Poczucie bezpieczeństwa

 

Wszyscy ludzie pragną poczucia bezpieczeństwa.

To podstawowe dążenie ludzkości, które gwarantuje rozwój i przetrwanie. Mamy je wpisane w nasze ciała. Ten imperatyw można doskonale zaobserwować u Pań marzących o bezpieczeństwie. Jak kobieta może być bezpieczna? poprzez bogatego partnera. Dawniej, gdy nie było emerytur ani publicznej opieki zdrowotnej, kobieta była zdana na siłę mężczyzny. Silny mężczyzna polował i łapał dziki, jedli je sobie później z kobietą, a jak taki pierwotny mężczyzna się objadł mięsem to od razu, wskakiwał na kobietę i ją zapładniał.

Gdy pojawiały się dzieci, silny samiec zapewniał jedzenie i ochronę. Ale gdy go zabili ludzie bądź dzikie zwierzęta? kobieta nie umie polować, dzieci za małe, umierali z głodu i zimna. Koszmarna i przerażająca śmierć. Kobieta więc mimo tego że miała swojego własnego samca, gdy ten polował na mamuty w lesie zdradzała go z innym, nadmiernie owłosionym mężczyzną w jaskini. Cel był niezwykle ważny – wymieszanie genów co powoduje ze dziecko jest silniejsze i zdrowsze, oraz w wypadku śmierci swojego mężczyzny zapewniona opieka „kochanka”. Wtedy nie było miejsca na miłość i romantyzm, bo te opiewane przez poetów piękne stany emocjonalne mogą rozwijać się jedynie w cieple, gdy ludzie są najedzeni i nic ich nie boli. W warunkach pierwotnych, kiedy w każdej chwili groziły zwierzęta, mróz, głód, inni ludzie a przeziębienie oznaczało śmierć głodową, liczyło się tylko przetrwanie.

Do tej pory wszystkie komórki naszego ciała są naznaczone pragnieniem bezpieczeństwa. Mimo że w Polsce z głodu i mrozu się już umrzeć nie da, nadal kobiety zdradzają mężczyzn i wybierają tych bogatszych.  Celem jest nie tylko zapewnienie potomstwu bezpieczeństwa, ale też pragnienie stagnacji. Miliardy osób marzą o spokoju, o tym ze leżą przed telewizorem, oglądają filmy i objadają się chipsami a wszystko robi się samo. Nie trzeba pracować, starać się, stresować. Można spać. Życie to ruch, a my chcemy zatrzymać się.

Widać to doskonale na przykładzie mężatek. Przed ślubem mąż zawsze ma sex, dbają o siebie, diety, sport, zawsze dobry makijaż. I zaczyna się odwieczny mechanizm godowy – kobieta szantażuje mężczyznę odstawiając sex, udając nieszczęśliwą, płacząc, i namawia na ślub jako ukoronowanie miłości. Ślub jest ważny ponieważ mężatki wywierają presję na dziewczyny niezamężne, kobieta bez ślubu czuje się gorsza, i jest faktycznie atakowana przez inne mężatki –  zawsze subtelnie jest okazywana jej pogarda przez inne Panie, które upolowały swojego mężczyznę. Mamy w końcu ślub, i co się dzieje w ciągu kilku lat z mężatką?

Widać to dokładnie na Naszej klasie. Wszystkie niemalże roztyły się, i stały się brzydkimi gderającymi i zmęczonymi życiem kobietami z dziećmi. Nie ma presji i zagrożenia, więc nie ma potrzeby starania się o siebie. Każde imperium bez zagrożenia musi upaść. Ale to nie wszystko. Gdy marzymy o poczuciu bezpieczeństwa, czyli o możliwości wyspania się, robienia tego co chcemy, wyobrażamy sobie ze jest to wspaniałe. Właśnie tak kuszą nas pragnienia, obiecując nam coś wspaniałego. Gdy je spełniamy, zawsze się okazuje ze to było kłamstwo, szczęścia nie ma. Ileż to razy moi czytelnicy gonili za swoją wizją, i ileż razy doświadczali później braku szczęścia? no właśnie. Teraz też o czymś marzysz, i jak myślisz, doznasz tego szczęścia o którym myślisz gdy już spełnisz swoje pragnienia?

Człowiek który idzie za swoimi pragnieniami i jest na tyle naiwny że wierzy im mimo że wiele razy już się przekonał że zaspokojenie pragnienia daje ulgę jedynie na chwilę a zaraz znowu trzeba za czymś biec, głosuje, chodzi do świątyni aktualnie bieżącej religii, jest poważny, i nazywany jest normalnym. Człowiek który zaczyna się zastanawiać, czy aby czasem nie jest oszukiwany przez siebie samego, staje się kimś kto wyrasta ponad tłum. Staje się orłem w kurniku. Ma szansę być naprawdę szczęśliwym. Ma wielką szansę nie gonić za szczęściem, a jednak je mieć, czego nigdy nie doświadczy człowiek „normalny” który biegnie całe życie, by pod jego koniec z przerażeniem uświadomić sobie ze całe życie był bezczelnie oszukiwany i wykorzystany, a z własnego wygodnictwa nie chciał tego zmieniać, i nic z tego nie miał. Miało być szczęście, został żal, miała być radość, został smutek, miało być poczucie że moje życie ma głęboki sens, został tylko strach.

Bodźce z zewnątrz czyli presje otoczenia rozwijają człowieka, presja z wewnątrz czyli Twoje pragnienia i leki, też Cię rozwijają. Stagnacja to śmierć i upadek. Podałem przykład Pań. A Panowie? wszyscy widzimy Panów co oddają się poczuciu bezpieczeństwa przez telewizorem – łysinka, cieniutkie rączki, wielki obrzydliwy brzuch, czarne zęby. A jacy święcie oburzeni że piękne dziewczyny na nich nie zwracają uwagi, wyzywają je nawet od pustych i płytkich. Zaburzenia erekcji to też oczywiście wina wszystkich oprócz nich. I tak mija im życie na kanapie, podjadaniu kiełbasy i popijaniu wódeczki, na żalu do wszystkiego i wszystkich że świat ich nie docenił. Nic nie dali od siebie, nic nie zainwestowali w siebie, a chcą odbierać procenty. Ale procent od zera to zero.

Reasumując. Kobiety czują się wspaniale z mężczyzną zaradnym, zamożnym. Całe ich ciało i pamięć genetyczna jest za zamożnym facetem, umysł może być za biednym. Ale kto wygra? genetyka zawsze wygra w przeciętnej kobiecie i mężczyźnie. Pod słowem genetyka rozumiem to, ze w kobiecie rodzą się przyjemne uczucia gdy jest nią zainteresowany zamożny mężczyzna. To nie tylko jej wybór, materializm, to też reakcja układu nerwowego na który ani kobieta ani mężczyzna nie ma wpływu. Ale ponieważ mężczyzn zamożnych jest mało a tacy faceci wola piękne 18 latki,  konkurencja u Pań też wielka. Wtedy zostają biedniejsi Panowie, i poczucie przegranej życiowej – i całe życie zemsta na swoich mężach, za swoje niezrealizowane marzenie o księciu na białym koniu, i wspominanie jakiegoś kochanka któremu się podobałaś, i jak by to teraz było wspaniale z nim. Mąż ma 40 lat, kochanek 20 lat temu miał 20 i w Twojej pamięci jest sexy młodzieńcem. Ciekawe tylko czy byś go zechciała teraz, postarzałego o 20 lat, czy teraz tez byłoby tak wspaniale jak chcesz w to wierzyć. Na pewno nie.

Moi drodzy Panowie. Droga do serca Pań wiedzie przez pamięć genetyczną. A jaka wiedzie droga do naszego, męskiego serca? oczywiście, przez żołądek. Ja i inni mężczyźni preferujemy tylko Panie umiejące nakarmić swojego mężczyznę, zgrabne, ładne, zamożne. Czy ja jestem inny? nie. Mną też steruje pamięć genetyczna, i jestem w jej władzy. Różnica między mną a przeciętnym facetem jest taka, ze ja zdaję sobie doskonale sprawę z tego, że jestem pionkiem na szachownicy życia, a przeciętny facet myśli ze decyduje. Nie, to tylko Ci się tak wydaje przyjacielu. Rządzą nami geny i zachowania wyuczone, trzeba to zaakceptować, można też to zmieniać, ale to praca na lata.

Gdy widzę zwykłych ludzi, widzę jak pędza ku otchlani zatracenia. Nie rozumieją tego że miliardy ludzi przed nimi żyło tak samo i nic nie osiągnęło. Oni i ich dzieci umarli, rody zaginęły w mrokach dziejów, cały wysiłek, wszystko co zrobili było bez sensu. I ich protoplaści nadal jak lunatycy lgną do tej szerokiej ścieżki na końcu której jest bezdenny wodospad stworzony z ludzkich łez. Jak to dobrze że ciemną ludzkość oświecają latarnie wskazujące inną drogę, wąską, brukowaną, ale prowadzącą ku wybawieniu. Oczywiście doskonale wiecie że pisząc o latarniach rozświetlających ludzkość, mam na myśli siebie 🙂

Badanie

 

Wczoraj miałem cały dzień głodówkę.

O godz 14 miałem zacząć pić fortrans, lek na dokładne oczyszczenie okrężnicy przed badaniem kolonoskopowym. Pierwsze pół szklanki wypiłem duszkiem, a dalej było już tylko gorzej 🙂 udało mi się wypić ok litr z czego większość zwymiotowałem. Ogólnie spędziłem wiele miłych chwil, zwijając się z bólu z gorączką na podłodze toalety. Miałem wypić co najmniej cztery litry (litr na 20kg masy ciała) jednak później jak przybliżałem butelkę albo szklankę do ust, to od samego zapachu miałem silne wymioty. Zamykanie nosa nic nie dawało, było jeszcze obrzydliwsze, słodkawa sól.

W ogóle po pierwszym łyku tego ohydztwa, w panice skoczyłem na rower i pognałem do sklepu, kupiłem cytrynę (90 groszy!) i bardzo lekko pomogła. Dzięki cytrynie wypiłem tyle ile wypiłem. Dziękuję cytrynko. Potem wziąłem kilkakrotną dawkę ziołowego przeczyszczacza, i nad ranem domowym sposobem zrobiłem coś na „L” 🙂

Badanie.

Kazali mi się przebrać, zdjąłem majtki, spodnie, bluzę, i dali mi do nałożenia jednorazowe majtki z dziurką z tyłu. Te majtki to nie był styl Emporio Armani, uwierzcie mi na słowo. Wyglądałem w nich jak jakis prosty chłopak z Pragi. Młody lekarz wspaniały, miły, uprzejmy, bardzo rozumiejący swoich pacjentów, chirurg Hubert Cabaj. Pani Dr anestezjolog, sexi szczupła kobietka, bardzo mi się spodobała, niestety, mężatka. Taki już mój niefart, a bardzo na mnie działają Panie których się boję, bo mają strzykawkę w ręku 🙂 Dzięki Bogu że dużo ćwiczę i mam fantastyczny tyłek, nie wstyd było mi że widziała mnie w negliżu 🙂 Powiedziałem jej o moich fobiach związanych z mierzeniem ciśnienia i wkłuwania się, i razem pośmieliśmy się z moich lęków.

