenka o miłości czy nienawiści?

Miłość do siebie to wolność. Wolność od innych ludzi, i ich presji. A dla manipulatorów wielkie zagrożenie. Jak manipulować szczęśliwym człowiekiem? jak nakłonić go do wojny i zabijania innych? jak namówić go do nienawiści rasowej, etnicznej, religijnej?

Ludzie z niską samooceną nie chcą się zmieniać. Jedyne co ich motywuje do zmiany, to kolejne i systematyczne katastrofy we własnym życiu. Gdy masz dość cierpienia, zaczynasz nad sobą pracować. Cierpisz? to dobrze. Może to wreszcie Cię zmotywuje do wzięcia się za siebie.

Dlatego media pełne są fałszywych porad w związkach, a unikają tej najważniejszej rzeczy jaką jest wysoka samoocena. Spójrz chociażby na poradniki, blogi, zobacz co Ci biedni ślepcy piszą, jakie dają rady, jakie teorie rozwijają, a to wszystko jest nic niewarte. To tylko śmieci, bełkot. Zrób tak, zrób inaczej, powiedz mu to, tamto, owamto. Ubierz się sexy, bądź niedostępna, zadzwoń do niego, nie dzwoń, udawaj to czy tamto, zrób sobie spa, kup nowe tipsy – TO JEDNO WIELKIE PIEPRZENIE.

Co więc robić? jak żyć? czy Bóg istnieje? czy istnieje Szatan? czemu istnieje zło? czemu faceci lecą na ładne ciało a kobiety na gruby portfel? – Pokochaj siebie a te pytania nabiorą innej barwy, ostrości, i wtedy zrozumiesz znacznie więcej i głębiej niż jakiekolwiek autorytety moralne, kapłani, święci męczennicy i papieże.

Właśnie tego Ci życzę.

Zdrada, przemoc, kłamstwa

  

Pan Bóg stwarzał świat sześć dni, a siódmego wypoczywał. Ja stworzę wam nowy, lepszy świat, przez półtorej godziny pisania artykułu, a potem cały dzień będę wypoczywał.

Zdrada, przemoc, kłamstwa.

Wierni towarzysze wielu związków. Co zrobić by się przed nimi ustrzec? Wbrew obiegowej opinii, można coś zrobić. Można, i to nawet dużo. Podstawowym zabezpieczeniem jest szacunek do siebie. Gdy lubisz i szanujesz siebie, nigdy nie pozwolisz by traktowano Cię źle. To jest podstawowa zasada, od której się powinno zaczynać pasjonującą przygodę ze związkiem. Gdy się szanujesz, szansa ze trafisz że partnera który także siebie szanuje jest potężnie większa, niż wtedy gdy uważasz się za byle co. A partner który się szanuje, nie zdradza, nie bije, kłamie tylko z wyższej konieczności. Ale ma też wady – nie da się manipulować. Nie da się mu wjechać na ambicję, porównywać do innego który więcej ma i więcej zarabia. To po prostu nie działa na mężczyznę który szanuje siebie.

Taką manipulację wywiera kobieta która uważa się za niezbyt wartościową osobę. Czuje się niepewnie, więc musi manipulować żeby kontrolować swojego partnera – niekontrolowany budzi lęk, więc trzeba go okiełznać. Manipulować nie da sie osobą która czuje się ze sobą dobrze. Wiec co robi nasza kobieta? wybiera osobę, która nie szanuje siebie. Rozumiecie? swój zawsze ciągnie do swego. A wiec Panie wybierają osobników niezrównoważonych, zakompleksionych – ponieważ nimi da się manipulować, uderzając w ich słabe punkty. Ale za możliwość kontroli tego mężczyzny trzeba zapłacić pewną cenę – przeklęty triumwirat zdrady, przemocy i kłamstw. Dokładnie to samo dzieje się gdy mężczyzna który boi się kobiet i swoich uczuć, wybiera na partnerkę kobietę niezrównoważoną emocjonalnie, niepewną swojej wartości. Ma uczucie że ją kontroluje, ale ta go oszukuje, zdradza, wyszydza. Oboje czują że kontrolują drugą stronę, a tak naprawdę oboje są zmanipulowani i kłębią się w awanturach i wzajemnej zazdrości, nienawiści i często pożądaniu cielesnym.

Wiesz po czym poznać kobietę zakompleksioną a tą która szanuje siebie? jest prosty sposób – kobieta niepewna siebie buduje na męskim komplemencie swoją osobowość, kobieta pewna swojej wartości wie że to tylko komplement, chociaż też jej sprawia przyjemność – ale nie pochłania jej. To bardzo zasadnicza różnica. Można pływać w wodzie, można w niej także tonąć. Podam wam dość dobry przykład – kobieta niepewna siebie źle się czuje sama ze sobą. Gdy słyszy komplement, czuje się lepiej. Właśnie dostała uzależniający narkotyk, ale jak wiemy, narkotyk nie działa wiecznie, więc świetny nastrój wywołany komplementem znika, a na jego miejsce na zasadzie wahadła, pojawia się silniejsza niż zwykle niechęć, często nienawiść do siebie. Ponieważ nikt z nas nie lubi czuć się źle, to dążymy do tego co wywołało w nas przyjemny stan. A więc do mężczyzny który nas skomplementował.

Mężczyzna który widzi że ma nad nami władzę poprzez komplementy, zaczyna czuć się pewniej i staje się coraz bardziej wymagający/chamski/agresywny/władczy/skąpy – po co ma już udawać czułego romantyka, wydawać pieniądze? cel osiągnięty, złapał swoją rybkę na haczyk komplementów. Teraz trzeba ją wyciągnąć z wody, zjeść a resztki wypluć na trawę i zapomnieć o niej, i łowić kolejną rybkę, bo zaczyna burczeć w piwnym brzuszku.

Pierwszy etap – łowienie rybki. Facet jest ujmujący, szarmancki, czuły, szczodry.

Etap drugi – rybka złapana. Facet uspokaja się ze swoją czułością, stabilizacja i normalizacja jego zachowań.

Etap trzeci – rybkę się je. Kopulacja, koniec z romantyzmem, wyłudzanie pieniędzy i szereg innych zachowań patologicznych.

Etap czwarty – ości się wyrzuca. Partnerkę także.

Etap piąty – poszukiwanie nowego bodźca. I nowej, zakompleksionej kobiety która przedkłada czytanie cosmopolitan i biblii nad mojego bloga.

Ale są też Panie które szanują siebie, i cała zabawa dla naszego emocjonalnego dewianta kończy się na etapie drugim. Kobieta widząc osłabienie szacunku do siebie, mówi o tym partnerowi, apeluje o szacunek do siebie, jeśli ten nie słucha odchodzi i koniec zabawy. To proste – szanuję siebie, lubię siebie, i nie pozwolę by ktoś moim kosztem się bawił. Taka jest mądra i dobra reakcja, ale żeby do niej dojrzeć trzeba polubić siebie. A co się dzieje u Pani która się uważa za byle co? udaje że nie widzi że partner zaczyna ją traktować jak przedmiot. Kobiety potrafią udawać i nie widzieć tego co jest dla nich niekorzystne, i doprowadziły do perfekcji tą sztukę. Efekt tego jest nam znany, rozzuchwalony własną bezkarnością samiec traktuje kobietę jak ostatnią ścierkę, w końcu znudzony odchodzi – pamiętaj że bezwolną ofiarą się przeważnie gardzi. Twoje łzy by wrócił tuż po tym jak zrobił z Ciebie szmatę, za Twoim pozwoleniem, nie sprawią cudu. U tego człowieka jako kobieta jesteś skreślona na zawsze.

