Rak piersi

 

Na zaproszenie przemiłych lekarzy, udałem się do jednego z Warszawskich szpitali.

Przy czekoladzie, i gorącej, pysznej herbacie, porozmawialiśmy o problematyce raka piersi w Polsce, który w przerażający i podstępny sposób niszczy kobiety, nasze matki, żony, córki. Przedstawiam Państwu informacje, które być może okażą się pomocne. Zapraszam do przeczytania.

Panie w wieku do 45 lat, powinny chodzić na badania piersi USG co dwa lata. Jeśli w linii żeńskiej były przypadki raka piersi, badanie koniecznie trzeba wykonać co rok ze względu na uwarunkowania genetyczne, zwiększające podatność na zachorowanie. Panie biorące tabletki antykoncepcyjne, co rok, chociaż jest to informacja nieoficjalna – cały czas trwają badania które nie dają jednoznacznych wyników. Na wszelki wypadek, lepiej chodzić co rok. W wypadku kiedy kompetentny lekarz dostrzeże coś co wzbudzi jego podejrzenia, może dokonać badania aparatem mammograficznym co nie jest normą w tego typu przypadkach, i jest to tylko decyzja lekarza chcącego się upewnić. Jest to lekko ryzykowne badanie dla ciała kobiety płodnej, ale upewnienie się o istnieniu raka ratuje życie, więc po prostu warto.

Panie po 45 roku życia, ze względu na zanikanie w piersi tkanki gruczołowej i zastępowanie jej przez tkankę tłuszczową co znacznie ułatwia badanie, lekarze serdecznie zapraszają na kontrolne badania mammograficzne co dwa lata.

Drogie Panie. Rak piersi jest niezwykle podstępny, ponieważ nie boli. Każdy inny rak sprawia że boli, bardzo boli, co jest niezwykle silną motywacją do natychmiastowego pójścia do lekarza. Samodzielne badanie piersi szeroko polecane, w celu wykrycia guzka, zgrubienia, bądź wciągnięcia skóry, jest oczywiście wskazane, natomiast tym badaniem nie jest się w stanie wykryć większości guzków. To może zrobić tylko specjalistyczna aparatura medyczna, i zinterpretować dobry lekarz.

Rak piersi nie zabija – zabijają przerzuty na kości, wątrobę i inne żywotne organy. W wypadku wczesnego wykrycia raka, istnieje 99% szans na całkowite wyleczenie. Te pozostałe 1% to statystyczne wypadki powikłań pooperacyjnych, związanych ze złą tolerancją narkozy i tak dalej. To w praktyce daje 100% wyleczenia.

W niemal każdym wypadku leczenie jest operacyjne. To nic nie boli, jest narkoza, zasypia się, budzi się i odpoczywa, po czym wraca do zdrowia. Nie ma w tym nic nieprzyjemnego. W przypadkach późniejszego wykrycia raka, czy też w jego gorszych złośliwszych odmianach, występuje leczenie chemioterapią, radioterapia oraz kuracja hormonalna.

Mimo szeroko zakrojonej akcji informacyjnej, wiele Pań nie udaje się na te badania. Statystyki są porażające, a niewiedza kosztuje wiele, nie tylko w kwestii finansowej, ale i w sferze psychologicznej. Kobieta u której wcześnie wykryje się raka, po operacji jest wyleczona – przy późniejszym wykryciu zaczynają się komplikacje i przerzuty, co często kończy się śmiercią, bądź amputacją piersi. Winą tego stanu rzeczy jest ignorancja i bagatelizowanie swojego zdrowia, co daje tragiczne skutki.

Samo badanie jest niezwykle proste, i trwa ok 15 minut razem z opisem. Na zdjęciu na samej górze widzicie Państwo jak się to odbywa. Wkłada się pierś na czarną podstawkę, czeka na opis, i to wszystko.

Nie ma się czego wstydzić. Lekarze widzieli w swoim życiu dziesiątki tysięcy piersi, i nie zwracają na nie uwagi w sensie oceniania ich jako brzydkie, małe, czy nieestetyczne. Lekarze są odwiedzani przez swoich wdzięcznych pacjentów, którzy wiele lat po operacji są zdrowi, i normalnie żyją, powstało tu wiele serdecznych przyjaźni, jest przyjemna atmosfera. Tu nie ma miejsca na wstyd, na pokazywanie się, na rewię mody. Zapisujcie się i chodźcie na badania, lekarze czekają, najnowszy sprzęt medyczny nie ustępujący tym w szpitalach w USA także.