Położyłem się na stole w t shircie, szpitalnych majtochach i skarpetkach, zacisnęła pasek na przedramieniu by napuchnęły żyły (trochę mnie to zdenerwowało, nie lubię tego) wkłuła mi w nadgarstek wenflon, nic nie czułem prawie, lekkie uszczypnięcie. Tak sobie leżałem i słuchałem jak lekarze krzątają się. Nagle powiedziała że zakręci mi się w głowie. Zarechotałem w duchu, że się nie dam, że moja wola wygra z narkotykiem. Ale oto widzę, i mówię o tym lekarzom, że nade mną są dwie lampy, a oni mówią że lamp jest trzy, to ja mówię że patrzę na jedną a widzę dwie, a ogólnie widzę sześć:) Teraz mówią że poczuję ból w ręku, usypiacz wstrzykują, (troszkę boli, jak po zbyt mocnym uderzeniu w ciężki worek bokserski) postanowiłem mocą swego umysłu nie poddać się, i pokazać ze nie jestem byle pacjentem, tylko mistrzem.

I nagle zgasłem, w jednej sekundzie 🙂 Gdy moja świadomość wróciła z bezdennej pustki, czuła się bardzo miło. Włożyli mnie na wózek, zawieźli do sali gdzie włożyli do łóżka, przykryli ciepłym kocykiem, i sobie pospałem smacznie. Byłem nawalony jak szafa grająca. Mam tylko nadzieję że Doktor mnie nie przeleciał jak spałem 🙂

O dziwo okazało się że jednak mialem czyste jelito, mimo wypicia tak małej ilości fortransu. Badanie wyszło doskonale, jelito zdrowe jak koń, doszedł z kamerą lekarz aż do jelita cienkiego, wyszły lekkie podrażnienia (mogły być od ziołowych przeczyszczaczy). Chirurg pobrał pięć wycinków tkanki do badania, wyniki za 4 dni. Leżałem na sali później z dwiema Paniami, i miło sobie rozmawialiśmy. Jedna się nie oczyściła, czego i ja się obawiałem że tak będzie w moim wypadku, i lekarz przerwał badanie.

Czyli teraz już wiem na pewno że jelito zdrowe jest, teraz zostaje tylko wątroba i układ nerwowy. Już wiem co mam robić, i to jest najważniejsze. A teraz idę spać, bo padam na ryjek chrum chrum!

Kurtka, książka, badanie tyłka

 

Ostatniej zimy, coś sobie obiecałem.

Choćbym miał się sprzedać jak dziwka i stać pod latarnią, kupczyć swym ciałem, kupię sobie nową kurtkę. I oto zbliża się kolejna zima, a ja stanąłem przed koniecznością spełnienia zeszłorocznej obietnicy. Wziąłem mamę, 200pln do kieszeni, matiza taty i pojechaliśmy do factory. W sklepie z ciuchami alpinusa i Campusa trafiłem na przecenę z 499 do 149pln. Przy kasie okazało się jednak że kurtka ma plamę jakby z atramentu (?) na przodzie. Zrezygnowałem, i wściekły że okazja mi przemknęła koło nosa pojechałem do Tesco, Le Clerca, Macro, Geanta. Żenada. Kurtki od 250pln obrzydliwe i wstrętne, przerażający materiał, krój jak za PRL-u, zero jakiegoś stylu, klasy. Po 5h chodzenia rzewnie zapłakałem, i wróciłem do Factory. Czemu?

Zastanowiła mnie jedna rzecz – zanim z kurtką podszedłem do kasy, stroiłem się w niej i kokosiłem przed lustrem dobre 15 minut, i ani ja, ani mama nie zobaczyliśmy żadnej plamy. Zacząłem się zastanawiać czemu nie zauważyłem tej plamy? oczu sokoła to ja nie mam, ale to i owo jeszcze zobaczyć potrafię, więc z ciekawości tam wróciłem. Okazało się, że plamę widziałem przy kasie, gdy sprzedawca rozciągnął materiał przy bardzo silnej lampie. Normalnie jest kompletnie niewidoczna. Oczywiście kupiłem tą kurtkę. Modelem nie jestem, ale chciałbym jakoś wyglądać sensownie, a ta kurtka jest bardzo ładna, zgrabna taka. Ma siedem kieszeni, kaptur, wszyte w środku mikro rękawiczki i coś jakby kominiarka na głowę. Materiał fajny, miły w dotyku, kieszonki wszystkie na porządny zamek.

I za 150pln. Za 150pln to nawet w pysk nie chcą dać w tych czasach. Sprawdzałem w internecie, kosztuje w tej firmie przy zamówieniu większej ilości sztuk 369pln. Zrobiłem dobry interes.

Supermarkety – kochani, proszę, jeśli macie w sobie chociaż troszkę stylu, nie chodźcie do Tesco. Nie daj Panie Boże dostać tam rozwolnienia. Pisuary zepsute, dwie toalety, i jeśli powiem ze nie grzeszyły czystością, to zgrzeszę zbytnią skromnością i delikatnością moich wypowiedzi. W Factory toalety mi się spodobały. W Macro jakiś facet siusiajacy obok do pisuaru, spoglądał mi na członka! toalety w Geant średnio oceniam, ale już w Le Clercu myślałem że zwymiotuję. Przerażający smród, mocz i inne płyny nawet nie chcę wiedzieć jakiego pochodzenia na podłodze. Postanowiłem sobie, tak w sercu, że choćby nie wiem co, to nigdy tam się nie załatwię. Ich strata jak tak nie szanują klienta. I to jakiego klienta! 🙂

A teraz poważniejsze sprawy omówmy sobie. Ciagle czytam o tej nieszczęsnej książce, że miała być wydana a nie jest. Kochani. Dostałem dwie propozycje, od dwóch wydawnictw. Ponieważ moja najlepsza przyjaciółka (buziak kochanie!) jest świetnym prawnikiem zajmującym się zawodowo umowami, miałem całkowicie profesjonalną i uczciwa analizę prawną (i darmową, cmok brzoskwinko słodka Ty moja 🙂 ) Te umowy to był dla mnie bardzo niekorzystny dokument. Zamknięcie bloga, na pięć lat prawa do mojej twórczości, zastanawiające mechanizmy rozliczania ilości sprzedanych książek, i kilka innych spraw które nie musiały mi dowalić, ale mogły. A ja nie lubię być na czyjejś łasce. Podejrzewam że ludzie którzy mnie naciskali na jak najszybsze podpisanie umowy, myśleli że jestem kolejnym duchowo rozwijającym się pożytecznym idiotą, który da się wydymać i którego oszołomi to że wyda własną książkę. A mnie to nie oszołomi, bo wobec tych planów które mam, książka to mały pikuś.

W każdej chwili mogę wydać książkę, jeden telefon do wydawnictwa wystarczy. Ale nie chcę skończyć tak jak między innymi jeden z blogerów, znanych z komentarzy do moich artykułów, który został pisarzem i sprzedał kilka książek. A tak właśnie kończą Ci którzy rzucają się na pierwsze lepsze ochłapy, a nie czekają by uderzyć porządnie w lukę rynku. Jestem Batmanem Polskiego biznesu. Czekam skryty za muślinem nieśmiałości, i gdy widzę okazję to atakuję. To co trzeba mam – zdobyłem niepodważalną wiarę, że chcą we mnie inwestować pieniądze, że ludzie kupią to co ja piszę. W związku z tym czuję się już pisarzem który odniósł sukces, ponieważ zostałem doceniony i ludzie którzy się na tym znają, zobaczyli ze można na mnie zarobić pieniądze.

Czekam na lepszą ofertę, mi się nie spieszy. muszę się jeszcze wiele nauczyć o sobie i biznesie, bo na razie zbyt mało wiem i boli mnie dotkliwie moja niewiedza. Wiem i tak że koniec końców zostanę jednym z najlepszych pisarzy na świecie. Takie jest moje przeznaczenie, by wstrząsnąć ludźmi. Gdy kiedyś odejdę, znowu przyjdą tacy jak ja którzy będą chcieli coś zmienić, i będą walczyć aż sobie nie uświadomią że jedyne co można zmienić to siebie. Ale można też świetnie się bawić, i zarabiać pieniądze na ludzkiej radości. Jedni zarabiają handlując bronią na ludzkiej krzywdzie, ja chcę zarabiać na radości.

A jeśli nie zostanę słynnym pisarzem? a jakie to ma znaczenie tak naprawdę? i tak kiedyś trzeba umrzeć, a liczy się w życiu jedynie, jak wiele miłości przeżyłem. Do miłości nie muszę być słynnym pisarzem, mogę być szambonurkiem. Często mi ludzie zadają pytanie, jak bym mógł jednym zdaniem powiedzieć co w życiu jest ważne? Wtedy zawsze odpowiadam – ważne jest to, czy kochasz siebie. Wszystko inne to bełkot – nie słuchaj szaleńców, autorytetów, wszelkich guru i papieżów. Niech dalej bredzą coś o nadstawianiu policzka, o kochaniu i spelnianiu pragnień innych ludzi. Ty rób swoje, spełniaj się.

Z firmą i pomysłem na EE (czyta się 2E a nie ee) czekam aż skończę kurs Angielskiego. Muszę się go nauczyć i teraz to jest dla mnie najważniejsze. Siedzimy w małej salce, nie daj Boże się przeziębić bo wtedy wszystkich się wykończy, cała moja energia jest skoncentrowana na zdrowiu swoim, żeby w ogóle tam jeździć. Przez całe dnie jem tylko kaszę jaglaną żebym nie miał skurczy i bóli żadnych na zajęciach. Chciałbym tu z tego miejsca, bardzo serdecznie podziękować Dorocie i kilku innym czytelnikom, dzięki którym w ogóle stać mnie było na naprawę samochodu, benzynę i po prostu życie na luzie, bym przez te trzy miesiące miał czas i chęć się uczyć a nie myśleć co dziś zjem. Niestety, choroba tak mi się nasiliła że nie dam rady jeździć MZK. Próbowałem, nie dałem rady. Samochód to dla mnie możliwość wyjścia z domu, a teraz dzięki czytelnikom, mogę spokojnie sobie nim jeździć. Kiedyś przyjdzie taka chwila, że odpłacę. Ja nie zapominam, nigdy.