Zamiast brać żyletkę i się ciąć by po chwili do niego zadzwonić ze umierasz, zacznij podnosić swoją samoocenę, wybacz partnerowi że tak Cię traktował, i wybacz sobie że uważałaś się za byle co, i zacznij żyć od nowa.

Ale wróćmy do tematu artykułu. Jeśli uważnie czytaliście, na pewno zrozumieliście że sam temat uniknięcia zdrady kłamstw i przemocy jest bez sensu – jest bez sensu, dopóty dopóki nie polepszycie własnej samooceny. Gdy macie ją niską, nie da się nic zrobić w tym temacie, ponieważ wszystko co się dzieje w waszym życiu, będzie zawsze niekorzystne dla was. Nie pomoże wam psycholog, leki depresyjne, ksiądz, a nawet modlitwa – bez wysokiej samooceny, to wszystko tylko was porani.

Cały rozwój emocjonalny człowieka w związku, polega na dojrzeniu do pewnej prawdy, znienawidzonych przez wszystkich cwaniaczków, polityków, kapłanów wszelkich religii i niemal każdego moralnego autorytetu – Ty jesteś ważniejszy niż partner – tak, właśnie tak. Rozumiem miłość do drugiej osoby, rozumiem oddanie życia za nią, ok. Ale faktem jest to, że to ze sobą jesteś 24h na dobę, a partner raz jest, a raz go nie ma. Wystarczy coś na co nie masz wpływu, partnerka nagle sama tego nie rozumiejąc zaczyna czuć nienawiść, i już jej nie ma. Nie pomogą śluby, przysięgi, święte książki i obrazki. To Ty będziesz sam umierać, to Twoje życie, Twoje decyzje. Gdy będziesz umierać i zanikną najpierw Twoje zmysły, zostaniesz sam ze sobą. Twoja ukochana zniknie, zapomnisz o niej. Zostaniesz tylko Ty, i Twoje uczynki, które zgotują Ci niebo, albo piekło.

Ty jesteś najważniejszy.

Wyposażony w tą wiedzę, możesz bez lęku wkroczyć w świat związków, i czerpać z nich przyjemność, nie zabarwioną nienawiścią, strachem, pogardą, lękami.

Niepełnowartosciowe kobiety?

 

Wiele bezdzietnych kobiet zadaje sobie, a także mi, odwieczne pytanie – czemu kobiety mające dzieci, w perfidny i złośliwy dopiekają im i dogryzają?

Znam tą odpowiedź. Drogie Panie – w naszym społeczeństwie, małe dziewczynki bawią się blond lalkami Barbie i dzidziusiami, chłopcy figurkami herosów. Od dzieciństwa społeczeństwo narzuca nam pewną rolę. Kobieta ma być matką i żoną, mężczyzna ma być zaradny i silny. Bycie mężatką, do tego jeszcze posiadanie dzieci nobilituje kobietę w naszej kulturze, czyni ją lepszą od tych Pań, co nie posiadają rodziny. W ten sposób społeczeństwo zabezpiecza się przed wyginięciem.

I teraz wyobraźmy sobie pewną grupę osób, np. w biurze. Mamy tam młodą dziewczynę, i starsze od niej mężatki. Każdy człowiek lubi się czymś chwalić, pamiętajmy o tym. A więc mężatka chwali się młodszej że ma obrączkę, męża, dzieci, rodzinę. Tym sposobem podnosi swoją samoocenę. Młodsza jej zazdrości, marzy żeby też awansować społecznie i móc z pogardą patrzeć na inne kobiety, które nie założyły jeszcze rodziny. Oczywiste jest, że skoro o tym marzy, czuje się gorsza od tych co mają rodzinę.

Popychana przez tą motywację żeby być „kimś”, dąży do ślubu i urodzenia dziecka. Mężczyzna przeważnie się boi ślubu, ponieważ prawie każdy facet widział w swoim własnym domu jak wygląda ślubny raj kilkanaście lat „po”. Ale kobiety mają swoje sposoby, głównie szantaż emocjonalny, posmakowanie dobrego sexu i później gwałtowne zabranie go, czy też najpopularniejszy sposób, hit ostatnich kilku tysięcy lat na planecie ziemia – złapanie na dziecko. Robi się to w bardzo prosty sposób. Mówi się mężczyźnie który nam ufa że mamy dziś dni bezpłodne, więc może poszaleć „bez” do końca co mężczyźni przeważnie uwielbiają, można też przedziurawić igłą prezerwatywę, albo sposób które stosują silne psychicznie i fizycznie Panie, przytrzymują nogami partnera by się nie mógł wydostać z pułapki miłości w „tym”  decydującym momencie. O sposobach polegających na przeniesieniu nasienia z ust, piersi czy brzuszka do wilgotnej jaskini namiętności nie muszę chyba wspominać. Ostatnio na czasie jest styl „na nurka” grzebie się w śmietniku do którego partner wyrzucił pełną prezerwatywę, wydostaje zawartość, i umieszcza w samobieżnym inkubatorze czekając na upragnione szczęście.

Ale wróćmy do tematu. Kobieta w jakiś sposób zdobywa mężczyznę. Oczywiście może go kochać, lubić itd. niemniej naczelnym celem jest genetyczny instynkt przedłużenia gatunku, wzmacniany przez społeczną presję. Każdy dzień w pracy z mężatkami które pastwią się nad tą dziewczyną, to dla niej istna gehenna – to jest właśnie ta presja. Jeśli mi nie wierzysz że instynkt kobiety jest ważniejszy niż miłość do Ciebie, powiedz ze nie chcesz mieć dzieci, i używaj swoich prezerwatyw kupowanych bezpośrednio przed sexem. Wtedy właśnie zobaczysz że miłości tu nie ma, jest tylko cel do spełnienia. Ty jako człowiek, mężczyzna, liczysz się tylko jako dostarczyciel pieniędzy, opieka nad potomkiem, społeczna akceptacja jako rodzina i to wszystko. Jeśli chcesz mieć dzieci, wszystko jest super, dopełniacie się oboje. Jeśli nie chcesz, musisz się zmusić albo zostaniesz porzucony dla innego dawcy genów i pieniędzy. Sam więc widzisz, albo jeszcze zobaczysz że miłości tu nie ma. Są tylko różne pragnienia i przebiegła walka bez zasad żeby je spełniać czyimś kosztem. A gdy partner nie chce swoim kosztem spełnić kobiecych pragnień? wtedy jest egoistą 🙂 a gdy chce się poświęcić i swoim kosztem spełniać pragnienie kobiety? jest wtedy dojrzałym, wspaniałym i prawdziwym mężczyzną.

Gdy nasza przykładowa kobieta nie ma dzieci, męża, rodziny, bycie mężatką i posiadanie dzieci jawi się jej jako raj na ziemi, szczęśliwość bez końca, niemalze boska idylla. Te wyobrażenia wspierają mężatki które się chwalą i opowiadają jak to jest wspaniale – chcą wzbudzić zazdrość, i skutecznie ją wzbudzają. Każdy wędkarz który złowi rybę, w każdej kolejnej opowieści dodaje jej kilka cm, aż w końcu ze śledzia robi się wieloryb. Podobnie Panowie, wraz z ilością wypitego alkoholu powiększają swoje dokonania na polu miłości – każda zakrapiana alkoholem impreza kończy się zapewnieniami ledwo trzymających się na nogach Panów, że mają 45 cm penisy. Tak już mamy, że lubimy się chwalić przed innymi, żeby nam zazdrościli.