Chciałbym też bardzo podkreślić słowa lekarzy, o wpływie stanu psychicznego pacjenta na raka. Osoby poddające się depresji, wściekłości, żalowi „dlaczego ja?” często umierają w męczarniach, i nawet niegroźny rak sprawia że dokonują się mordercze przerzuty. Wygląda to w oczach lekarzy tak, jakby organizm wyłączał zupełnie swój system regeneracji w odpowiedzi na myśli negatywne, na rozpacz, smutek, nienawiść, rozgoryczenie, poczucie przegranej.

I na odwrót – silna wola życia, radość, wybaczenie, sprawiają że bardzo często pozornie niewyleczalne postacie raka w niezwykły sposób znikają, następują remisje, i taka kobieta zdrowieje. Organizm uruchamia wtedy jakieś zasoby wewnętrznych sił, jeszcze niepoznanych przez medycynę.

Rak to nie wyrok – rak to szansa na gruntowną zmianę i przebudowanie swojego życia – mam na myśli wzięcie się w garść, skończenie z narzekaniem, docenianie życia które mamy, wybaczenie wrogom, radowanie się każdą sekundą życia. Wymuszona zmiana, dramatyczna zmiana. Wizja odciętej piersi i stracenia kobiecości jest tak przerażająca, że załamuje najtwardszą wolę. Przyczyny tego należy szukać w utożsamieniu się kobiety ze swoimi piersiami jako wyrazem kobiecości. U mężczyzn te utożsamienie występuje w stosunku do penisa.

Drogie Panie – to nie piersi stanowią o waszej kobiecości, a wasze ciepło, wrażliwość, poczucie piękna i delikatność. Owszem, przyjemnie jest potrzymać w ręku pełną i jędrną pierś, nie przeczę, ale znacznie przyjemniej jest trzymać w swojej dłoni wasze ciepłe i bezbronne serduszko. Kobiecość to nieuchwytna poezja duszy, a nie pierś, pochwa czy zgrabna, ponętna łydka.

Nowa Ja

 

Nasza osobowość, to kim jesteśmy, czyli pojęcie Ja, składa się z trzech poziomów.

Opiszemy to pokrótce na przykładzie Kasi.

Kasia widzi koleżankę z pracy i stwierdza w swoim umyśle – „Natalia ma nową sukienkę, identyczną jak moja”. To jest świadomość Kasi. Czysta logika i postrzeganie. Uśmiecha się promiennie i mówi do Natalii „kochanie, ale masz piękną sukienkę, miłego dnia słonko”.

„Nienawidzę tej suki, zawsze mnie papuguje, udław się krowo!” – tu już włączają się silne emocje, oraz pamięć – ten poziom osobowości Kasi został nazwany przez psychologów podświadomością. Podświadomość jest naszym magazynem pamięci, i w niej są umieszczane wszelkie informacje, które kiedykolwiek zarejestrowaliśmy naszymi zmysłami. Steruje ona też naszymi zachowaniami poprzez zalewanie logicznej świadomości emocjami.

Uczucie – „kocham Sylwię, kocham cały świat, kocham siebie, pieprze pracę idę  zrobić sobie tipsy!” to poziom który został nazwany nadświadomością, wyższym Ja, Opiekunem, Aniołem Stróżem. Jest to poziom przeważnie niedostępny przeciętnym ludziom, i słusznie bo często doznawszy go po prostu wariują. Doznanie innych pragnień niż kopulacja, picie piwa i oglądanie telewizji jest dla nich zbyt dużym szokiem.

W tym artykule, bardzo skrótowo opiszę poziom podświadomości, ponieważ to on odpowiada za nasze życie.

Podświadomość działa jak komputer. Wszystkie zdarzenia w naszym życiu programują go. Jeśli kiedyś wmówiono Ci że jesteś zerem, albo że jesteś brzydka czy zła, to Twoja podświadomość w to uwierzyła, i będzie robiła wszystko co w jej mocy by udowodnić Ci, że życie jest właśnie takie. Zauważ – wiesz świadomie ze nie jesteś złą, brzydka, ale to nie ma znaczenia – gdy byłaś mała ktoś kto miał u Ciebie autorytet, rodzice, dziadkowie, ksiądz, nauczyciel – powiedzieli Ci, często niespecjalnie w gniewie złe słowa, i one w Ciebie głęboko zapadły.