A propo choroby. Kolonoskopia we wtorek, a jutro, czyli już dziś w sumie, cały dzień głodówka, a o 14 zaczynam picie fortransu którego muszę wypić 4 litry. Znajomi opowiadają o Dantejskich scenach w toalecie po tym specyfiku. No ale przed badaniem musi być czyste jelito, żeby mogli ewentualnie wyciąć polipy czy zrobić biopsję tkanki. Zabieg będzie o 8 rano, a koło 12 mnie zabiorą rodzice ze szpitala, bo ja po narkozie będę chodził slalomem. No i wreszcie się dowiem czy to rak jest. Aby jakoś dotrwać do tego wkłuwania wenfonu w żyłę, później usnę. Będzie dobrze! 🙂

Cela śmierci

 

Ludzie którzy są przeciwko karze śmierci, nie rozumieją jednej zasadniczej sprawy.

Szacunek. Co oznacza stwierdzenie, że kogoś szanujemy? to proste – oznacza to że akceptujemy wolną wolę człowieka, i jego własne wybory. A wybory, jak nam wszystkim wiadomo, powodują konsekwencje. Akcja powoduje reakcję. Jeśli rzucasz kamień do góry, to on spadnie. Proste, prawda? ale nie dla abolicjonisty. Abolicjonista uważa za niesprawiedliwe że kamień spadając na głowę wolnego człowieka, miażdży mu nos i wybija zęby. Uważa to za niesprawiedliwe nawet wtedy, kiedy człowiek rzuca kamień do góry wiedząc jaki będzie tego efekt, świadomie, ponieważ tak lubi. Może daje mu to przyjemność, może to go podnieca? skoro tak robi, na pewno ma w tym jakiś cel.

Akcja reakcja. Hazardzista grając, wie doskonale że gdy przegra i zabiorą mu dom, samochód, oszczędności, zniszczy życie sobie i swoim dzieciom. Mimo wszystko jednak gra. Alkoholik wie że masakruje siebie i swoją rodzinę, a jednak nadal pije. Złodziej kradnąc wie że gdy go złapią, to zamkną w więzieniu. Fachowcy od zmasakrowanych przez uzależnienia ludzi, pracujący z nimi wiedzą doskonale coś, czego zdają się nie dostrzegać abolicjoniści. Prawdziwe leczenie zacząć się może jedynie od decyzji chorego. Nic i nikt nie pomoże choremu jeśli on sam tego nie zechce. Dobrze, czyli już wiemy że żeby leczyć, trzeba współpracy chorego i jego woli i chęci wyleczenia.

Psychologia zna tylko jeden realny sposób na to by chory zechciał się leczyć. Oczywiście, zna ich wiele, rozmowy, psychoterapia, ale to nic nie daje. Sposób prawdziwie skuteczny z długotrwałym efektem jest tylko jeden – upaść na samo dno. Jeśli życie stanie się tak koszmarnie obrzydliwie nie do wytrzymania, to wtedy zostaje wybić się albo umierać. Widząc swój upadek, chcesz się zmienić. Gdy go nie widzisz, nie chcesz zmiany, bo i po co?

Zmiana duchowa w przestępcy, w istocie kompletnie zdegenerowanej społecznie, może nastąpić jedynie w samotności, w celi śmierci. Czekając latami na informację o kolejnej odrzuconej apelacji, wyobrażając sobie swoją śmierć i drżąc ze strachu, przestępca ma jedyną w swoim rodzaju szansę na nawrócenie się i poznanie Boga. W celi śmierci każdy zły charakter się łamie. Każdy zły bez wyjątku. Chciałbym żebyście to dobrze zrozumieli – znam ludzi co w chwilach amoku potrafią zabić, są bezwzględni, okrutni, i wydają się niezwykle silni. Ale ta siła bierze się z napadów szału, i nie trwa wiecznie, trwa chwilę. Po silnym pobudzeniu nerwowym adrenalina opada, i wyłania się rozsądek wraz ze zdolnością logicznego myślenia. I właśnie o to chodzi – w celi śmierci przestępca może myśleć, i się załamuje.

O czym myśli przestępca w celi śmierci? użala się nad własnym życiem, myśli o swoim strachu przed śmiercią, wspomina morderstwa i gwałty, wierzganie nóg dzieci gdy podrzynał im gardła w trakcie brutalnego gwałtu by zaciskające się w przedagonalnym paroksyźmie mięśnie odbytu dały mu większą przyjemność, jęcząc z rozkoszy i śmiejąc się w duchu z frajerów którzy go zamkną na 25 lat ale wypuszczą po 10 za dobre sprawowanie. Jednak dominującą myślą jest przerażający strach przed śmiercią, i przed odpłatą za to co zrobił. Mimo że większość psychopatów jest na tyle beszczelna że twierdzą że nie zrobili nic złego, mimo wszystko czują ten lodowaty uścisk na sercu, co też będzie po śmierci.

Czuja podskórnie to co ich spotka, i dobrze czują – po śmierci trafiamy jakby w rodzaj świadomości, gdzie spotykamy się z naszymi dominującymi w trakcie tego życia myślami. Człowiek uczciwy spotka swoja szlachetną uczciwość, i jest to piękne doznanie. Piękne zlote miasta, łąki, cudowne kobiety, pejzaże, slodkie myśli i wszechogarnijąca, nie do opisania ludzkim językiem blogość. Złodziej pozna tą myśl która zmuszała go do zabierania innym ludziom ich ciężkiej pracy, i będzie to spotkanie straszne. W świecie pośmiertnym, nie ma abolicjonistów, nie ma kto chronić zbrodniarzy przed ich własnymi demonami i efektami ich własnych czynów. To jest właśnie Boski świat, że spotykamy to co sami w życiu zrobiliśmy. A co spotka morderca? spotka istotę która namawiała go do zabójstw. Ta myśl, to uczucie, przejawi się jako istota, wroga wobec swojego żywiciela. Są to tak straszne przeżycia dla duszy mordercy, że w żaden sposób nieopisywalne. Delirium u pijaka,na skutek uszkodzenia mózgu, oni widzą przedsmak tego co jest po śmierci. Widzą potwory, demony, są gonieni, zabijani. To nie jest pieklo, nie trwa wiecznie ten stan, ale każdy musi przez niego przejść po smierci, i zostalo to nazwane przez Tybetańczyków stanem Bardo a przez zachodnich lekarzy i psychologow, stanami śmierci klinicznej. Zostało to dokladnie opisane w książce lekarzy „życie po śmierci”, gdzie zostały spisane i zanalizowane tysiace doznań ludzi którym zatrzymalo się serce i byli w stanie smierci klinicznej.

Bóg jest miłością, dlatego dał człowiekowi największy dar – wolną wolę. Dał mu możliwość robienia tego co zechce, a jako naukę stworzył prawo „akcja – reakcja”. Jak inaczej człowiek miałby się nauczyć czy coś jest dobre, czy złe? jest tylko jeden sposób – przeżyć samemu to, co się czyniło. Ten mechanizm został na wschodzie nazwany karmą. Ja nazywam to lekcją. Bóg się w to nie włącza – spójrz na powodzie, huragany zabijające tysiace ludzi. Czy Bóg kogoś ratował? nie, to ludzie się nawzajem ratowali. Akcja reakcja, zabiłeś zostaniesz zabity, tu nie ma miejsca na Boga bo Bog dal nam prawo byśmy sami sobie tu ustalali zasady.

Czemu piszę w ten sposób o karze śmierci? na pewno już rozumiecie co mam na myśli. Człowiek chce zmiany, jeśli ma dość życia które prowadzi. Bestialski morderca którego wina jest udowodniona w 100%, gdy dostaje dożywocie robi mu się tym wielką krzywdę. Siedząc w celi z kolegami, degeneruje się każdy z nich pod własnym wpływem jeszcze bardziej. Nie ma czasu ani miejsca na samotną kontemplację nad swoim życiem. Dopiero w celi śmierci, wyjąc nocami ze strachu człowiek zostaje zmuszony do myślenia, i często gruntowne zmiany w świadomości, dokładnie na tej samej zasadzie jak alkoholik na dnie. Alkoholik chce trochę pożyć trzeźwy, morderca chce oczyścić sumienie, albo jeśli go nie ma to chce zmniejszyć strach przed karą po śmierci, albo jeśli w nią nie wierzy to chce zlikwidować strach przed anihilacją siebie, swojego istnienia.

Cel w gruncie rzeczy mają ten sam, zmienić się, zrozumieć swoje życie. Prawdziwy humanista, człowiek modlący się, wierzący w radosnego Boga miłości jest za karą śmierci. Śmierć to nie koniec, to początek innego życia, już bez ciała, a kara śmierci dla bestii w ludzkim ciele to początek pokuty za swoje czyny. Jeśli kochasz ludzi, jeśli chcesz by ten świat stał się lepszy, bądź za karą śmierci. Zatrzymasz serce mordercy, a być może wyzwolisz jego duszę od diabła który ją torturuje wizjami mordów i gwałtów, i uratujesz wiele innych istnień od brutalnej śmierci w mękach tu, w tym świecie.

Co do rzekomych badań, że kara śmierci nie powoduje zmniejszenia przestępczości. Teraz piszę do mądrych ludzi – czy wiedząc że włożenie ręki w ogień potwornie boli, czy ją włożysz? jak można robić badanie porównania okresu gdzie nie było KS a w okresie kiedy była, skoro w czasie gdzie nie ma żadnych zmian w kodeksie karnym, liczba przestępstw potrafiła się zmienić nawet trzykrotnie pod wpływem nieznanych nam czynników? no właśnie.

Mam pytanie do abolicjonistów. Czemu tak bardzo nienawidzicie tych ludzi, że zabieracie im prawo dane im przez Boga, do doświadczenia skutków ich czynów? czy gdy jesteście przeciwni KS, czujecie się lepsi? bardziej Europejscy? szlachetni? dobrzy? a może święci? a może to zwykły strach przed waszym własnym wnętrzem, że kiedyś możecie coś złego zrobić i nie chcecie umierać? Ja się nie boję KS, jestem uczciwym człowiekiem. Ale jeśli mi wejdzie do domu przestępca, zabiję go z pewnością. mam do tego prawo Boskie, i nikt mi nie wmówi że czarne jest biale.

Pisanie o pomyłkach sądowych jest śmieszne. KS się daje przy 100% pewności winy oskarżonego, na przykład gdy jest nagranie mordu na kamerze. Czy sądzicie że tu jeszcze są jakieś wątpliwości? w takim wypadku KS byłoby max kilka w roku, a może nawet ani jednej nie byłoby. Ale zobaczcie jaki to ma wpływ na mordercę, wie że może wpaść i dostać KS. Szansa na to jest mała, ale zawsze się zdarza jakiś wypadek, jakiś „niefart” przy mokrej robocie. Wiecie jak bardzo go to obciąża? a człowiek zestresowany zaczyna popełniać błędy. Wykrywalność morderców znacząco wzrasta gdy istnieje w kodeksie karnym KS. Zaczynają ze strachu popełniać błędy. Zamiast zabić 10 osób, zabiją pięć i wpadają. To są prawa psychologii, identycznie działające jak na przykład prawa grawitacji, z którymi nikt nie będzie dyskutował.