A więc mamy tą nieszczęsną dziewczynę. Wiele intryg, szantażu, wysiłków, i w końcu jest wielki życiowy sukces – ma męża, dzieci.

Kobieta oczekuje z niecierpliwością na ten raj, ale co się dzieje? nie ma raju! jest za to gehenna z mężem zazdrosnym o dziecko, ból głowy, ciężka harówka przy dziecku i wieczne finansowe problemy. Do tego dołącza się nadwaga bo po całym dniu stresu trzeba sobie to odreagować a to chipsami, a to batonikami, i szereg innych elementów typowej rodziny. Miał być raj, a mamy piekło, tu i teraz.

Kobieta czuje się oszukana – szuka winnego tego stanu ze nie jest szczęśliwa. Oczywiście przeważnie winnym staje się mąż. Zaczyna mu dopiekać, ten oddaje czy też unika. W każdym bądź razie sytuacja staje się coraz gorsza. Żona nienawidzi męża ze nie dał jej szczęścia które obiecywały jej koleżanki z pracy, mąż nienawidzi żonę ze stała się taką wredną, zrzędliwą suką. Później zaczyna się walka wykorzystując dziecko, próbując je przekabacić na naszą stronę i wzbudzać wyrzuty sumienia u partnera, później zdrady, kochankowie i szereg innych destrukcyjnych patologii.

Na koniec nieszczęśliwego życia, dziecko nam się odwdzięcza za nasze wrzaski i manipulowanie nim jak rzeczą a nie żywym, czującym człowiekiem, oddaje do domu starców, i zabiera cały majątek. A głupiej kobiecie edukowanej kobiecymi czasopismami zostaje zgorzknienie i smutne oczekiwanie na śmierć. Jedyne co sobie poszalała to okazywanie pogardy kobietom które nie mają rodziny – zauważyliście to? ma dziecko i męża, i czuje się lepsza. A co to jest za filozofia urodzić dziecko? co to za problem? cóż to za dokonanie? a spłodzić dziecko? żaden problem, zapewniam osobiście 🙂

Dokonanie czegoś to coś znacznie więcej niż poród i złapanie męża. Posiadanie rodziny to za mało by wzbudzić mój szacunek.

Pokazałem Państwu bardzo negatywną wizję rodziny – specjalnie tak uczyniłem by pokazać, że oszustwo i przebiegłość popłaca, ale do czasu a suma sumarum strasznie tracimy na nieuczciwości. A można przecież być uczciwym, nie łapać męża na dziecko, nie chcieć triumfować nad innymi – można? jasne ze można. Gdy oboje partnerów chcą dziecko, dziecko ma wielką szansę wychować się w zgodnej rodzinie.

Reasumując –  kobieta która się złośliwie pastwi się nad wami, drogie bezdzietne Panie, jest przede wszystkim zakompleksiona. Tyle czasu czuła się zerem bo nie miała dzieci i męża a inne miały, że teraz musi sobie to jakoś odbić. Wasza rozpacz i pragnienie rodziny sprawia jej rozkosz, wtedy czuje się lepsza, może wami gardzić. To daje jej niezwykłą przyjemność. Ona nie trwa za długo, bo za chwilę trzeba wyjść z biura i zetknąć sie z nie ufającym nam mężem którego sie oszukało. O spotkaniu z sumieniem nie wspominam, bo dla dążącej do celu po trupach kobiecie coś takiego nie istnieje.

Kobieta która się nad wami pastwi, ma w życiu bałagan, czuje się zerem, nic niewartą szmatą. Jedyne chwile w których czuje się lepsza, to te gdy widzi Twoje łzy, gdy Ci dopieka że ona ma dzieci a Ty nie masz, więc rzekomo jesteś niepełnowartościową kobietą. Nie wierzysz mi? ok. Ale uwierz tysiącom badań psychologicznym, i relacjom np. z obozów koncentracyjnych czy wiezień – więzień upadlany wreszcie zostaje kapo, i co robi? pastwi się dokładnie tak samo jak inni pastwili się nad nim. Ten mechanizm został dokładnie opisany przy zjawisku „fali” w wojsku. Co dostaniesz, to oddajesz. Młoda kobieta, torturowana poczuciem że jest nikim cierpi. Złośliwe babska w pracy pastwią się nad nią, po czym ona zostaje takim samym złośliwym zakompleksionym człowiekiem, który robi to samo kolejnej młodej kobiecie. I tak to się wszystko kręci w kółko.

Gdy po raz tysięczny widzisz ten rzekomo przyjazny uśmieszek, i pytanie kiedy będziesz miała dzieci, uśmiechnij się i zapytaj kiedy pogrzeb? ona zapyta zszokowana, jak to? a Ty się uśmiechnij i powiedz, ze przecież tak jak każda kobieta powinna mieć dzieci, tak każdy kiedyś umiera wiec się pytasz kiedy ona umrze. I za każdym razem ten sam tekst daj, i ustaną te żałosne pytania o dzieci. Jeśli nie ustaną, musisz się zastanowić czy warto z taką osobą utrzymywać znajomość. Moim zdaniem nie warto. Ale jeśli uważasz się za kogoś gorszego od kobiety która ma dzieci i męża, to uznasz że warto. Twój wybór, ale pamiętaj że to są także Twoje konsekwencje, bardzo bolesne.

Gdy nie stać Cię by powiedzieć coś takiego, nie pokazuj po sobie smutku. Gdy go pokażesz, już koniec z Tobą. Zakompleksione mężatki widząc ze cierpisz z tego powodu tak jak one kiedyś cierpiały, wsiądą na Ciebie i wyssą emocjonalnie do ostatniej kropli krwi, bo im to sprawia wielką przyjemność – Twój ból, Twoja rozpacz. To od zawsze było paliwo dla ludzi którzy zniszczyli swoje własne życie, i chcą zniszczyć Twoje. Wiesz do czego posuwają się mężatki gdy widzą cierpienie u kobiety? przychodzą z dziećmi, każą im się uśmiechać, mówić jakie są szczęśliwe, pokazują w każdej wolnej chwili zdjęcia i filmy w telefonie. opowiadają o swoim szczęściu. Jedna z moich czytelniczek bawiła się z synkiem „przyjaciółki” i ten jej wyznał że dostaje pizzę za udawanie szczęścia i powtarzanie wyuczonych słów o szczęściu i miłości rodziców przy niej. Był dokładnie instruowany i uczony w domu. Gdy o tym powiedziała „przyjaciółce”, ta uciekła a później rozgadywała w pracy że ona chciała porwać jej dziecko. Myślicie że to jedyny przypadek? sam ich znam co najmniej dwadzieścia. To norma i temat tabu, o którym nikt nie mówi bo każdy się boi pokazać że o tym w ogóle myśli. A tam gdzie ludzie jasno nie stawiają spraw, zawsze wkradnie się jakieś cierpienie, i rozpacz. Tam gdzie jest ciemno, zawsze się znajdzie jakiś wampir emocjonalny.

Pytacie mnie drogie Panie co robić? ja znam tylko jedną odpowiedź. Jedną, ale skuteczną. Podniesienie samooceny na bardzo wysoki poziom, pokochanie siebie niezależnie od wyglądu, posiadania dzieci czy męża. Miłość do siebie – oto podstawowy cel. Później dopiero dzieci, mąż – jeśli oczywiście tego zechcecie.