I teraz zaczyna się Twój dramat, Twoja walka którą musisz przegrać. Podświadomość jest tak skonstruowana, że wszystko w co uwierzyła realizuje. Każde wierzenie które świadomość (czyli Ty) jej przekazała, wzmocni i sprawi że zmaterializuje się w Twoim życiu. Podam wam najprostszy przykład.

Kasia została zraniona w miłości. Nieważne co się stało, czuje się wykorzystana, zbrukana, oszukana. Często o tym myśli, wspomina, poddaje się uczuciom rozgoryczenia, smutku, przegranej. W ten sposób jej świadomość myśląc w ten sposób, nasyca podświadomość która zaczyna wierzyć że życie jest pełne tych uczuć. Teraz podświadomość gdy wreszcie w to uwierzy, co trwa jakiś czas, ukształtowana przez te myśli wierzy że faceci kłamią, zdradzają, są podli. A każde jej wierzenie, musi zrealizować w życiu.

Mija jakiś czas, i Kasia poznaje faceta. Jej świadomość czyli zdolności obserwacji, mówią jej że facet jest beznadziejny, zakompleksiony, złośliwy. Ale jej podświadomość ma cel – udowodnić świadomości że faceci są źli, i jej podświadomość doskonale wie że ten facet to szuja. Do realizacji tego zadania używa swojej jedynej broni – zalewa Kasię emocjami. A więc gdy Kasia widzi tego faceta, czuje zakochanie, kręci się jej w głowie, czuje namiętność, sex, czuje że żyje. To są wszystko emocje którym nie można się przeciwstawić. Wybucha romans. Zakochują się w sobie.

Podświadomość nadal wylewa swoje piękne uczucia, by świadomość Kasi zaczęła robić plany przyszłości, zaangażowała się maksymalnie. I nagle facet robi jej numer. Albo pobije, albo obmówi, może okradnie, zdradzi. Zaczyna się wtedy załamanie, rozpacz, i to co większość Pań już zna z autopsji.

W związku z tym mechanizmem, poszukiwania szczęścia przez Panie są skazane na porażkę. Jeśli chociaż w małym stopniu uważasz świadomie ze mężczyźni to świnie, Twoja własna podświadomość Ci wyczaruje świnię. A raczej nie wyczaruje bo w tym nie magii, a wybierze z dostępnej oferty zamiast porządnego faceta bandytę. Jeśli zostałaś zraniona kiedyś, zapomnij o dobrym związku w przyszłości. Jeśli będzie dobry, to tylko jakiś czas żeby mocniej zabolało rozstanie.

Tu dotykamy najważniejszej sprawy. Wybaczenie starego związku. Jeśli trzymasz się urazy wobec byłego partnera, masz w sobie poczucie niesprawiedliwości. Te uczucie podchwytuje Twoja podświadomość, i je realizuje. Jak? niekoniecznie rozbija następny związek. Często są to wszelkiej maści problemy emocjonalne, choroby, wypadki i zdarzenia, nazwijmy je z przymrużeniem oka, losowe. Podświadomość zawsze będzie dążyła do urzeczywistnienia swojej wiary, swojego programu, a ten program to Twoje codzienne myśli.

Nie ma znaczenia że Twój partner faktycznie był świnią. Jeśli utrzymujesz w sobie nienawiść i złość, to uderza to tylko w Ciebie. Wybaczenie jest w Twoim interesie, i tylko w Twoim. Zły czyn jeśli to był w istocie zły czyn, zawsze dopadnie winowajcę, o to się nie martwcie. Myślcie o sobie – czy warto zniszczyć sobie życie, bo ktoś nas zostawił? no właśnie.

Istnieje tysiące ludzi, kobiet i mężczyzn którzy po wybaczeniu swoim ex partnerom nagle zdrowieli, powodując szok u lekarzy, nabierali chęci do życia, energii, sił.

Utrzymywanie nienawiści w sobie, powoduje u kobiet często raka narządów rodnych, i raka piersi, oraz gwałtowne tycie i brzydnięcie. Czujesz nienawiść do męzczyzn, więc co zrobi Twoja podświadomość? wzmocni to uczucie. Osiągnie to sprawiając że mocno się roztyjesz i zaczniesz przypominac hipopotama, albo zaczną Ci wypadać włosy i łamać się paznokcie. Spotkalem się osobiście z przypadkiem kiedy moja czytelniczka zaczęła w którymś momencie koszmarnie cuchnąć od potu, nie pomagało nic. Wszystkie te objawy mijają z chwilą gdy wyrzuci się z siebie nienawiść.