Abolicjonista będąc przeciwko KS, bierze na swoje barki wiele śmierci ludzi, wiele tragedii w imię humanizmu. Oszczędza mordercę dzieci w imię miłości Bożej, bezwzględnie w męczarniach zabija około pięciu osób. A może trzy osoby? a może jedną? a może siedem? Sumienie abolicjonisty jest bardzo elastyczne, podobnie jak jego zdolność rozumowania. Otóż sumienie abolicjonisty krzyczy gdy bezboleśnie umiera przestępca, w sterylnych warunkach, od zastrzyku usypiającego a później zatrzymującego akcję serca, a milczy gdy jest gwałcone i mordowane poderznięciem gardła wrzeszczące z bólu i strachu małe dziecko w ciemnej piwnicy, błagające mamusię i tatusia o pomoc. Ale czy te dziecko kogoś interesuje? Nie. Liczy się tylko przestępca, żeby nie cierpiał za mocno, żeby żył bo my nie możemy być tacy jak on i go wyeliminować z grona ludzi do których on się kompletnie nie nadaje.

Abolicjonista po przemowie w której mówi wyjącym z rozpaczy i gniewu rodzicom pełnym wyższości tonem, że zabicie mordercy nic nie da i nie zwróci im dziecka, idzie do domu w poczuciu bycia niemalże świętym, i je zarżnięte w obrzydliwy sposób zwierzę, a także zabija komara który go gryzie w plecy. Ale abolicjonistę wcześniej czy później spotka coś takiego, że zmieni zdanie. Swoimi działaniami na rzecz ochrony morderców i szumowin, i pogardzie dla ofiar i ich rodzin,  abolicjonista staje się po prostu złym i fałszywym, zakłamanym człowiekiem. Wtedy nieuchronnie zbliża się lekcja, która mu to uświadomi że pobłądził. Wcześniej czy później.

Mieszanie Boga w sprawę KS jest ordynarną manipulacją. Jezus wisząc na krzyżu z przestępcami, mimo że był Bogiem, nie zdjął z krzyża mordercy który nawrócił się, tylko obiecał bycie w raju. Czy moi abolicjonistyczni czytelnicy rozumieją co ja teraz piszę? Jezus nie zdjął go z krzyża. Wy byście go zdjęli. I zobaczcie – Jezus nie zdjął go z krzyża, ale zaoferował mu po pokucie wieczne szczęście. Abolicjoniści ściągną go z krzyża, przedłużą mu o 20 lat jego nieszczęśliwe życie, a później przerażające piekło w które wejdzie degenerat, nie potrafiący odczuwać przyjemności z niczego co nie jest gwałtem ani złem. Jest taka przypowieść o Buddzie. Płynął na statku, i tam był pewien wesoły morderca, co noc kogoś zabijał. Co zrobił Budda? ponieważ był jasnowidzem i wszystko widział co zakryte przed oczyma, wyrzucił go za burtę. Tak, Budda zabił mordercę. Wybrał życie zwykłych ludzi zamiast życia mordercy. A mógł go zamknąć w jakimś pomieszczeniu, poczekać aż doplyną do portu, i wtedy go oddać do więzienia. A jednak go zabił.

Tak to jest – Jezus, Budda, Mahomet, i każdy człowiek który jest dobry, jest za karą śmierci. Kto jest przeciwny, nosi na swoich dłoniach krew zarzniętych, skamlących piszczących i wyjących z bólu i rozpaczy bezbronnych ofiar. Taki jest ten świat.

Sprawiedliwość. Zabił człowieka, trzeba go wyeliminować. Taka zwyczajna, prosta ludzka sprawiedliwość. Zemsta? być może. Ale na pewno sprawiedliwość. Zabiłeś, wiedziałeś że za to jest śmierć, przegrałeś, złapali Cię, i umrzesz. Co w tym jest takiego złego? że państwo nie może zabijać? a wiesz że to ze siedzisz w domku, jest Ci cieplutko, jedzenie w lodówce, idziesz na spacer, to zasługa policji a często i wojska które zabija złych ludzi. Gdyby oni tego nie robili, wszystko by się rozwaliło. Nie wyszedłbyś na spacerek, bo by Cię zarżnęli albo zgwałcili na ulicy. Jesteś dobrym człowiekiem, ale możesz nim być jedynie dlatego że inni, Ci którymi gardzisz za przemoc, Cie ochraniają. Jesteś od nich lepszy, bo nie bijesz, nie strzelasz, tak? jesteś taki czysty i niewinny, taki wspaniały. Tak! – jesteś Wielkim Humanistą! już niemalże świętym!

Jak myślisz, kto jest człowiekiem który ma uznanie w oczach Boga? Policjant co brudzi sobie sumienie strzelając do mordercy byś Ty mógł spokojnie sobie jeść w domku paróweczki i krytykować przemoc, czy też przemądrzały pacyfista i abolicjonista, co w imię idei nie stosowania KS, wszystkich zwolenników KS by własnoręcznie zamordował w szale i amoku że nie są tacy pełni miłości jak on?

Gdy jedziesz autem, wiesz że lekki skręt kierownicy w lewo, i wjedziesz w czołowe zderzenie, umrzesz albo w najlepszym wypadku zostaniesz kaleką. Zrobisz to? nie. A jednak, są ludzie którzy to robią. Wtedy trzeba im zabrać prawo jazdy, żeby nigdy tego już nie zrobili. Skoro zrobisz coś raz, powtórzysz to, nie jesteś tą już jakby dziewicą nieskalaną mordem. Znam taką historię, którą zawsze opowiadam moim znajomym. Było dwóch chłopaków. Jeden miał hiv, drugi wzwb C. Oboje dla zabawy (zemsty) zarażali dziewczyny, mieli testy od kolegów że sa zdrowi, (test z wynikiem jest anonimowy), przechwalali się „zaliczeniami”. Robili to oczywiście bez prezerwatywy, każda niemalże dziewczyna się na taki sex godziła. W końcu chłopak z C trafił do szpitala na umieranie co przerwało jego zabójczą karierę, a ten z hiv zaraził dziewczynę której ojciec miał kontakty tam gdzie trzeba. Ostatnie co widzieli to zakrwawionego i płaczącego chłopaka, wrzucanego przez trzech byczków do bagażnika czarnego samochodu nieznanej marki (nikt nie pamiętał marki ha ha), a później ślad po nim zaginął. To były sceny z Warszawskiego osiedla.

Policja o tym wiedziała, i nic nie zrobiła. To było na długo przed tym zanim wybuchła sprawa z Simonem Molem. Chłopak został na pewno zamordowany i zakopany w lesie, a przedtem torturowany, co do tego nie mam wątpliwości. Ale ile dziewczyn dzięki temu nie zaraził? ile później chłopaków te dziewczyny nie zaraziły? ile żyć abolicjonistów zostało oszczędzonych by zamiast umierać w hospicjach we własnych odchodach, mieli czas i siły walczyć z karaniem zwyrodnialców?

Miłosierdzie. Ale czemu wy chcecie wybaczać zbrodniarzom, skoro to nie wasze rodziny były skatowane? czemu chcecie decydować za innych ludzi? zróbmy tak – referendum, i Ci co są za zniesieniem kary śmierci, niech utrzymują skazańców, w formie podatków. Uczciwe. Czemu ja, zwolennik kary śmierci mam utrzymywać zwyrodnialcowi siłownię i telewizję, skoro sam z pensji mnie na to nie stać? czy to jest uczciwe? ludzie uciekają z kraju żeby moc sobie kupić buty bo tu ich nie stać, a morderca ma mieć podane pod nos?

A na koniec artykułu, fragment wypowiedzi adwokata asystujacego przy KS.

Przy egzekucji mógł być obecny obrońca skazanego, ale nikt z jego rodziny.
Raz w życiu postanowiłem być świadkiem śmierci mojego klienta – mówi anonimowy adwokat, były wykładowca z Wydziału Prawa Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. – Nie mogę tego opisać, nie chciałbym już nigdy w życiu przechodzić przez to i chciałbym, choć nie potrafię, wymazać ten moment z pamięci. Mimo to jestem zwolennikiem przywrócenia „kaesa”, ale z zupełnie racjonalnych powodów, popartych moją wiedzą i doświadczeniem zdobytym w praktyce na sali sądowej…

No właśnie. Co abolicjonista wie o przestępcach i dewiantach, o mroku duszy ludzkiej? nic. Adwokat wie dużo, i Ci właśnie adwokaci mimo drastycznej KS w PRL-u jaką było powieszenie, jednoznacznie mówili że KS musi być za to co Ci ludzie wyrabiają. Ludzie? tylko z wyglądu. Nie wszyscy mają w sobie duszę, i iskrę Bożą.

Herod

 

Przypowieści biblijne, są przeważnie symbolicznym opisem duchowych prawd.

Dla przykładu zastanówmy się nad wątkiem Heroda, który w Betlejem urządził polowanie na Jezusa mającym być jego konkurentem do tronu. Żeby zwiększyć szanse zabicia syna Bożego, wydał rozkaz zabicia każdego dzieciaczka do wieku dwóch lat, i ta misja stabilizacyjna została nazwana rzezią niewiniątek. Zawsze dokładnie tak samo nazywałem sytuację gdy Pani w szkole robiła klasówki.

Czy tak było naprawdę? wspomina o tym tylko jedna ewangelia, i nigdzie indziej nie ma żadnych o tym zapisków. Ja osobiście w to nie wierzę, w tamtych czasach gdzie brakowało ludzi, zabicie wszystkich dzieciaczków do lat dwóch byłoby czynem kompletnie szalonym, z racji tego że liczył się na wagę złota każdy człowiek, jako wojownik czy wytwórca. Ale zakładam że historia o Herodzie ma silne znaczenie symboliczne, jest to nauka dla nas tak sprytnie napisana żeby zwykły człowiek przeklinał Heroda, dlatego przez dwa tysiące lat kościół jej nie usunął. Oznacza jednak ta przypowieść coś zupełnie innego.

Sytuacja którą opisuje jest odniesieniem do Twojego wnętrza, czytelniku. Herod to władca, Twój stan psychiczny w jakim się znajdujesz ale nie ten aktualny bo ten się szybko zmienia pod wpływem różnych sytuacji, ale też ogólny, dominujący. Herod to Twoje podejście do życia, świata, ludzi, Twoja uczciwość, czy też jej brak. Czytelniku – jesteś poddanym Heroda. Herod dowiaduje się że pojawił się jego konkurent, który zdetronizuje go, i będzie miał jego władzę. Tym konkurentem jest Jezus Chrystus, Pan światła, miłość, dobroć, uczciwość. Herod czuje lęk, i chce się w każdy możliwy sposób zabezpieczyć przed utratą władzy.