Zapamiętajcie sobie – to że nie macie dzieci, męża, ślubu, nic nie oznacza. Tak jak nie posiadanie np. sokowirówki nie oznacza ze jesteście złymi kobietami. Po prostu jeden coś ma , drugi nie. Miarą wartości człowieka jest jego uczciwość, życzliwość i ciepło dla ludzi, wysoka samoocena, realizowanie się w życiu, dawanie coś z siebie światu.

Ja osobiście zrezygnowałem ze związku i potomstwa, i taka jest moja świadoma decyzja w tej chwili. Oczywiście „życzliwi” podpowiadają ze tak naprawdę jestem nieszczęśliwy, pusty, ze jak będę umierał to nikt mi nie poda szklanki wody, że nie będąc w związku i będąc samotnym, obudzę się z ręką w nocniku.

Moi drodzy – pewnie mi nie uwierzycie, ale jestem znacznie od was szczęśliwszy. Codziennie się śmieję, zachwycam pięknem świata, uczę go i zgłębiam swoje wnętrze, a jest ono cudowne. Nie muszę mieć drugiej osoby obok siebie, wiecie czemu?

Ja sam ze sobą czuję się dobrze, przyjemnie. Druga osoba więc może wraz ze mną cieszyć się, ale gdy jej nie ma ta sama radość nadal będzie we mnie tkwiła. Moja radość i poczucie satysfakcji z siebie jest niezależne od drugiej osoby. Wiele lat mi zajęło uporządkowanie swojego życia, i opłacało się zainwestować w siebie, zamiast robić to co tłum, a potem się upijać żeby zapomnieć o problemach. Kocham siebie, lubię siebie, uwielbiam się poznawać i odkrywać w sobie cudowne skarby – nie potrzebuje płodzić dzieci w panicznym strachu że nikt mi nie poda szklanki wody – zawsze mi ktoś tą szklankę poda.

Ale jeśli poczuję prawdziwą chęć na dziecko, wtedy tak się stanie. Ale to będzie tylko moja decyzja, a nie chęć dowartościowania się przed stadem baranów, nie umiejących samodzielnie żyć i myśleć.

Dr Tomasz Sikorski

 

Jak wiecie, mam od ok. 10 lat nieuleczalną chorobę. Ostatnimi czasy (pół roku temu) z powodu nasilania się choroby zrezygnowałem z pracy, nie jestem w stanie wychodzić z domu. Leki nie działają, zresztą i tak nie miałbym ich za co kupić. Choroba zabrała mi wszystko co miałem – życie towarzyskie, szanse na pełny związek, możliwość pracy i wyjścia z domu.

Ponieważ byłem już wiele razy u gastrologów, więc teraz matka zapisała mnie na Ul Czerniakowskiej(ja nie jestem w stanie pojechać do szpitala właśnie z powodu tej choroby), iwreszcie po prawie półtora miesiąca oczekiwania zostałem zapisany dogastrologa, Pana Dr Sikorskiego. Moja kuzynka która u niego się leczyzachwalała mi jaki jest wspaniały. Bardzo, ale to bardzo się cieszyłem na tąwizytę, której głównym celem miało być wzięcie skierowania na kolonoskopię(dziadek miał raka jelita grubego a prawie cała rodzina podobne problemy domoich tylko że w znacznie mniejszej skali więc chcę wykluczyć raka czy chorobęCrohna czy stan zapalny w jelicie)ale także pamiętając poprzedniego gastrologa z Saskiej Dr Kuligowski bodajże, bardzo ciepły i serdeczny człowiek, który wysłuchał, pocieszył, oczekiwałem że będę mógł się wyżalić na chorobę, coś poradzić, po prostu porozmawiać bo rzadko z kim mam o tym możliwość rozmawiać, w końcu objawy które mnie nękają to nie jest temat zbyt trendy, że tak dyplomatycznie to ujmę.

I oto jestem, przywieziony przez ojca. Wchodzę, pytanie wściekłego Pana Dr o kartę, nie mam, więc mam iść 100m po kartę a Pani w rejestracji zdziwiona bo Dr schodząc z góry obok rejestracji zawsze brał te karty. Rzecz mało ważna, ale jednak coś już nam pokazuje, mianowicie zły humor Pana Dr

Pierwsze pytanie, o co chodzi – mówię ze prawdopodobnie (nazwa choroby), i zapytaniu przez Dr co to jest (!) atak z jego strony że ja nie jestem lekarzem żebym takie rzeczy wiedział i stawiał diagnozy. Że on nie jest zwykłym gastrologiem tylko doktorem ze specjalizacjami i 30 lat pracuje i żebym ja nie mówił mu jakie mam choroby, bo nie mam studiów medycznych. Więc go pytam czy do wkręcenia żarówki musi mieć studia inżynierskie skończone? cisza.

Arogancki, agresywny, nie słuchał co mówię, ciągle przerywał. Jak mu
powiedziałem że nie mogę pracować z powodu tej choroby, to wyśmiał mnie że ludzie pracują będąc w znacznie gorszym stanie. To co mówiłem ze 10 minut do sklepu nie jestem w stanie dojść i głoduję często bo nie mogę wyjść do sklepu, nie słuchał. Powiedział że to się leczy duspatalinem, to mu powiedziałem ze na leki mnie nie stać, a poza tym znam z internetu wielu ludzi z tą chorobą i duspatalin działa do miesiąca, dwóch a potem przestaje. Powiedział ze kłamię. Jak powiedziałem że tą chorobę mam dlatego że trzech gastrologów tak stwierdziło to się wściekł, że to są źli lekarze. Jeden z tych lekarzy był profesorem. Cisza.

Chciał mnie wyrzucić za drzwi, mówił że mam już do niego nie przyjść bo nic
nie rozumiem. Cały czas mi mówił że to wina lekko za wysokiego cukru we krwi, wiec mu tłumaczę ze chorobę mam 10 lat z takimi samymi objawami a cukier mam wysoki od dwóch miesięcy wiec na logikę, to nie może być przyczyna. Na koniec gdy wychodziłem i powiedziałem dziękuję do widzenia (mam klasę, mimo wszystko) cynicznie mi powiedział że życzy wyleczenia z internetu, nie powiedział do widzenia.

Oczywiście ten opis jest niewyraźny, ale to było pół godziny kabaretu.
Pan Dr był agresywny i niezwykle chamski. Mówię mu że jestem załamany chorobą, że bardzo cierpię, nie mogę normalnie żyć a ten mówi żebym nie przesadzał. Ani razu nie podniosłem głosu – pal licho jego słowa, ale on widać było mnie nawet nie nienawidził – on mną gardził że jestem nikim i mam chorobę, a on jest lekarzem i to nie byle jakim bo specjalistą, co wiele razy podkreślał. Koszmar. Cały czas wrzeszczał o moich nieprzyjemnych objawach choroby, a pod drzwiami ze sklejki siedziało sporo ludzi. Gdy go poprosiłem żeby nie krzyczał bo się wstydzę, powiedział że ma głuchych pacjentów i z nawyku tak robi i żebym nie przesadzał.

W recepcji złożyłem skargę, Panie mi powiedziały że to nie pierwszy raz, ze on
ma humory czasami. Później ojciec mi powiedział że jest znany jako czasami
nieprzyjemny ale kuzynka mi tego nie chciała mówić żebym się źle nie nastawial. Wyszedłem stamtąd cały wściekły.

Pluję sobie w brodę ze nie nagrałem spotkania. Zamiast ciepłego
słowa dostałem pogardę i nienawiść. Na szczęście dostałem u niego w szpitalu
skierowanie na szpital do kolonoskopii.