To bardzo sprytny mechanizm. Brzydnąc, tyjąc, śmierdząc, wzbudzasz u mężczyzn obrzydzenie, i oni reagują na te prowokacje hamskimi komentarzami. Twoja nienawiść do mężczyzn jeszcze rośnie. Właśnie tak dziala ten mechanizm. To co czujesz, po jakimś czasie wzmocni się.

To dlatego jeśli cierpisz, jesteś otyła, nieszczęśliwa – nie pomogą rady z cosmopolitan. To co musisz zrobić, to wykorzystać ten cudowny mechanizm podświadomości dla siebie. Wybaczyć, i myśleć pozytywnie. Wtedy podświadomość zacznie to wzmacniać, i po pewnym czasie Twoje życie stanie się przyjemne i miłe. Pięknie brzmi, i jest piękne. Jednak zmiana wszystkich nawyków życia i wzorców reakcji w praktyce wymaga olbrzymiego nakładu pracy.

Nigdy Cię nie zastanawiało czemu jedne Panie idą przez życie jak po kwiatach, a inne po cierniach? teraz wiesz czemu. Moja recepta jest bardzo prosta, skuteczna, darmowa i dlatego znienawidzona. Najpierw praca nad wlasną samooceną, pokochanie i szacunek do siebie, wybaczanie. Później ewentualne diety, sport, dbanie o siebie.

Czy musisz to robić? nie, nic nie musisz. Szpitale pełne są kobiet z guzami, chorobami krążenia i żylakami, które nie chciały pracować nad sobą, i za wszelką cenę trzymały w sobie swoją nienawiść do ex, jak najcenniejszy skarb. Radioaktywny skarb. Nie znały tajemnicy działania własnej podświadomości, i nie lubiły analizować swojego życia, i swoich motywacji, a za lenistwo płaci się często bardzo wysoką cenę. Bez wciągnięcia podświadomości w cokolwiek co robisz w życiu, zawsze przegrasz. Gdy ją przekonasz, ona Cię zacznie wspierać i każda praca stanie się radością i przyjemnością. Nawet dieta da Ci przyjemność, nie będzie zmuszania się, wymiotów, efektów jo – jo.

Jak zadziała Twoja podświadomość, w przypadku kiedy wybaczysz, i podniesiesz swoją samoocenę? widząc drania, Twoja podświadomość zaleje Cię uczuciami obojętności, albo wstrętu. Może Cię podrywać na wszelkie możliwe sposoby, kwiaty, NLP, komplementy, drogie podarki – nic z tego. Gdy będziesz myśleć pozytywnie, podświadomość kierując się programem urzeczywistnienia tej pozytywnej wizji, wyszuka mężczyznę który jest porządny, uczciwy i zdrowy, i wtedy podsunie Ci potężne uczucia miłości i zadowolenia. Gdy myślisz pozytywnie, jesteś skazana na sukces.

Poprzez słowa

 

Wielu z was zapewne dziwiło się, a także uśmiechało ironicznie, gdy czytaliście o mędrcach ze wschodu, którzy przyjmując nowego ucznia na nauki, milczeli miesiącami a często latami.

W tych społecznościach, guru był kimś w rodzaju dla nas co najmniej biskupa, a nawet papieża. Oddanie mu syna było zaszczytem dla wioski. Nauka której się oddawał młody człowiek oprócz sprzątania i usługiwania mistrzowi, to nauka świętych pism danej religii i tradycji, oraz nauka duchowości która ma wyzwolić ucznia za życia, wyrwać go z koła karmy i wyzwolić ostatecznie jego duszę. Nauka ta u mało znanych mistrzów polegała na mówieniu o życiu. Jednak najwięksi z mistrzów wschodu milczeli.

Młody chłopiec, podniecony przygodami i wizją wędrówki z mistrzem miał tysiące pytań, a mistrz milczał, zawsze milczał. Codzienny kierat, sprzątanie, pranie, mycie, zdobywanie jedzenia, sprawiało że przezywał depresje i załamania. Mistrz odzywał się jedynie wtedy kiedy instruował jak należy medytować czy wyrażał swoje życzenia. Uczeń często wpadał w stany psychotyczne, depresje, urojenia, był nieszczęśliwy. Zamiast chwały i cudów, była codzienna harówka i milczące wpatrywanie się w drzewa czy skały przez całe dnie.