Herod to Twój wewnętrzny skurwiel. Jest cyniczny, wyrachowany, pełen lęku, agresywny. Twoje życie jest żałosne, jest bez sensu, jest mroczne i ciemne, czegoś Ci w nim rozpaczliwie brakuje. Pragniesz zmiany, i trafiasz na przykłąd na mój blog gdzie czytasz o zmianie samooceny, o tym że Bóg jest w porządku, że duchowość to nie nadstawianie policzka a siła i przebojowość. Jesteś zaszokowany, zachwycony, czytasz i czujesz że możesz jeszcze być szczęśliwy, że można żyć inaczej niż jak do tej pory. Zmieniasz się korzystając z moich wskazówek, i zaczyna być przyjemniej, lepiej, Twoje życie zaczyna przypominać rozwijający się piękny kwiat.

Ale w tym czasie co robi Herod? czy odda władzę nad Tobą? nie. Będzie walczył, bronił się przez atakowanie. Dzieciaczek Jezus to zapładniającą Cię dobrem myśl, która się rozrasta. Wiec Herod atakuje każdą dobrą myśl która się w Tobie rodzi. Człowiek w trakcie zmiany siebie, jest niezwykle pomieszany, zdenerwowany. Oto ścierają się w Tobie dwie idee, strach, rozpacz, beznadzieja – którą reprezentuje Herod, i chęć na życie, miłość, radość i zabawę którą reprezentuje Jezus.

Wielu psychologów i ideologów rozwoju osobowości gloryfikuje walkę, chcąc wyrzucić Heroda silą z Twojego wnętrza. To wielki błąd. Ja i Jezus polecamy zupełnie inną strategię. Przyjrzyj się ewangelii. Co zrobił Jezus? czy walczył? niemowlak miał się bić z silnorękimi Heroda? jak można wygrać z niedźwiedziem? Herod w furii uderzał na ślepo, ale zawsze nie trafiał bo Jezus mu się wymykał, aż w końcu umarł ze starości. Gdy Jezus podrósł, zaczął się rozprzestrzeniać – nauczał w świątyni, i zauroczył ludzi sobą. Ci ludzie to Ty.  Ludzie poszli za Jezusem – oznacza to że zacząłeś czerpać rozkosz z uczciwości, z radości, śmiechu i zabawy. Jezus tańczył, pił wino, bawił się z dziwkami i bogaczami. Jaka płynie z tego nauka? czytaj mądre treści które dają Ci nadzieje i radość, niech w Tobie rozwija się ta wielka siła. Zrazu malutka, nieśmiała, pełga jak maleńki ognik, by z czasem rozrosnąć się do wielkiej i szalejącej fali przerażającego, oczyszczającego ognia, który pochłonie całego Ciebie.

Daj czas Jezusowi, niech rośnie w Tobie. W tym czasie Jezus nie walczy z Herodem, tylko się rozwija, rośnie w siłę. Zapewnij mu szczęśliwe dzieciństwo, dbaj o niego. Dawaj mu pełne wiary i radości, silne myśli, podnoś samoocenę, wpłacaj hojne datki na zbożne cele (czyli na przykład mi), daj mu ciepło i opiekę. Szczęśliwe dzieciństwo Jezusa sprawi, że gdy dorośnie przejmie bez wysiłku władzę. Bez walki, bez stresu, po prostu wszyscy ludzie obwołają go Królem i nie będzie z kim walczyć bo nikt nie będzie chciał walczyć. Wszyscy się chętnie poddadzą jego miłości tak jak Ty z rozkoszą poddajesz się czułym i silnym palcom masażystki, masującej Twój kark.

Na pewno pamiętasz z biblii, że Jezus dyskutował w świątyni z faryzeuszami i uczonymi w piśmie. Ci wszyscy obłudni i chciwi kapłani, to Twoje poglądy które wmówiło Ci społeczeństwo. Że sex jest zły, że radość nieduchowa, że pieniądze są złe, że siła to brak pokory, że trzeba składać Bogu jakieś ofiary żeby coś nam dał, że Bóg jest mściwy i nas nie kocha. Te wszystkie ograniczające Cię bzdury Jezus musi zmienić jeśli ma przejąć władzę w Tobie. I zmieni je.

Co to oznacza dla Ciebie? zmienisz się. Zamiast strachu poczujesz siłę, zamiast cynizmu odnajdziesz w sobie miłość do siebie i do ludzi. Twoje życie stanie się piękne, niezależnie od tego czy będziesz w pałacu, czy w slumsach. Zaczniesz wreszcie normalnie żyć, bez lęków, bez strachu że ktoś Cie zrani.

Ta historia ostatecznie kończy się pięknie i symbolicznie. Jezus umiera, i zmartwychwstaje po trzech dniach. Ziarno obumarło, i wydało wielki plon. Ludzkość została zapłodniona piękną ideą miłości, równości ludzi wobec Boga, przedłożeniem zabawy i szczęścia nad walkę i wojnę.

Mafia, odwieczne zło

 

Zbiorowisko ludzi zgrupowanych na jednym obszarze, to państwo.

Państwo ustala obowiązujące w nim zasady wspólnego życia, tworzy prawa regulujące naszą aktywność, poprzez wybory wybiera ludzi którzy rządzą zbiorowością. W tej zbiorowości istnieją jednak istnienia które zostały stworzone tylko w jednym celu – by szkodzić innym, kraść, mordować, krzywdzić. Problem przestępczości istnieje od kiedy istnieje ludzkość, i jest nierozwiązywalny. Łudzą się Ci, którzy myślą że ten problem można rozwiązać.

Spójrzmy na ciało – ciało to państwo, wirusy to mordercy, bakterie złodzieje, grzyby to politycy. Ale są też dobre bakterie, które działają na naszą korzyść i pomagają nam strawić jedzenie,(flora bakteryjna) i tymi dobrymi bakteriami są rewolucjoniści, ludzie zrywający ze stereotypami i konwencjonalnością na rzecz nowego myślenia, tacy jak ja, Gandhi, Jezus. Spójrzmy na antybiotykoterapię. Antybiotyk zabija złe bakterie, ale też i te dobre co się objawia osłabieniem odporności organizmu, problemami trawiennymi, i daje możliwości rozrostu grzybów. Jaki z tego morał? wszelkie oczyszczenie likwiduje i dobre czynniki, jak i te złe. Tak można wytłumaczyć ostatnie dwie wojny. Wielka antybiotykoterapia wyrywająca ludzkość z pewnego poziomu świadomości, a przy okazji narosło sporo grzybów i chwastów co widać po raportach IPN.

Ciekawa teoria. Czy prawdziwa? coś w niej na pewno jest.

Czy można się pozbyć wirusa? można, ale on wróci gdy osłabnie ciało, jego system immunologiczny, albo gdy się je schłodzi  na dłuższy czas. Jaki więc sens ma walka z przestępczością? ma sens, ponieważ gdy pozwolimy wirusowi na pełne działanie, zniszczy organizm. Trzeba więc trzymać się równowagi, a więc kontrolować wirusa by nie wzrósł ponad poziom zagrażający życiu organizmu, a jednocześnie wzmacniać dobre bakterie i system immunologiczny. Dobre bakterie to ja (nr konta w dziale M jak mistrz) a system odpornościowy to mądrze zarządzana Policja i służby wewnętrzne. Czy to wystarczy? aby ten system działał, musi być dobre odżywianie, ćwiczenia fizyczne, dobre samopoczucie i mało stresu.

Wyżej wymienione czynniki takie jak dieta i ruch na świeżym powietrzu, to – wysoka minimalna pensja by każdy człowiek mógł być konsumentem i żyć godnie – nawet jeśli jest nieudacznikiem, bo nie każdy w kraju może być biznesmenem i specem od marketingu i zarządzania, ktoś musi sprzątać ulice, naprawiać rury (i przepychać je rytmicznie przy aplauzie naszych małżonek gdy my jesteśmy w pracy) i zajmować się pracami obrzydliwymi, brak bezrobocia by młodzi ludzie chcieli iść do pracy zamiast wyrywać radia w samochodach, bardzo wysokie i uciążliwe kary za przestępstwa groźne, dokuczliwe finansowo i społecznie ale nie więzienie jak jest teraz, za przestępstwa typu alimenty.

Tak, kara śmierci powinna być w kodeksie karnym. Nie interesują mnie rzekome analizy mędrców że nie jest skuteczna. Zabiłeś człowieka, kończy się zabawa, jasne zasady powinny być bo człowiek rozumie tylko proste zasady. Kto raz zasmakował krwi ten już jest skażony gwałtem i on w nim jest jak cierń, a wyciągnąć go może tylko oczyszczająca śmierć, i nie przekona mnie żaden psycholog że takiego człowieka można odwrócić – nie można. Jedyne zło które abolicjoniści i psychologowie widzieli było w filmie Tarantino, a w realnym życiu są schowani w ochranianych okratowanych domach za murami, a poruszają się samochodami. Zapraszam was na ulice biedy i nędzy, tu poznacie co znaczy prawdziwe zło i rozpacz, bieda, nienawiść i autodestrukcja.

Rozmawiałem z człowiekiem (już nie żyje, niestety) który był w AK w grupie egzekucyjnej. Opowiadał mi jak asystował przy wyrokach, jak się zachowywał człowiek przed śmiercią. Jak błagał, prosił, wił się, ale zero litości. Odczytanie wyroku, strzał z pistoletu. Proste zasady. Uwielbiałem słuchać tego wspaniałego człowieka, słuchałem go godzinami. Wykonał wiele wyroków osobiście, lubił to robić. Niemcy zabijali Polaków otwarcie, Polacy zabijali Niemców wyrokami zaocznych sądów AK skrycie na zasadach partyzanckich za zdradę kraju. Proste zasady. Gdzie tu miejsce na abolicjonizm? Przestępca korzystając z większej siły i swojej bezwzględności zabija człowieka, więc państwo korzystając ze swojej siły eliminuje przestępcę, uczciwie prawda? Gdy zabijasz, musisz znać cenę jaka możesz za to zapłacić. Przestępcy a szczególnie mordercy są takimi durniami, że nie rozumieją jaką cenę duchową przyjdzie im zapłacić za swój czyn w tym życiu i w następnych, ale zrozumieją że za zdjęcie klienta jest czapa. Tylko to może trafić do ich głów – Dalajlama tam nie trafi, ja tam nie trafię, trafi tam tylko świadomość że w razie potknięcia się czeka na nich stryczek. To rodzi wielki stres, a stres sprawia ze popełniają błędy. W ten sposób morderca sam się karze nawet jak się go nie złapie. Musi żyć w ciągłym lęku że jak go złapią, to się nie wywinie.

Egzekucja w wykonaniu kolegów jest często szybka, (czasami się bawią chłopaki z miasta roztrzaskaniem kolan ofierze, wyłupieniem oczu czy przypalaniem, ale to rzadkość, musi być na to konkretne zlecenie lub osobista zemsta a przy kasacji konkurenta w narkobiznesie liczy się bardzo czas który zmniejsza szansę na złapanie killerów w czasie egzekucji) kula w potylicę i dół w lesie, przedtem cios kolbą w twarz żeby nie uciekał, nie wył ze strachu, i nie wypróżnił się w samochodzie. Egzekucja w celi śmierci jest znacznie gorszą gehenną, bo na nią się czeka miesiącami, latami, i wiesz że nie ominie Cię. Sądzę że jest to odpowiednia kara za zabójstwo a przedtem brutalne zgwałcenie i torturowanie kobiety, czy dziecka.