Postanowiłem sobie, ze tego nie popuszczę. Nie jestem staruszka czy wstydliwa dziewczyna co można ją zjechać a ta wyjdzie i sobie popłacze. Ten człowiek nie nadaje się absolutnie na lekarza, powinien zostać sędzią albo prokuratorem i tam się wyżywać na ludziach. Podaję jego nazwisko mimo ochrony praw osobowych, trudno, nie może tak być że Państwo Polskie zostawia na lodzie ludzi chorych, i pozwala by lekarz mający kilkadziesiąt tysięcy miesięcznie szmacił człowieka który nie może normalnie funkcjonować.

Gdy pracowałem i choroba jeszcze mnie nie uziemiła, zarabiałem i dużo płaciłem na Polskę podatki, pół pensji co miesiąc. Gdy teraz nie mogę pracować, nie mam zasiłku, żadnej pomocy, o rencie nie wspomnę bo i tak bym jej nie wziął. Tylko słyszę ze jestem leniem, pasożytem. Wszędzie w mediach słyszymy tylko o nierobach co ssą zasiłki – nie ma zasiłków, to jedno wielkie kłamstwo. Nie ma zasiłków, nie ma pomocy żadnej. Gdyby nie rodzice, umarłbym z głodu bo do pomocy społecznej nie dojdę. Do lekarza czeka się miesiącami.

A teraz lekarze kontra internet – zapewniam Cię drogi czytelniku, że gdy wspomnisz przy starszym lekarzu o internecie, dostanie ataku szału. Czemu? lekarze często są niedouczeni, a większość z nich to tępe nieuki co poszły na studia medyczne bo mieli rodziców lekarzy i było ich na to stać. Wykuły materiał na pamięć, i nie aktualizują jak na zachodzie wiedzy na bieżąco. I przepraszam tu tych wspaniałych lekarzy, co są ciepli i szczerzy – są tacy – Moja ciocia lekarz ma trzy fakultety, i uczy się cały czas mimo że ma 70 lat. Przy profesorze co ma stan wiedzy ze studiów czyli 40 lat temu, jest Bogiem jeśli chodzi o wiedzę.

Czemu nienawidzą internetu? to proste, podam wam przykład. Jest jakaś choroba stawów, są dwa leki – oba leczą ale jeden powoduje w trakcie leczenia straszne bóle, więc firmy farmaceutyczne dają lekarzom łapówki za sprzedawanie (wypisywanie recept) tego gorszego leku. Ale ludzie czytają w internecie o tym, i żądają leku innego. Antybiotyki – można wejść na net i sprawdzić ze zapisany przez lekarza zagraniczny za 100pln jest taki sam jak polski, za 10pln. To samo dotyczy diagnoz lekarskich, i masa ludzi leczy się o w ogóle lokalizuje swoje choroby dzięki internetowi i grupom dyskusyjnym – obieg informacji jest wspaniały.

Koniec z zarabianiem na ludzkim cierpieniu, koniec gigantycznych zysków koncernów farmaceutycznych. Niedouczony lekarz czuje się zagrożony, bo mniej wie w danej kwestii niż pacjent. Szczególnie to dotyczy mojej choroby, bo naukowcy nie wiedzą co ją powoduje. Moja ciocia była w Paryżu na wielkim spotkaniu w sprawie tej choroby, gdzie najlepsi naukowcy powiedzieli – nie wiemy jak ją leczyć, nic nie wiemy. Profesor mi mówi że nie wie jak mi pomóc, i sugeruje dietę.A Pan Dr Sikorski mówi – ją się leczy duspatalinem. Gdy mówię że tysiące ludzi na internecie z tą chorobą go brały i nie pomaga, dostaje ataku szału że oni gówno wiedzą.

Oto przykład tego ze można być wykształconym, i jednocześnie intelektualnym prymitywem.

Choroba – to dla mnie wielka lekcja, która uczy mnie pokory. Wierzę ze jest tego jakiś cel, chociaż na razie go nie widzę. Ale jest na pewno, ponieważ innych swoich trudności też nie widziałem celu, ale się ukazywał gdy pracowałem nad sobą – z tym będzie tak samo. Choroba nauczyła mnie wiele o ludziach. Wielu nie chce się zadawać z chorym mimo że to nie zakaźne a dziedziczne, wielu się cieszy, wielu oburza ze jestem leniem i nierobem i pasożytuję jak larwa na Państwie Polskim, i żyję z ich podatków.

Nic od was nie biorę. Pasożytuję na rodzicach, bo cóż mi innego zostało? tak, czasem ogarnia mnie bezdenny żal że nie mogę kupić rodzicom czegoś fajnego, że nie mają z syna pociechy, że nie mogę wyjść sobie na miasto, rozpacz co będzie następnego dnia, czy coś zjem albo co gorsza czy coś się stanie rodzicom a ja nie będę mógł przyjść. Dopóki jest lato, jeżdżę do nich rowerem, jak zacznie się jesień będę zdany na siedzenie w domu, samochód się zepsuł, poszła prądnica, naprawa to kilkaset pln.

I teraz zobaczcie – będę musiał brać antybiotyki 4 tygodnie na kleszcza, i będę pół zimy chorował mocno bo tak reaguję na antybiotyki, nie wspomnę o mojej chorobie. To jest dopiero problem. Musze sie przygotować na wiele bólu. Ale są także pozytywy – siedząc w domu rozwijam się literacko, co ma bezpośredni wpływ na moja karierę później jako pisarz, poznałem ludzką zawiść, a także ludzką życzliwość – i co najważniejsze, mogę obserwować siebie i te emocje które mną targają.

Chcę żebyście to dokładnie zapamiętali co piszę, o każdym dniu który jest męką, po to byście za jakiś czas, wierzę i czuję ze to będzie w przeciągu najbliższych max czterech lat, pokonam chorobę i wszelkie ograniczenia. Wyjdę z tego pełen wiedzy, mądrości, wiary w siebie, silniejszy niż kiedykolwiek. Niech moje cierpienia pójdą na pożytek tych, co stracili już nadzieję, bo ja jestem pełen woli i chęci walki. Te moje słowa będą czytali chorzy za kilka, kilkanaście lat –  Niech wiedzą ze można być w koszmarze i z niego wyjść, i ja w to fanatycznie wierzę i chcę by inni też w to wierzyli. Nie ma innej możliwości. Jestem skazany na sukces. Będę wydawał książki, powstaną filmy, mam wiele genialnych wizji, powstanie nowy trend w społeczeństwie. Moje życie nie pójdzie na marne, i zanim umrę zostawię tu coś po sobie, by inni mieli z tego korzyść.

Dobre rady – czy aby na pewno?

   

Powstały tysiące książek, miliony stron internetowych gdzie psychologowie, a także Ci co się za nich uważają, piszą porady miłosne dla Pań.

Znajdziesz tam wszystko – porady jak utrzymać mężczyznę, jak być pożądaną, jak zaradzić łysinie, odpowiedzi na niemalże każdy problem. Dający doskonałe rady pisarz czuje się wspaniale gdy jest czytany przez wiele podnieconych wiedzą Pań, po czym odchodzi od komputera i przygryza wargi w smutku, ponieważ jego życie uczuciowe to dno.

No właśnie. Miliony porad, i nie ukrywam że wiele z nich jest całkiem niezłych. Jednakże możesz przeczytać je wszystkie, i nic Ci to nie da, w żaden sposób nie polepszysz nawet o milimetr szczęścia i gram radości swojego życia i związku. Czemu? to bardzo proste, a nikt na to nie wpadł.