Czemu milczenie jest tak ważne?

Ucząc się mówić, nauczyliśmy kojarzyć się dane słowo z jedną myślą, uczuciem czy też obrazem. Gdy mówisz słowo „liść” widzisz jakiś liść, albo nawet w ogóle go nie widzisz w głowie. Ale to jest kłamstwo, ponieważ liści jest tysiące rodzajów. Mówiąc „duży” masz wyobrażenie czegoś dużego, na przykład dużego przedmiotu, ale odmian dużego jest nieskończona ilość w zależności do czego te pojęcie przyrównujemy. Mówiąc „blond” też masz jakąś wizję tego, co jest fałszem gdyż odmian blondu jest miliony. Gdy idziesz poprzez świat, ten system który pozwolił Ci się nauczyć języka, odseparowuje Cię od prawdziwego życia i zamyka w klatce.

Być może trudno Ci jest to zrozumieć, ale w każdej chwili gdy myślisz słowami, czy ciągami zdań, tracisz coś znacznie cenniejszego niż miliard dolarów – zachwyt i zdziwienie. Pamiętasz gdy zwiedzałeś jakieś miejsca, góry, miasteczko, i poznawałeś coś nowego, czego nigdy przedtem nie widziałeś? czułeś te zaciekawienie, podniecenie? ale oto po chwili nadawałeś cudownemu miejscu jakąś nazwę i zachwyt znikał.

Cały ten system nadawania nazw światu jest z jednej strony niezbędny, ponieważ język umożliwił powstanie cywilizacji i handlu, z drugiej jednak strony jest szkodliwy bo zabrał Ci coś pięknego i mistycznego. Masz toaletę w domu, samochód, ciepło – kosztem zachwytu i podziwu. Od kiedy istniejemy, chcemy opanować świat. Tak jesteśmy skonstruowani, i mamy ten pęd w genach. Język jest do tego niezbędny.

Słowa które znamy, ten cały system skojarzeń i mowy, zamyka nasze doświadczanie świata w ramach języka. A świat wychodzi poza nasz język, jest tajemniczy, groźny, oszałamiający, przerażający w swojej potędze, i kompletnie niezrozumiały. Naukowcy nadal nic nie wiedzą o naturze swiata, i byle tsunami czy wulkan potrafi zrujnować pół kraju. Jesteśmy niczym pyłek wobec niezbadanej potęgi ziemi. I tą całą zniewalającą tajemnicę zamykamy w kilku tysiącach skojarzeń. Niektóre narkotyki powodują że widziany świat nie zmienia się, ale ogarnia nas niezwykłe poczucie zdumienia, zachwytu, grozy i tajemniczości. Te narkotyki na jakiś czas zatruwając nasze ciało, eliminują nasze systemy postrzegania, i widzimy bez nich – świat wtedy wydaje się czymś niezwykłym.  Marzysz o raju – ale najpierw musisz wyjść poza swoje ograniczenia, swoje systemy postrzegania rzeczywistości. Nie namawiam Cię do zapomnienia języka, bo to byłoby niemożliwe, ale do czasowego wyłączenia tego systemu skojarzeń, i spojrzenia na świat taki, jakim prawdziwie on jest.

Wspomnijcie jeśli potraficie, chwile z dzieciństwa. Pamiętacie jaki świat był wtedy magiczny? jaki ciekawy? pochłaniający? to dlatego, że dziecko jeszcze nie patrzy na świat systemem skojarzeń który zamyka jego doświadczanie w języku. Wszystko co Cię ogranicza jest w Tobie, nie w świecie. Gdy często się nudzisz, zmieniasz partnerów, pracę, mieszkanie, to nie te sprawy są nudne, ale to że nudne jest słowo które je opisuje a Ty się do nich przyzwyczaiłeś. Nie doświadczasz prawdy, tylko własne słowa. A czym jest słowo? jest niczym.

Jak wyjść poza własne ograniczenia? obserwuj drzewo, kamień, szklankę. Kiedy tylko masz czas, rób to – i próbuj delikatnie nie myśleć, niech myśli sobie płyną, skojarzenia także, a nadejdzie za jakiś czas chwila, taka przerwa w myślach, że nagle dostrzeżesz drzewo czy szklankę poza skojarzeniem – i wtedy zrozumiesz dokładnie co chciałem Ci przekazać w tym artykule. Poznasz zachwyt, i zrozumiesz że zwykła szklanka jest czymś niesamowitym. Życia Ci nie starczy na cieszenie się jej widokiem. Wiem, wydaje Ci się to nudne, co to jest w sumie szklanka? Szklanka – nuda. Tak, słowo szklanka jest nudne, co tu jest do podziwiania?