Ale wróćmy do tematu. Mafia istniała i będzie istnieć, tak jak istnieją wirusy, tak jak istnieje noc nadchodząca po dniu, czy też jak istnieje w świecie zwierząt zasada, ze albo zjadasz albo jesteś zjadany. Jedyne co można zrobić z mafią to trzymać ją w kontroli na jakimś poziomie. Owszem, można mafię zlikwidować, ale jest to możliwe jedynie wtedy gdy Państwo zarzuci demokratyczne zasady i stanie się totalitaryzmem. Wtedy mafia zostanie zlikwidowana bardzo szybko, ale to jest bez sensu ponieważ wtedy rządzący stają się mafią, znacznie gorszą niż mafia w państwie demokratycznym, i ciągną ile się da haracz ze wszystkich obywateli.

Mafia musi istnieć. Do mafii można się odwołać w razie kłopotów z nieuczciwym kontrahentem, i tak np. jest w Japonii gdzie Yakuza jest nie do ruszenia, gdyż zasymilowała się kompletnie w społeczeństwie, i przeniknęła całkowicie życie społeczne i gospodarcze. Co ciekawe Yakuza czci cesarza, a za cesarza natychmiast mafia zostałaby zlikwidowana, tak jak Mussolini niemalże zniszczył Włoską mafię. W Polsce mafia to połączenie biznesu, polityki i gangsterów w garniturach. I tą mafię może zlikwidować tylko wielka siła polityczna, albo, co jest niemożliwe, organizacja typu AK.

Fanatyczni żołnierze walczący dla idei nie dla pieniędzy, w trzy miesiące zmniejszyli by przestępczość w Polsce do minimum. Żadnych śledztw, natychmiastowe bezwzględne egzekucje, pokazowe kary dla przestępców, i spokój. Żaden gangster, żaden kiełbasa, schabowy, rympałek i inni bossowie mafii nie mieli by szans z wierzącym w swoją misję człowiekiem z takiej grupy. Jedyna szansa na przeżycie to paniczna ucieczka z kraju. No ale to tylko takie mrzonki, niemożliwe do spełnienia. Ale sądzę że warto byście wiedzieli, że mafia nie jest aż taka potężna. Al Capone został rozgromiony przez kilkunastu ludzi którzy byli fanatycznie uczciwi, i nie chcieli brać łapówek.

Z drugiej strony znam człowieka, dobrego człowieka, który ze swej wrodzonej dobroci pożyczył przyjacielowi pieniądze, a ten gdy przyszło do ich oddania, zaśmiał mu się w twarz że ich nie odda, i żeby spie.. Sąd nie wchodził w grę, ponieważ to było załatwione na słowo, więc co mu zostało? zasmucony tym dobry człowiek zwierzył się ze swego bolącego serca pewnej osobie która go szanowała i lubiła, a dwa dni później zapłakany, nieogolony i cuchnący potem, strachem i trzęsący się ze strachu „przyjaciel” przyniósł dobremu czlowiekowi pieniądze wraz z dużymi odsetkami do domu, blagając o wybaczenie. I otrzymał je wraz z błogosławieństwem. Bywa i tak.

Modlitwa nowej ery

 

Jezus mocą swej miłości wskrzesił z martwych Łazarza. Dwa tysiące lat później, Ja powtórzę ten cud i wskrzeszę w was nadzieję, która dawno temu umarła. Zmartwychwstanie z grobu, ciągnąc za sobą radość, szczęście, dawno zagubiony sens.

Wasza wiara jest martwa i umarła. Wasze modlitwy to nic nie znaczące nerwowe gesty. Słowa to pomruk bezsilnego wulkanu nie mającego już sił na eksplozję. Życie stało się martwe i puste, w sercu nie ma już życia, wszystko zszarzało, zblakło. Żyjecie z nawyku, nie macie siły na zmianę, boicie się jej. Kto chce żyć, niech więc spija słowa życia z moich pełnych ust.

Na świecie istnieją dwie siły.

Jedna to strach, druga to miłość. Do pierwszej grupy należysz, gdy nie czujesz w sobie miłości. Z tego wynika strach – strach przed brakiem akceptacji, przed śmiercią, przed biedą. Strach Cię motywuje do często przerażających działań, które mają sprawić ze on zniknie.

Boisz się ludzi, tego ze Cię zdominują, zranią, chcesz ich zabić, zniszczyć, żeby zniknęli bo budzą w Tobie lęk. Myślisz ze to sprawi ze strach zniknie, ale on nadal jest w Tobie. Boisz się biedy, kradniesz. Jeśli boisz się biedy a nie kradniesz bo jesteś uczciwy, nie będziesz protestował gdy pracodawca zapłaci Ci 600pln, nikt nie protestuje, więc tyle się płaci. Boisz się kogoś, więc atakujesz z ukrycia bądź jawnie być może Bogu ducha winna osobę, albo zaniechasz ze strachu działania, co może zrodzić wiele nieszczęść.

Światem według Jezusa rządzi Diabeł, i jest to w pewnym sensie prawda, ale nie konkretna a symboliczna. Oszałamiająca większość ludzi jest w jego władzy, we władzy lęku. Każdego dnia oddaje mu hołd i cześć, składa na ołtarzu lęku ostatnie dni swego żywota i swoje szczęście, poświęcając je nie mając nic w zamian. Czas mija, nie zatrzymasz go, w jednej chwili możesz żyć jednym stanem emocjonalnym, jedną myślą, a więc gdy żyjesz w lęku, tylko on dla Ciebie istnieje. Nie ma wtedy radości, szczęścia, jest tylko lęk. To jest prawdziwy Satanizm.

Satanizm to nie składanie ofiar z kotów na cmentarzu, czy czytanie biblii wspak i odprawianie czarnych mszy. Prawdziwe czczenie Diabła to przeżywanie lęku, i wynikającej z niego zazdrości, nienawiści, niskiej samooceny. To przeciwieństwo miłości, miłości do siebie czyli do istoty powstałej ze światła i miłości. Swoją duszę możesz oddać albo miłości, albo diabłu, czyli lękom które rozszarpią Ci duszę na strzępy jak wściekłe psy. Gdy w Twoim sercu pojawia się miłość, lęk znika. Znika noc i pojawia się słońce. Oczywiście, jest pewien czas między nimi, gdy księżyc się chowa, pojawia się zmrok, jaśnieje, to trwa jakiś czas, i nagle wstaje słońce, powoli, ale już czujesz na sobie jego pieszczące Cię promienie, już czujesz miłość! rośnie, powoli tak, jak powoli wstaje dzień.

Chodzenie do kościoła czy jakiejkolwiek innej świątyni nic nie daje, gdyż wyboru dokonujesz Ty w swoim sercu, i żaden święty męczennik nie zrobi tego za Ciebie, nie przeżyje Twojego życia za Ciebie. Gdy się modlisz do Boga miłości, i kieruje Tobą lęk to tak naprawdę modlisz się do Diabła. Modlitwa : „Kochany Boże (podlizujemy się) nie mam pieniędzy na życie, jestem taki nieszczęśliwy (manipulujemy Bogiem tak jak swoimi bliskimi przez swoje cierpienie, chcemy wyłudzić litość) błagam (Bóg to Twój przyjaciel a nie szef, powierzaj mu coś a nigdy nie błagaj, nie poniżaj się) daj mi pieniądze.

To ma być wiara w Boga? masz Boga za jakiegoś kretyna? myślisz że On się da nabrać na takie żenujące triki? jakby Bóg spełni tą modlitwę, tylko by Ci zaszkodził, by wzmocnił w Tobie poczucie cwaniactwa, ze aby coś dostać trzeba zagrać z Bogiem. Nie trzeba. Grać można z ludźmi a i tak nie ze wszystkimi, z Bogiem można sobie odpuścić te wszystkie gierki. Wiec jak ma wyglądać ta modlitwa? Żeby modlitwa zadziałała, w Twojej duszy musi królować miłość, albo jeśli jeszcze jest w niej strach, zaryzykuj i módl się z miłością, a nie z lękiem. Lęk sprawia że manipulujesz, walczysz. I po co?

Modlitwa kierowana miłością

Przyjacielu. Dziękuję Ci ze jesteś ze mną w każdej chwili, to wspaniałe, jesteś łebski facet.(facetka dla Pań, puszysta laska dla dużych Pań) Razem sobie pożyjemy. Zabawimy się. Daj mi pieniędzy bo chcę zaszpanować sąsiadom nową Dacia Logan. Dziękuję Ci że już ją mam. Jesteś zajebisty.

Koniec.

Co Bóg widzi i czuje gdy nim manipulujesz? widzi niedojrzałe dziecko, niedojrzałe i pełne lęku, i nigdy nie spełni takiej modlitwy. A Ty byś spełnił gdybyś był Bogiem? Wyobraź to sobie. Jesteś Wszechmocny, i od milionów lat siedzisz na chmurze, i widzisz faceta co płacze, nakręca się, oszukuje, kłamie, pomija fakty i po chwili rzygać Ci się chce od tej tyrady, prawda? facet Ci nie wierzy, nie ufa Ci, oszukuje, podlizuje się obłudnie – a figę z makiem mu dasz a nie nowy lcd, prawda? no właśnie.

A teraz spójrz na mnie. Co czuć w mojej modlitwie? wiarę. Gdybyś był Bogiem, polubiłbyś mnie, za moją wiarę w Ciebie. Lubisz jak Ci ludzie ufają, ale tak szczerze, z całego serca? czy jest coś bardziej pięknego na świecie, niż bezgraniczne zaufanie i wiara człowieka wobec Ciebie? czy zawiedziesz? Ty może tak, ale uczciwy człowiek nigdy nie, ja na pewno nie. Prędzej bym się pochlastał niż zawiódł ufną we mnie osobę. A Bóg? on nie musi się chlastać. Pstryka palcami, i po sprawie. Po co się męczyć? lekko i przyjemnie można osiągać w życiu sukcesy, za pomocą modlitwy. Ale takiej prawdziwej, nie tej udawanej, którą stosujecie.

Na zdjęciu.

Chłopiec (Boże, daj mi nowy rower!)

Piesek (Boże, chcę przelecieć tą labradorkę z naprzeciwka… i jeszcze miseczkę chappi… i pachnącą kość wieprzową mniam mniam hau!)

Praca z ciałem

 

Czytam sobie ostatnio, i co widzę? dziewczyna skarży się. Jej chłopak ma 40 kg nadwagi. Od roku mu daje do zrozumienia że może dieta, jakaś siłownia, może spacery, nic, zero reakcji. W końcu się zdenerwowała, i powiedziała mu wprost że już tego nie wytrzyma, że musi schudnąć bo tak się nie da żyć i nie chce żeby on umarł na zawał a ona zostanie sama z dziećmi. A co zrobił miś? no jakżeby inaczej, obraził się. Poczuł się zraniony.