Wyobraź sobie Panią uczuloną na komary, która mieszka na moczarach. Jest bezwględnie wyorzystywana przez komary – prosi, błaga, grozi, wreszcie wyzywa od pustych żałosnych gnojków i tchórzy, egoistycznych palantów, wjeżdza im na ambicję, szantażuje że wyjedzie do mamy – ale one nadal ssą naszą Panią. Cały świat daje rady jak uniknąć ugryzienia i opuchlizny, bólu – tysiące psychologów, psychiatrów, blogerów, wróżek, mistrzów duchowych, i biseksualnych trenerów stylu życia prosto z Nowego Jorku. Wszyscy coś radzą i sami sie ze sobą biorą w końcu za łby i brutalnie biją o to, kto ma rację jak być szczęśliwym. Wrzeszczą, przekonują, perorują, ale to nic nie zmienia, komary jak gryzły tak nadal gryzą.

A wiesz co ja poradzę tej Pani? żeby przestała słuchać tych wszystkich pajaców i się przeniosła z moczar na suchy teren. A więc ta osoba bierze swoje rzeczy i przenosi się dwa kilometry dalej, i problem znika – tak jakby go nigdy nie było. Proste, prawda?

Tak, ale nie do końca. Ta historia ma wiele zakończeń. Pani z moczarów podświadomie może czuć satysfakcję że jest atakowana przez tyle komarów, więc na zewnątrz płacze, a w środku czuje żal z dziwną satysfakcją do której się nigdy nie przyzna. Gdy była gryziona była kimś, była w centrum zainteresowania, a teraz? zero emocji, nikt się nią nie interesuje.

I tu właśnie leży pies pogrzebany, a raczej komar pogrzebany – jest problem, prawda? chcesz go rozwiązać dając dobrą radę ale to bez sensu. Najpierw trzeba sprawdzić czy cierpiąca Pani nie uzależniła się od cierpienia. Wiele Pań płacze że ich partner je bije, a nie odejdą od niego nigdy, i podają szereg powodów. A jaki powód jest tak ważny, że usprawiedliwia bicie i upodlenie? żaden. Ale wróćmy do tematu – jeśli widzimy ze nasza pacjentka bardzo cierpi, i na swoim cierpieniu zbudowała swoją samoocenę, zostawiamy ją i nie pomagamy. Nie da się tej Pani pomóc, dokładnie tak jak alkoholikowi który lubi wypić. Najpierw trzeba upaść na dno, zachcieć zmiany i wtedy można zacząć zmianę.

Pewna Pani płakała całe życie i narzekała na bijącego ją męża alkoholika. Aż w końcu dostała takie manto, że poszła do szpitala na miesiąc – nie pierwszy raz, tylko ze tym razem został uszkodzony pewien „organ” i cały ten miesiąc wyła z bólu w trakcie koniecznych zabiegów. To było tak straszne doświadczenie, że podjęła decyzję ze odchodzi od mężczyzny, plus policja za znęcanie się. Żeby podjąć ostateczną decyzję, musiała upaść na same dno. Gdy zechciała sama, można było podjąć leczenie uzależnienia od męża, od emocji które jej dawał.

Gdy zobaczyła jaką cenę płaciła za te emocje, a miała czas by to zauważyć, a jej uwagę powiększały wrzaski bólu, otrzeźwiała. I to jest prawidłowy początek leczenia.

Jestem winien Państwu pewne wyjaśnienie. W końcu przed chwilą zrównałem z ziemią wszystkich tych którzy dają dobre rady, i niejako dałem do zrozumienia że ja jedyny znam ta receptę – oczywiście znam ją, i dlatego wiele z was jej nie zrozumie. Nie dlatego ze jest trudna, ale właśnie dlatego że jest szokująco łatwa, i naprawdę działa. Chcecie szczęścia, a gdy je zobaczycie uciekacie. Doskonale się o tym mechaniźmie przekonałem pracując z osobami otyłymi. Gdy wreszcie Panie zaczęły tracić wagę a życie zaczęło się prostować, czuły niezwykłe zagrożenie i rezygnowały. A jak zrezygnować, skoro widać że działa? to byłoby ewidentne przyznanie się do winy, do tego że otyła Pani kocha swoje ciężkie życie, że nie chcę żyć przyjemniej, zdrowiej i lepiej.

Jest taki sposób – dyskredytując terapeutę – a więc obrażały mnie, wyzywały, oskarżały o kontakt z Szatanem, i zrywały znajomość z radościa znowu tyjąc. Tyle czasu energii i mojej wiedzy szło na marne, a zamiast dziękuję słyszałem wyzwiska. Taki jest los ludzi, którzy szczerze chcą komuś pomóc. Gdybym pomagał obłudnie, miałbym wiele przyjaciół – otyłych przyjaciół 🙂 właśnie za to byłbym lubiany, że pomagam i nic z tego. Można mówić ze się odchudza, ale nic z tego bo geny nie pozwalają. Teraz bez pieniędzy za moją wiedzę nie kiwnę nawet małym paluszkiem, i ludzie chętnie to doceniają.

Podstawa mojej terapii – przyznanie się przed sobą że moja otyłość jest dla mnie ważna, spełnia jakiś cel. Ten cel to wyniesione z dzieciństwa poczucie ze jestem bezwartościowa, że jestem szmata itd i spełnia się to w ten sposób ze się tyje i brzydnie, a winę zrzuca na geny i leki. Przy zapytaniu o ilość jedzenia osoba pytana wpada w prawdziwy szał. Potem dowiadujemy się jaki jest cel bycia otyłym, trzeba go sobie dokładnie uświadomić. Bez tego uświadomienia nic się nie uda zrobić. W końcu ułożenie programu na podniesienie samooceny – i wreszcie odchudzanie. Taka jest kolejność odchudzania – prawdziwego odchudzania a nie tego co nam serwują rzekome autorytety i dietetycy co sami mają przeważnie olbrzymią nadwagę.

Wracając do tematu recepty – jest tylko jedna recepta, a jest nią podniesienie własnej samooceny. Wszystko inne jest nic nie warte. Joga, aerobik, medytacje, SPA, dieta – to wszystko nie ma znaczenia. Celem NR1 jest tylko i wyłącznie polubienie siebie. Gdy polubisz siebie, pokochasz, poczujesz ze sobą dobrze, Twoje życie zmieni się w raj. Owszem, na zewnątrz nic się nie zmieni, ale Ty będziesz się czuła świetnie. Odprężona, zadowolona, wywrzesz na ludzi magnetyczny wpływ. Gdy pokochasz siebie, wybaczysz chętnie krzywdy których doznałaś od ludzi, zaakceptujesz siebie, wyrzucisz z siebie wszystkie trucizny i zaczniesz żyć jak królowa. Wielu ludzi zajmuje się medytacją i technikami z jogi, ale bez podniesienie samooceny robią sobie olbrzymią krzywdę.

To dlatego wszyscy Ci proponują wszystko tylko nie podniesienie samooceny. Gdy pokochasz siebie nie można Cię zranić, manipulować, zasmucić – nie uzależniasz się od ludzi i życia ponieważ czujesz się ze sobą wspaniale. Tak, wiem, wszyscy Ci będą to odradzali, mówiąc ze miłość do siebie to źródło wszelkiego zła. Wiele wymyślono by obrzydzić ludziom samych siebie i zeby się poswięcali nie dla siebie, a dla innych cwaniaczków którzy na tym żerują. Ale nie kochając siebie, cierpisz i inni też cierpią. Nikt nie wygrywa, wszyscy przegrywają. Gdy kochasz siebie, Ty na pewno wygrywasz a inni ludzie widzą ze można żyć pięknie, i sami chcą też się zmienić.