Ale prawdziwe coś, co nazwaliśmy szklanką, jest niesamowite i niezwykłe. Kolory, forma, kształt – ogarnie nas nieprawdopodobne zdumienie.

Moje pierwsze doznanie prawdziwego życia, nastąpiło gdy wpatrywałem się w drzewo. Nagle moje myśli się zatrzymały, a ja ujrzałem drzewo w jego prawdziwej istocie – miliardy drgań, robaczki na nim, gałęzie z których każda inaczej się porusza, wiatr, odbłyski swiatła. Ta chwila trwała może sekunde, może dwie – ale było to doznanie które poraziło całą moją duszę. Nic nie było tak wspaniałe jak to doznanie. Osobiście sądzę, że Bóg jest wszystkim, bo tylko Bóg istnieje. Na początku był Bóg i z niego wszystko powstalo, bo skoro jest tylko Bóg, to z czego miał powstać świat? z Boga. W takim razie żyjemy w Bogu, ale go nie widzimy. Poruszamy się obok niego, jak slepcy i głusi. Świat czyli Bóg, woła nas kolorami, brzmieniem, kształtem, dzwiękiem, fakturą, a my widzimy tylko słowa. W tym sensie słowa sa Szatanem, świat i nasze ciało Bogiem. Możesz koncentrować się na słowach, i zamknąć swoje doznania w dwóch tysiącach słów, albo na świecie i ciele – i doswiadczać nieskończonej ilości doznań. Walka dobra ze złem to Twoje starania o wyzwolenie, o prawdę. Gdy przegrywasz ta walkę, żyjesz w mocy Szatana, czyli w nudzie i braku energii, apatii, w zamkniętym świecie. Gdy wygra dobro, oszałamia Cię bogactwo i piękno świata.

Jesteśmy niewolnikami słów. Miliardy ludzi modlą się o coś do Boga – a mają to wszystko w sobie, te całe szczęście, zachwyt. Wystarczy patrzeć i widzieć, słuchać i słyszeć. Ale ludzie chcą słyszeć tylko to, co myślą że jest dla nich dobre. Więc cierpią, i będą cierpiec dopóty dopóki nie przestaną szukac szczęścia w świątyniach, związkach, dzieciach, pieniądzach, a zaczną go szukać w sobie.

To własnie dlatego najwięksi mędrcy milczeli latami. By uczeń zobaczył w tej ciszy belkot własnych myśli, ten chaos. Gdy zaczniesz go obserwować, gdy dostrzeżesz ze Twoje własne mysli pojawiają się i znikaja jak kręgi w jeziorze po wrzuceniu tam kamienia, możesz wyjść poza nie – i poznać prawdę, prawdę której nie poznasz w żadnej światyni, nie wyczytasz w żadnej świętej księdze.

Musisz wyjść poza słowa, poza siebie. Odrzucic to co znane, by przyjąć do serca radość istnienia. Musisz wyrzec się siebie, swoich rodziców, rodziny, majątku, zostawić to wszystko i zapomnieć się w Bogu. Masz to wszystko wyrzucić z własnej głowy, a można to zrobić jedynie wznosząc się ponad myśli, poza swoje własne skojarzenia. Bądź jak orzeł beztrosko latający nad prowadzonymi na rzeź baranami.

Gdy wyjdziesz poza słowa, nawet śmierć przestaje istnieć. Śmierć jest tylko słowem, pojęciem, skojarzeniem. Człowiek który wychodzi poza słowa, nie boi się śmierci bo żyje tylko tu i teraz. Wszystkie Twoje problemy wyplywają nie z braku pieniędzy, czy braku większych piersi czy członka, ale z tego że zamknięty jesteś we własnych myślach, które nawet nie są Twoje – to tylko program wdrukowany w umysł przez wychowanie. Zrzuć jarzmo niewolnika, a wszystkie problemy znikną, a Ty się przebudzisz z tego snu który nawet teraz śnisz, czytając moj artykuł.

Zemsta mistrza

 

Bardzo mnie kiedyś dziwiło, jak mój znajomy, (bardzo przystojny facet, mający w sobie to „coś” męskiego, że kobiety za nim szalały) robił dziewczynom test osobowości.