Drogi kolego – nie chciałbyś ruszać się elastycznie, być gibki, wbiegać pod schody lekko i bez wysiłku? nie chciałbyś wreszcie po lekkim wysiłku przestać cuchnąć ostrym zapaszkiem? mieć kratkę na brzuchu, rozkoszować się spojrzeniami zazdrosnych facetów, i pięknych Pań? sam powiedz przyjacielu, czy nie było wspaniale gdybyś ładnie i atrakcyjnie wyglądał? czuł się prawdziwym zadbanym mężczyzną, a nie workiem tłuszczu?

Polscy mężczyźni – łysina, poobgryzane paznokcie u rąk, u nóg nigdy nie obcinane szpony które rozrywają niczym drapieżny sokół wrażliwą skarpetkową tkankę, piwny brzuch wywalający się nad obszczane majtki, chudziutkie galaretowate rączki, cienkie pająkowate nóżki, żółto czarne ząbki i przerażający smród z jamy ustnej – żenada. Nikt od was nie wymaga byście stali się jak Antonio Banderas, ale trzeba o siebie zadbać, o swój styl. Siłownia, dentysta, manicure, pedicure – to nie jest żadne „pedalstwo”, to jest po prostu szanowanie siebie. Swój samochód myjesz, dbasz o niego, a o swoje ciało? no właśnie. A co jest ważniejsze? samochód można kupić nowy, ciała nie. Możesz mi teraz powiedzieć, że kobiety pożądają nie modeli, ale ludzi władzy, bogatych a oni mają brzuszki.

Ok, mają brzuszki ale przeważnie mają białe zęby, sztuczne włosy, zadbane paznokcie, popatrz na nich. Widzisz różnicę? ok, kobiety z nimi się żenią, ale kochanków mają z ładnym ciałem 🙂 a troszkę poważniej – ładne ciało nie jest tylko dla ludzi, jest dla Ciebie. Ja np lubię sie przeglądać w lustrze, ładnie wyglądam gdy wciągnę brzuch, i ciężko na to Pracuje. Ty zaraz otworzysz kolejne piwo dla relaxu przed telewizorem, ja zacznę ćwiczyć hantlami akurat dziś tricepsy a potem medytować. Ja poznaję kolejną atrakcyjną dziewczynę, Ty narzekasz i wylewasz łzy że kobiety lecą na kasę i wszystkie są sukami, i nie chcą Ciebie. Otóż nie wszystkie przyjacielu, jest kilka takich co lecą na wnętrze, co prawda ich nie widziałem, ale ktoś kiedyś mówił że o nich słyszał 🙂

Wczoraj oglądałem na tv puls jak byłem u rodziców, (po zmianie anteny, wykasowali mi tv, Boże to musiał być jakiś gruby przekręt z tą zmianą anteny, co komu przeszkadzało ze antena była posrodku stolicy, i wzieli ją przenieśli ją na jakąś wiochę dzieki czemu 95% Warszawy kupiło tv kablową) program ” co masz do stracenia”, opowiada on o dużych ludziach którzy dzielą się na dwie grupy, i która więcej schudnie ta wygrywa 100 tysięcy, no i oczywiście lepsze zdrowie. Koszmar po prostu, jak Ci ludzie sa okaleczeni. Ale bardzo ich szanuję, bo chcą się zmienić. Chcą zrzucić tłuszcz, być szczupli, zdrowi, uśmiechnięci. Nie pieprzą o genach, hormonach, tylko mniej jedzą i ćwiczą. I? – i chudną. Można, jak najbardziej można. 45 letnia kobieta ważąca 150kg, dostająca zadyszki grożącej zawałem od wejścia pod lekką górę 10 metrów, ale po tygodniu już na nią prawie truchtem wbiegała. Można!

Fajnie jest mieć zdrowe i ładne ciało. Zawsze zalecam moim czytelnikom żeby ćwiczyli, i brali swoje sprawy w swoje dłonie. Moja filozofia i idee nie są dla ludzi którzy oglądają sport z kanapy. Ja sam ćwiczę ok godziny dziennie. Ciężko, nie ukrywam, szczególnie że mam zajęty cały dzień nauką i obowiązkami. Ciężko, tak – ale coś za coś, i przyjemnie rozebrać się przy dziewczynie i zaszpanować klatą i fajnymi pleckami, fajnie pójść na basen nie czerwieniąc się ze wstydu, miło wiedzieć że się ładnie i zdrowo wygląda jak się idzie ulicą.

Ale ćwiczenia to nie tylko ciało, ale też i umysł. Mocne ciało wpływa na lepsze poczucie pewności siebie, na zdrowie, wreszcie oszczędza się pieniądze na lekach, i w późniejszym wieku na szpitalach. Nie ma rozwoju osobowości bez silnego ciała – po prostu nie ma. Rozwój ducha to działanie, coś się dzieje, lenistwo to stagnacja, bezruch, śmierć. Lenistwo to śmierć. Silne ciało stwarza duże szanse na dobre samopoczucie. Są oczywiście ludzie, którzy ćwiczą fanatycznie bo chcą być najlepsi, bądź ćwiczą bo jak byli mali byli zdominowani i teraz oni chcą dominować, chcą być silni żeby nikt im nie zrobił krzywdy – tak, oni są dewiantami w mniejszym bądź większym stopniu. Sportowcy na starość przeważnie są kalekami, nie naśladujcie ich, ćwiczcie amatorsko.

W TV wam pokazują Kuleja, Saletę, Tigera, Diablo, ale nie pokażą wielu chłopców co od ciosów w głowę dostają paraliżu, i kończą obsrani i obszczani w Konstancinie, nie pokażą innych sportowców co łamią kolana, nadwyrężają serce, płuca, kręgosłup i mimo ładnego wyglądu są kalekami na rencie.

Równowaga – w tym tkwi sukces – ćwiczmy dla przyjemności, zdrowia, satysfakcji, dbajmy o siebie. Pokazujemy tym swiatu, że szanujemy siebie. Niech otyli wma mówią ze skoro dbacie o siebie to jesteście puści i żałośni, niech mówią a potem płaczą i wyją w domu ze każdy od nich ucieka, nie poznajac się na ich jakże bogatym w cholesterol wnętrzu.

Szacunek do siebie – to nie tylko praca która polecam, z wlasnym umysłem, ale też praca z cialem. Ciało i umysł.

Dziś biegnę z przerwy na lekcję, trzymam w dłoniach gorący kubek herbaty z cytryną, i tylko dzięki mojemu błyskawicznemu refleksowi o włos mijam się z Dużą Panią, niemniej herbaty się trochę ulało. To mnie zmotywowało do tego krótkiego artykułu.

Pomysł

                                          EE

                                      
Pod wpływem swojego ostatniego artykułu, doznałem iluminacji i dziś rano postanowiłem że zakładam firmę.

Nie czekam na Boga, sam wezmę swoje sprawy w swoje zadbane dłonie. Zacząłem sobie myśleć – mam świetny pomysł – spójrzcie na lewą stronę do zakładki Eco Ego, przeczytajcie. Sam byłem zszokowany, kiedy naprawdę wiele osób do mnie pisało że czują się EE, że im się to podoba, że to jest naprawdę coś czego nie ma na rynku a co świetnie ich opisuje, ich charakter, podejście do życia.

Wielu ludzi szuka swojego stylu, jakiejś formy ekspresji swojej indywidualności która by pokazała światu ich wnętrze, osobowość i dało pewien wyraz ich istnieniu. Styl EE jest idealny dla nowoczesnej generacji ludzi którzy zrywają ze starym schematycznym myśleniem, otwierają się na świat, na nowe doznania i możliwości.

I ja chętnie dam ludziom nową tożsamość, nowy styl, wygodny, elegancki, nowoczesny, podkreślający ich indywidualność i klasę.

Na początek muszę się dokładnie dowiedzieć, o zasadach udzielania gotówki przez urząd pracy dla bezrobotnych na nowy biznes, muszę poczytać o zakładaniu działalności i tych wszystkich duperelach. Później już potrzebne mi będą kontakty, zebrałem się w myślach i zauważyłem że znam sporo ludzi którzy mogą mi pomóc, ale to za mało. Podatki, prawo itd, tu są ludzie którzy mi chętnie pomogą a ja im ufam, ale potrzebuję ludzi którzy wepchną biznes w szyny rynku. Ja to widzę tak. Kupie na początek Chińskie koszulki, mam człowieka który zajmuje się maszynowo wklejaniem na nie napisów z materiału, i będzie doczepiał do nich logo EE, i będę to sprzedawał na allegro. Na początek oczywiście.

Później, gdy się rozwinę i zdobędę dla mojego pomysłu kapitał, będą spodnie i inne ubrania. Wszystko jako styl EE będzie w kolorach białym, niebieskim w kilku odcieniach, czarnym. Z tymi kolorami muszę to jeszcze przemyśleć. Wypromuję zdolnego i biednego projektanta mody, i z nim razem się wybijemy. Marzę o własnym sklepie, biel, niebieski, dużo szkła i dużo światła z dołu. Będą ubrania, perfumy, gadźety, wszystko bardzo drogie i bardzo ładne. Ubrania będą miały oprócz etykietki EE także nazwę linii wg której zostały stworzone. Czyli nazwisko projektanta, najlepiej jakby to był gej bo to jest w modzie, i żeby miał dziwne nazwisko, chętnie też zatrudnię nowoczesnego malarza z dobrym nazwiskiem, rzeźbiarza. Np. sportowa linia ubrań „lowe me”, albo linia ciuchów eleganckich, z linii Ewa Minge – z tą Ewą to marzenie, ale w końcu kiedyś latanie też było marzeniem. Może jakaś piosenkarka, może sportowiec?

Mój styl ma być kojarzony z ludźmi sztuki, z zamożnymi ludźmi sukcesu, sportowcami. Perfumy, czuję już ich zapach. EE to egoistyczna lekkość, więc będą to na pewno lekkie nutki, delikatne a jednocześnie niezwykle wytrzymałe i silne, ukazujące mojego klienta jako człowieka duchowo czystego, a jednocześnie bardzo silnego. Nie interesuje mnie ilość, chcę jakości, ponieważ tylko jakość jest droga, ale to nie tylko to – chcę być kojarzony z klasą i elegancją, i to będzie przyczółek od którego zacznę realizację innych swoich pomyslów, a mam ich wiele 🙂

Jakieś pomysły? wskazówki? sugestie? zapraszam na priv.

Materialista vs Brudas

 

Jezus Chrystus zamieniał swoją wolą wodę w wino. Dwa tysiące lat później Ja dokonałem znacznie potężniejszego cudu, i zamieniłem brzęczącą pustkę wypełniającą szczelnie wasze głowy, w olej mądrości.