A więc zostaw te diety i pokochaj siebie. A teraz powiem Ci coś bardzo ważnego – słuchasz? gdy polubisz siebie, zniknie chęć na jedzenie niezdrowej żywności. Ot tak po prostu, bez żadnego zmuszania się, zaczniesz jeść zdrowe   i smaczne rzeczy. Schudniesz, poprawi się zdrowie, uroda. Wyjdziesz z tego syfu w którym żyją miliony kobiet, z tego zaklętego kręgu cierpienia, potępiania siebie, i marzenia o nowej torebce która ma dać szczęście, a którego oczywiście nie daje. Oto tajemnica świata, tak banalnie prosta, skuteczna i za darmo. To jest właśnie święty graal, poszukiwany od wieków.

Dam Ci dobry przykład – mąż się przy Tobie ogląda za innymi kobietami. A więc czytasz dobrą radę, ze masz pogadać z mężem, czytasz też 100 innych rad a każda mówi co innego. Wszystkie nie mogą mieć racji, prawda? więc zawsze jest duża szansa że wybierzesz złą strategie postępowania. Gdy pokochasz siebie, nie będziesz czytała tych bredni nieudaczników tylko od razu weźmiesz faceta na bok i mu powiesz „kocham Cie, ale rani mnie gdy oglądasz się za innymi kobietami, nie rób tego proszę więcej” – i wiesz co? facet spojrzy Ci w Twoje spokojne pewne siebie oczy, i natychmiast załapie o co chodzi.

Co Ci po całym świecie, skoro nie lubisz siebie i źle się czujesz ze sobą? co Ci po pieniądzach, zdrowiu? i tak tego nie docenisz, będziesz żył jak trup. Nie zachwycisz się zachodem słońca, potężnym pomrukiem oceanu, ukochanym zwierzaczkiem – co Ci z takiego życia?

„Pokazać się”

 

Ludzie mający niską samoocenę, nie szanujący siebie, potrafią zrobić niesamowite rzeczy. żeby tylko pokazać ludziom jacy są wspaniali.

Czujesz się źle sam ze sobą i myślisz że ludzie też tak Ciebie widzą. Zaczynasz działać tak, by ich oszołomić. Chwalisz się, by wzbudzić w nich zazdrość. A czymże jest wzbudzenie zazdrości w kimś? jest to sprawienie by druga osoba poczuła się gorsza od Ciebie. A więc wzbudzasz w ludziach zazdrość, i oczekujesz podziwu – a wzbudzasz tylko nienawiść, i chęć odwetu. Budząc w ludziach zazdrość, policzkujesz ich.

Gdy w odwecie zostaniesz spoliczkowany, płaczesz że ludzie to potwory które nienawidzą tych co się lepiej powodzi od nich. Jednak nie chcesz zauważyć faktu że chwaląc się i powiększajac swoje zasługi, napawając się zmieszaniem i zażenowaniem innych, triumfujesz. Więc jest oczywiste ze znajdzie się w końcu ktoś kto będzie chciał tak samo jak Ty nad nim, zatriumfować nad Tobą. I życie pokazuje ze bardzo często tak właśnie się dzieje.

Ale to nie koniec gehenny człowieka który uważa się za zero. Nie dość że popisując się staje sie pośmiewiskiem w mniejszym bądź większym stopniu, to chwalenie się nie jest za darmo. Mój znajomy brał w każdym banku kredyty, jak nie normalna linia kredytowa to korzystał z debetu. Imprezy, dobre ciuchy, nowy samochód – a zarabiał 1300pln. Ponieważ w swojej pracy też pożyczał pieniądze, wyrzucili go. Został z prawie 120 tysiącami kredytu i bez pracy. Raz został za nie zwrócenie pieniędzy pobity. Długi w końcu spłacili rodzice zapożyczając się, a teraz z tego co wiem znowu szaleje i imprezuje, ksywa sponsor. Jak mu mówiłem że inni świetnie się bawią nie stawiając innym, i że można się samemu poczuć ze sobą dobrze to śmiał się ze mnie. No cóż, nie on jeden.

Pewna miła dziewczyna, którą dość dobrze znałem, tak zakochała się w dobrym życiu, w imprezach, wypadach ze znajomymi, że zrobiła w banku w którym pracowała spory przekręt, teraz siedzi w więzieniu. Ale żebyście ją widzieli na imprezach, ona po prostu żyła! weekendowy wypad nad morze z Warszawy, minimum 2 tysiące pln. Jak jej mówiłem że jedzie się pociągiem a nie samochodem, śpi pod namiotem a nie w drogim hotelu, je konserwy a nie bardzo drogie potrawy w restauracji to śmiała się że ona nie jest jakaś hołota, i ze pieniądze lubią jak się nimi obraca. Zarabiała 1450pln.

Inny ze znajomych był znany z tego, że jak wchodziliśmy do miejsca pełnego ludzi, wyciągał komórkę, wyłączał dzwonek i udawa ze rozmawia ze swoimi ludźmi o transporcie BMW dla swojej firmy. Sporo ludzi się na to łapało, i kolega miał zawsze wieczorem kilka chętnych na całusy i nie tylko partnerek. Kolejny znowu był znany z tego, że udawał milionera który chce założyć rodzinę, i bez najmniejszego problemu zapładniał na każdym wyjeździe kilka oszołomionych wizją bogactwa kobiet, które w trakcie stosunku wpatrywały się zahipnotyzowane w „brylant babci” który im dawał, a w rzeczywistości jakiś podrobiony, nic nie wart kamień, po czym znikał.

Pamiętam doskonale te czasy, ech, to były imprezy. Wtedy piłem, paliłem, jadłem mięso i słodycze, rzucałem się na kobiety. Teraz prowadzę skromne i pełne modlitwy życie w mojej pustelni, uprzyjemniane czasami wizytami czytelniczek głodnych mądrości. Pamiętam raz jak szliśmy ze znajomymi w pięknej miejscowości nad jeziorem, i poczułem zew natury. Dziękować Panu naszemu Jezusowi Chrystusowi, w pobliżu był publiczny szalet. Właśnie tam odkryłem aferę korupcyjną – Pani WC manager dała mi kawałek papieru, a ja do niej „czy Pani oszalała, przecież to nie starczy na wytarcie nosa?” a ona mówi że taki jest przydział państwowy. Po wręczeniu łapówki 1pln, dostałem go więcej.

A jak raz zjadłem przeterminowaną zepsutą białą kiełbasę, oj sie działo, do tej pory mnie tam na pewno pamiętają, więc tam na pewno nigdy już nie pojadę – czy też jak płynęliśmy na łódce i uderzył mnie maszt w głowę, a ja pijany wpadłem do wody i zobaczyłem swojego zmarłego dziadka. O pięknej dziewczynie w której się zakochałem na Mazurach, a która rano mi powiedziala że ma 13 lat nie wspomne, ale powiem wam że byłem zaszokowany. Wyglądała na co najmniej 25 lat. Zresztą i tak uznała mnie za nienormalnego, bo przez całą noc nie chcialem sexu, tylko się przytulać i rozmawiać, a ona przyzwyczajona do porządnego chłopa co całą noc robi swoje, a rano idzie na sianokosy, uznała że jestem dziwadłem.

Nie weźmiesz kobiety, jesteś mięczak, weźmiesz brutalnie to brutal. I weź tu bądź mądry.