Nie, to nie były testy psychologiczne. Otóż leżąc z dziewczyną w łóżku, pieścił ją, czule całował i ogólnie było bardzo miło, łapał ją delikatnie za głowę i wpychał pod kołdrę w momencie kiedy puszczał bąka. Gdy dziewczyna się wyrywała przytrzymywał ją tam dłuższy czas. Wszystkie dziewczyny po tym wydarzeniu udawały że nic się nie stało, śmiały się, żartowały. I to był ich błąd bo przystojniak już nigdy więcej się z nimi nie spotykał.

Mimo że nie miał wykształcenia psychologicznego, ani tym bardziej się tym nie interesował, intuicyjnie miał jednak rację stosując ten test. Ponieważ był bardzo atrakcyjny, kobiety chciały go mieć za wszelką cenę. Oczywiście głównym motywem oprócz zakochania było to jak wspaniale byłoby pokazać się z takim facetem na mieście, wśród koleżanek – niezwykła nobilitacja społeczna. Przystojniak więc testował, czy dziewczyna da się upokorzyć by tylko go mieć, i wszystkie pozwalały na to. Oczywiście to nie było tak że łapał je na ulicy, i wpychał pod kołdrę. Było parę spotkań, dziewczyna się angażowała, zaczynała snuć plany, a chwilę przed testem była bardzo podniecona i szczęśliwa czułym zachowaniem naszego testera. Tradycyjna strategia Pań – udawać że nic się nie stało, uśmiechać się, zmieniać temat – i tradycyjnie przegrywały ponieważ iluzją jedzenia nie można się najeść.

W końcu jedna z dziewczyn wepchnięta pod kołdrę, bardzo mocno ugryzła go w rękę i zaczęła wrzeszczeć. Przystojniak zakochał się w niej bez pamięci, i aż dwa miesiące trwała jego gonitwa za nią. Myślał że znalazł wreszcie szczęście z kobietą która szanuje siebie. Jednak to szczęście trwało do momentu, kiedy wreszcie zdobył swoją ukochaną, i ta mu powiedziała że jeśli lubi takie zabawy to może ją wepchnąć pod kołdrę ale żeby było światło, bo ona dostaje napadów paniki w ciemności.

Czyli uciekła spod kołdry nie z szacunku do siebie, ale ponieważ bała się ciemności. Rozstali się oczywiście z jego inicjatywy.

Śmieszne? bardzo. Ale prawdziwe, boleśnie prawdziwe.

Mój kolega od czasu do czasu, załatwiał najnowsze filmy. Wtedy ja brałem twardy dysk do plecaka, wskakiwałem na rower i caly podekscytowany jechałem do niego. Większość tych filmów to były porno produkcje, które bardzo wtedy lubiłem (teraz lubię jeszcze bardziej). Jako że kolega miał specyficzne poczucie humoru, ściągał z internetu krotkie filmy gejowskie o tematyce s/m i mi je dawał razem z innymi. Wrzucałem je do folderu, i ładowałem między innymi do winampa na listę utworów.

A teraz przenieśmy się w przyszłość, kilka dni później. Poznałem na portalu randkowym fantastyczną babkę. Rozwódka, małe dziecko. Świetna figura, ładna, twarde cycki, świetny tyłek. Siedzimy, rozmawiamy, pijemy herbatę, widzę że jej się podobam. Tu musnąłem ją po pupie, tu niby przypadkiem złapałem za pierś, w twarz nie dostałem więc szczęśliwy byłem, wiedząc jaka rozkosz mnie niebawem czeka, łakomie pożerając wzrokiem jej pośladki, opięte obcisłymi dżinsami. Żeby przyśpieszyć spełnienie moich pragnień, włączyłem romantyczną muzykę na winampie. Leci jedna piosenka, druga, komputer jest włączony, monitor także.

Idę do toalety na siusiu, i słyszę że kończy się piosenka Clannad, cisza, i nagle wrzask, trzaski jakieś, wycie znowu i jęczenie w tle, wszystko głośno. Jezu, co się dzieje? w panice wpycham na siłę nabrzmiałego członka w spodnie, mocz ochlapuje podlogę tworząc na niej romboidalne wzory, wbiegam do pokoju i widzę na monitorze scenę – dwóch wielkich facetów leży nogami do siebie, delikatny chudziutki blondynek mający w sobie dwa ich penisy skacze na nich, trzeci facet gwałci go w usta a czwarty wielką linijką uderza go w plecy, co sprawia ze blond cherubinek wypuszczając penisa na chwilę z ust drze się jak opętany.