Na potrzeby tego artykułu dokonam rażącego metodycznym niedbalstwem ułatwienia, i prostacko podzielę ludzi na dwie grupy – pierwsza to ludzie którzy próbują sami zmieniać swój los, ludzie którzy czują że żyją na ziemi i jak sobie pościelą, tak się wyśpią, oraz druga, czyli tych którzy liczą cały czas że Pan Bóg im wszystko załatwi. Jeśli uważacie to za śmieszne, to wiedzcie że moim zdaniem około 75% ludzi na świecie dotyczy ten wzorzec, często podświadomy. Wzorzec ten mam i ja, i jest on największą zmorą ludzi którzy są w niewielkim stopniu materialistami, i mają głębokie duchowe potrzeby.

Wzorzec ten można sklasyfikować w ten sposób, że wszelkie działania w świecie są uważane przez nas za mało ważne, uważamy, a raczej mamy takie przeświadczenie że to nie ma sensu, ze i tak wszystkim steruje Bóg, los czy fortuna a życie kończy się śmiercią więc nie warto się starać. Ponieważ sądzimy ze Bóg coś załatwi, to rezygnujemy z bycia przebojowym, z walczenia o swoje. Efekt tego jest taki że nic nie osiągamy, i liczymy na tych ludzi którzy nie wierzą w działanie sił nadprzyrodzonych, a sami walczą o sukces – chcemy od nich pieniędzy a jednocześnie gardzimy nimi za ich materializm, i duchową niewrażliwość.

No właśnie – Duchowo rozwinięci nieudacznicy gardzą bogatymi materialistami za to, że Ci nie czują tego niesamowitego świata wokół nas, że widzą tylko materię – bogaci materialiści gardzą uduchowionymi za to że są nieudacznikami, biedakami, często brudasami (bo po co się tak często myć skoro życie nie ma znaczenia, a ważny jest świat duchowy) oboje jednak na poziomie podświadomym sobie zazdroszczą – bogacz odnoszący sukcesy, w pewnych momentach życia czuje jego kruchość, i bezsens zarabiania skoro kiedyś umrze, uduchowiony chciałby mieć ładne ubranie, samochód, zwiedzić świat. Oboje potrzebują tego, czego nie mają.

Uduchowiony człowiek wraz z wiekiem coraz mniej się boi śmierci, bo czuje tamten świat. Ja np się jej kompletnie nie boję. Człowiek materialistyczny z wiekiem przeżywa męki i katusze związane z odejściem. Powolne oczekiwanie na śmierć jest czymś bestialskim, to najgorsza tortura. Ale znowu człowiek uduchowiony nie ma za co żyć i klepie biedę, a ponieważ jego idee są niezrozumiałe i nie ma pieniędzy, często staje się popychadłem prostaków i jest upokarzany, znieważany.

To przypomina wahadło w zegarze – przyjmijmy że mamy dwóch ludzi, jeden uduchowiony, długie brudne włosy, wzdęty brzuch i prawie zupełny brak mięśni (bo co dbać o ciało skoro tylko dusza jest ważna), pacyfka na obsranym przez gołebie T shircie, w kieszeni garść mandatów za jazdę bez biletu i bogatego –  ładny garnitur, wybielone zęby, przeszczepione cebulki włosów na głowie, podrasowane na siłowni ciało, terenowe BMW.

Wahadło – brudas do 40 roku życia żyje w śmietniku życia, pogardzany i wyśmiewany, materialista żyje w raju – kobiety, alkohole, imprezy. Ale mija 40 rok życia, i materialiście przestaje smakować urok płatnej miłości kobiecej, alkohole, świat staje się nudny i nadchodzi świadomość że lada chwila śmierć mu wszystko zabierze, wszystko co zna i co zdobył. Zaczyna się depresja, gwałtowna pogoń za utraconą młodością, młode dziewczyny, sportowy samochód. A co z naszym brudasem? doznaje jakiejś stabilizacji, i zaczyna żyć na luzie, odpadają przeważnie od niego w większości lęki, poczucie przegranej życiowej, przyzwyczaił się już do tego. Bogaty ma naprawdę ciężkie życie wtedy, uduchowiony w porównaniu do materialisty ma lekkie i przyjemne, wahadło odeszło na drugą stronę.

Zachód pożąda mądrości wschodu, jego ciszy duchowej i radości przemijania. Wschód pożąda zachodniej inicjatywy i energii, tego by ludzie nie umierali z głodu na ulicach. Każda z idei ma coś dobrego, ale też coś co ją ogranicza. Wymieszane idee tak jak wymieszane geny dają zdrowie i siłę, każda idea zamknięta w sobie śmierdzi i gnije. Dlatego ja promuję postawę która łączy te dwie filozofie w jedną całość, a nie współczuję ludziom tkwiącym w jednej idei po uszy i nawracających na swoje racje.

Jeśli jesteś uduchowiony, stań się także lekkim materialistą. Jeśli jesteś materialistą, stań się lekko uduchowionym. Oto moja wola.

Ćwiczenia dla uduchowionych

Już dawno zauważono, że niektórzy ludzie nie czuja ziemi, a inni ją czują – tak, dokładnie tak jest. Ludzie którzy bujają w obłokach, liczą na Boga, idąc ulicą nie czują mocno ziemi, materialiści osiągający sukcesy czują ją.  Więc ćwicz jak najczęściej chodzenie po pokoju w mieszkaniu na ugiętych w kolanach nogach, żebyś poczuł że masz ciało, że nie żyjesz na chmurkach tylko na ziemi gdzie obowiązują ziemskie prawa. Musisz poczuć że masz ciało, że ono waży, że wydziela ciepło, że je i wypróżnia się.

Masz skupiać się na jedzeniu i rozkoszy z niej wynikającej. Masz skupiać się w czasie wypróżniania na tym co robisz. I teraz moja autorska metoda, szokująco skuteczna – kup puzzle albo model samolotu czy statku do sklejania, i składaj – musisz zobaczyć ze to Twoje ręce stworzą samolot, nie Bóg czy anioły, albo los. To od Ciebie zależy czy coś powstanie, czy nie. Do tego oczywiście praca z afirmacjami „Nadmiar swoich własnych pieniędzy, jest dla mnie przyjemny i bezpieczny” – wizualizacja jak jesteś pięknie ubrany, w dobrym samochodzie, i ludzie Cie szanują. Poczuj to! zrób coś, załóż firmę, załóż na początek bloga, zacznij działać. Zrób cokolwiek, byle byś nie siedział i patrzył w okno. Tu masz ciało, i masz tu żyć, działać, bawić się ciałem a nie odlatywać w marzeniach – zapewniam Cię – po śmierci sobie polatasz, bez ograniczeń ciała, teraz jednak masz ciało, więc korzystaj z tego co Ci dano. Zapisz się na boks, i na siłownię. Naucz się dobrze bić. Pokonaj ograniczenia rzekomego sumienia i na treningu uderz swojego partnera pięścią w twarz z całej siły przynajmniej raz. Niech Ci porządnie odda. I co, stało się coś strasznego? Nie musisz nadstawiać drugiego policzka, możesz być silny i czuć się ze sobą dobrze. Kup dobre ubranie, zadbaj o zęby, schudnij i zacznij ładnie wyglądać. Dobre perfumy, antyperspirant, wysypiaj się, zacznij korzystać z tego co dał nam Bóg. Żyj godnie, uczciwie, z klasą.

Ćwiczenia dla materialistów

Moja autorska metoda dla tych, co chcą oszczędzić pieniądze i ćwiczyć w domu. Usiądź przed kranem, i niech cieknie woda. A Ty siedź, i patrz. Czy widzisz że ta woda cieknie sama z siebie? nie pracujesz, nie ruszasz się, Twoje dłonie leżą spokojnie na kolanach, a ona sama cieknie – dziwne, prawda? nie trzeba nic robić, a wszystko samo się dzieje, samo z siebie.

Jak to się dzieje, że ta woda sama leci? patrz na nią – czemu leci do dołu, a nie do góry? czemu tak a nie inaczej wygląda, czemu wreszcie jest mokra? czemu wydaje taki odgłos jak leci? czy ona coś waży? sprawdź to – co to w ogóle jest, ta cała woda? siedź i kontempluj to. To bardzo ważne ćwiczenie, i nie lekceważ go. Kolejne ćwiczenia – odprężaj się. Włącz muzykę relaksacyjną, i odpręż się, pozwól sobie nic nie robić. Obserwuj jak Twoje ciało, przyzwyczajone do aktywności męczy się gdy odpoczywa. Rób to do tej pory, aż poczujesz rozkosz płynącą z relaksacji. Co poczujesz? poczujesz jak wszystkie ważne sprawy odpływają od Ciebie, daleko, a Ty unosisz się na ciepłym oceanie, bezpieczny i szczęśliwy. Gdy poczujesz jak wieczne narzekanie i jazgot Twojej kobiety odpływa od Ciebie i znika w wiecznej ciszy, osiągnąłeś sukces. Do tego oczywiście afirmacje „pozwalam sobie na przyjemność i odpoczynek, to dla mnie przyjemne i bezpieczne”.

Sam sobie to uświadomiłem dość dokładnie, gdy jechałem samochodem na randkę, i tradycyjnie się zgubiłem (nie mam pamięci przestrzennej) i zacząłem mieć żal do Boga że na to pozwolił. Śmieszne? nie sądzę. Ale zadałem sobie pytania – Bóg dał mi dłonie żebym mógł spojrzeć przed wyjazdem na mapę, i zapytać się kogoś o dojazd. Wiele takich sytuacji miałem, że oskarżałem Boga o coś, ale zawsze się przekonywałem że sam to mogłem doskonale zrobić, bez pomocy Bożej. Bóg dał na rozum i ręce, byśmy tu działali. Bóg nam może pomóc, i chętnie pomaga ale gdy my coś robimy, gdy zaczniemy działać.

Zastanów się – jeśli o czymś marzysz, a nie chce Ci się ruszyć palcem by zacząć realizować swój cel, to tak naprawdę nie marzysz o tym – Ty czekasz na Boga aż on Ci coś da, i to czekanie się kończy tłumami 50 letnich nieudaczników płaczących na psychoterapii że Bóg jest podły i przez 50 lat nie dał im nic. A to nie Bóg jest podły, tylko Ty sam nie wiesz czego chcesz. A więc – jeśli czegoś pragniesz, zacznij działać i módl się. Jeśli coś jest dla Ciebie ważne to działasz. Jeśli nie jest ważne, siedzisz i nic nie robisz. Proste? pewnie że tak.

Czy jak chce Ci się pić, czy czekasz na Boga aż podetknie Ci do ust szklankę z wodą? czy też może idziesz do kuchni, i pijesz? no właśnie. Z samochodem jest tak samo jak z tą szklanka wody. Musisz wstać.

Podstawa dla uduchowionych – musisz się w ogóle dowiedzieć czego chcesz od życia, i napisać listę celów życiowych ważnych dla siebie, i zacząć działać. Powodzenia 🙂