Przykłady które tutaj podałem, są oczywiście dowcipne, gdyż taki własnie miałem zamiar. Natomiast istnieje także mroczna strona tego zagadnienia – ludzie dla pieniędzy mordują i kradną, by później kupić ładny samochód i by inni ludzie myśleli jacy są fajni w ładnym samochodzie, czy też dostać spadek, lepsze stanowisko itd. Witajcie w świecie 🙂

Zło.

 

Od wieków najmędrsze ludzkie umysły zastanawiają się czym jest zło?

Gdy wyobrazisz sobie zbiorowisko ludzi, w którym na dobrych polują bezwzględne drapieżniki, nachodzi Cię porównanie – gdy do szklanki pełnej pysznego soku wpadnie mucha gnojówka, zepsuje cały napój. Mała ilość złych, paraliżuje wizję idealnego swiata, gdzie wszyscy są dla siebie mili i uprzejmi.

Ludzie źli nie przestrzegają norm i praw które ustaliło społeczeństwo, a ponieważ zwykły człowiek często czuje się związany tymi prawami, istota łamiąca prawo wydaje się mu niemalże postacią mistyczną, półbogiem który wychodzi ponad wszelkie normy. Jesteśmy związani wszelkimi możliwymi normami działania i zachowania, więc marzymy o wolności – zły człowiek między innymi dlatego fascynuje, ponieważ uosabia wolność. Wolność od sumienia, od innych ludzi i ich zdania, od społeczeństwa które nas dusi i uwiera.

Tak to wygląda w umyśle osoby będącej trybikiem w maszynie społęczeństwa. A jak to wygląda tak naprawdę? przyjrzyjmy się tym herosom, którzy są podziwiani i gloryfikowani przez Hollywood, odwiedzającym w snach znudzone kury domowe z dwoma i więcej podbródkami, marzące o przygodzie z przystojnym seryjnym zabójcą.

Zły człowiek zawsze ma zerową, lub bliską zeru samoocenę. Czuje się szmatą – tak, nawet wtedy gdy rozpiera go pycha i poczucie mocy po morderstwie, nadal w środku czuje się szmatą. Jego świadomość jest bliska zwierzęciu – zjeść, wydalić, spać, kopulować, nie myśleć samemu tylko powtarzać to co pokazują mu w telewizorze czy w kościele autorytety moralno – społeczne. To jest analiza duchowa, a psychiatryczna? prawie zawsze silna psychopatia(całkowity brak empatii) która nie jest wolnością, a chorobą i regresem do umysłowości zwierzęcia. Niekiedy psychopaci są bogaci, ładnie ubrani, ale w środku toczy ich rak – albo jest to strach, albo poczucie zagrożenia, albo poczucie że co by nie zrobili to i tak się wszyscy z nich śmieją. Te poczucie hańby która istnieje tylko w ich głowie, sprawia że mobilizują się niezwykłych wręcz pomysłów, do czasu aż obciążone serce nie wytrzymuje przeciążenia.

Czy taki człowiek może być idolem? jasne. Ale na pewno nie moim, i ludzi którzy się rozwijają emocjonalnie. Taki człowiek jest idolem tych którzy nie mają celu w życiu, i czują się zagubieni, nie mają pieniędzy a świat – dżungla ich przeraża. W człowieku który jest drapieżnikiem widzą kogoś, kto wyszedł poza wszelkie ograniczenia, ma cel w życiu, jest silny i się nie boi. Kobiety masowo się zakochują w przerażających mężczyznach, widząc w nich siłę. Nie odkochują się nawet wtedy, gdy są regularnie, brutalnie bite i gwałcone przez swojego misia.

Ty nie? ale przyznaj, taki seryjny zabójca z filmu jest fascynujący, prawda? jasne ze tak. Tylko że w świecie realnym zabójcy to nie przystojniaki pokroju Pitta, Clooneya czy mnie. To brzydcy, odrzucani w dzieciństwie przez kobiety zakompleksieni mężczyźni.

Prawdziwa wolność to szybowanie ponad społeczeństwem i jego prawami, życie w świecie ale nie uleganie jego wpływowi. Posiadanie bogactwa, ale nieprzywiązywanie się do niego. To jest wolność, która istnieje tylko w Twoim sercu. W sercu psychopaty istnieje tylko nienawiść i poczucie krzywdy, bo jak był mały nie dostał cukierka od babci i dlatego nienawidzi staruszek. Śmieszne? ale nie dla tych, co mają niską samoocenę. Dla nich to wielki dramat. A dla staruszek co przypominają babcię naszemu misiowi, to już ostateczna odsłona dramatu zwanego życiem, boleśnie zakończonego młotkiem.

                                           Zło w świecie

Co to jest zło? czy mam dać wam filozoficzną definicję? dla mnie złem jest jak jestem głodny a dobrem staje się kanapka z serkiem i pomidorem. Gdy się przejem, co się dość często zdarza bo jestem łakomy, ta sama kanapka staje się złem bo na sam jej widok mam torsje. Złem dla mnie jest brak sexu bo aż mnie świerzbią łapki żeby nawracać zbłądzone owieczki siarczystymi klapsami. Ale gdy już spożyłem komunię wniebowstąpienia na ołtarzu rozkoszy z partnerką, a moje trzewia pragną snu i ukojenia, na sam widok wygłodniałej erotycznie atrakcyjnej kobiety uciekam. Więc co jest złem a co jest dobrem?

Sami widzicie – to wszystko jest bardzo subiektywne. Ja osobiście uważam że zło jest bodźcem do rozwoju ludzi. Bez zła nie ma rozwoju, postępu. Gdyby nie głód i przeróżne pragnienia, nie ruszyłbyś się z miejsca, bo i po co? Złu też zawdzięczam że mam czytelników – gdyby nie problemy życiowe, po co miałbyś mnie czytać? zło to problemy, a problem rodzi potrzebę szukania ratunku, i ja go daję, szczególnie samotnym i eleganckim czytelniczkom. Reasumując moj pakt z silami zła – Szatan jest kołem zamachowym mojego literackiego sukcesu.

Żeby zobaczyć światło, trzeba mieć porównanie i znać ciemność. Teoria rozwoju poprzez negatywne bodźce ma jedną wadę – rozwijamy się tak już tysiące lat, i w sumie co nam to dało oprócz technologii? a co za różnica dla umierającego czy umiera obsrany w 5 wieku w brudnym szałasie czy teraz, w otoczeniu komputerów i chciwej rodziny czekającej tylko na zaprzestanie akcji serca by dorwać się do majątku?

Na temat zła powstało wiele teorii, a ja znam ich wiele. Ale w żadną nie wierzę – czemu? ponieważ ludzkie teorie są przeważnie funta kłaków niewarte. Dawniej uznali że skoro słońce się rusza to znaczy że słońce krąży w około ziemi. Tych co twierdzili inaczej, torturowali i mordowali. Teraz, od 2 tysięcy lat na topie jest wiara w istotę zwaną Szatanem, która kusi, i dla tej wiary popełniono już wiele strasznych zbrodni. Nie chcę więc wierzyć w żadne teorie, ponieważ życie wydaje mi się niezgłębioną tajemnicą i nie sądzę bym mógł ją zgłębić. Życia i kobiety nigdy nie zrozumiem – ale mogę się nimi rozkoszować.

Obiecać wam mogę jednakże jedno – poznacie prawdę umierając. I tego nie unikniecie. Zostawicie to wszystko co macie, wasze ciało wrzucą do dołu gdzie zjedzą go robaki albo spalą w piecu i problem z egzystencjalnymi pytaniami zniknie – wreszcie się zamkniecie 🙂