Mój gość zbiera się w pośpiechu do wyjścia, ja w szoku, co to jest? hakerzy się włamali? diabeł mi zepsuł randkę w odwecie że mu czytelników swoimi artykułami od kotła z siarką przepędzam, ku Boskim rubieżom? ale to nie diabeł – było kilkadziesiąt filmów porno, wszystkich nie przeglądałem, i akurat winamp wszedł na następny plik i to był Ten plik. Z miłego wieczoru nici, na nic zdało się moje tłumaczenie „to nie jest tak jak myślisz”.

Pamiętam jak kiedyś, z moją ex dziewczyną wymyśliliśmy taką grę. Byłem w spodniach dresowych, i mój skarb próbował mi włożyć palec w pupę przez spodnie. Tarzaliśmy się na dywanie, i dostawałem od tych zapasów takiego ataku śmiechu, że leżałem i płakałem, bez oddechu zupełnie, a wtedy nie ma się zupełnie sił. Ledwo się broniłem przed zakusami Szalonej, i kilka razy zostałem dźgnięty tam gdzie nie dochodzą Boskie promienie Ra, co mnie skutecznie zmotywowało do zemsty. Analogicznej zemsty dokonałem, ale nie palcem 🙂

Znaki życia


 
  

Ludzie nienawidzą przeciwności życiowych.

Boimy się – bandytów, chorób, śmierci, wypadków losowych, kochanek i kochanków rujnujących nam nasz związek i odbierających partnera. Powstały całe gałęzie przemysłu, mające za cel minimalizować nasze lęki. Mamy więc ochroniarzy, coraz bardziej zaawansowane zamki, bronie, lekarstwa, środki przeciwbólowe, operacje powiększania penisa i piersi mające zagwarantować nam, że partner pod naszym urokiem nie odejdzie do innego związku.

Cały czas marzymy o bezruchu, o bezpieczeństwie. Chcemy usiąść i nic nie robić. A to jest niemożliwe, ponieważ celem naszego życia na ziemi jest poznanie siebie, swoich słabości, swoich wzorców, i odkrycie największej tajemnicy – kim w istocie jesteśmy.

Wiem, teraz myślisz o sobie „jestem Ewa” – ale to nieprawda. Tak Cię nazwano, nauczono zasad życia, które w innym państwie sa zupełnie inne. W miarę dorastania tworzyła się Twoja osobowość, na podstawie doświadczeń które Cię spotkały, uwierzyłaś że jesteś zła albo dobra, nieudacznik albo zaradny. Gdy dorosłeś, zaczynają się poważne problemy – ponieważ wszystko to kim jesteś, wszystko to czym myślisz że jesteś, to wszystko jest kłamstwem.  Wszystkie negatywne i straszne zdarzenia w Twoim życiu to znaki wskazujące Ci, że wierzysz w kłamstwo. Te znaki są od życia, które zawsze pragnie Twojego przebudzenia, Twojego szczęscia – ale nie tego z telewizora które widzisz w M jak miłość, ale tego prawdziwego, wszechogarniającego swoim płomieniem każdą komórkę Twojego istnienia.

Jeśli uwierzyłeś że jesteś nikim, zerem, śmieciem – znaki które Cię spotkają, uświadomią Ci dokładnie to w co uwierzyłeś. Okradną Cię, pobiją, obrażą, potraktuja pogardliwie, partner Cię zostawi na lodzie. Jeśli wierzysz że jestes nędzarzem a bogactwo jest tylko dostępne złodziejom i mordercom, każda praca będzie gehenna za 600pln, a czasami możesz trafić 6 w lotka, i całkowicie upaść przez to – życie Ci pokaże Twoją wiarę, Twoją fałszywą wiarę. Jeśli wierzysz że życie to dzungla, zostaniesz pożarty i przeżuty przez silniejszych.

Jeśli nie interesuje Cię swój własny rozwój, i żyjesz tylko marzeniami o telewizorze, jedzeniu, związku, jesteś skazany na życie w lęku. Ponadto zabiorą Ci wszystko, żebyś doswiadczył pustki. Jeśli uważasz się za nieatrakcyjna i nudną, przyjdzie znak – kochanka – atrakcyjna, piękna, i zabierze Ci męża. Kochanka jest znakiem który Ci pokaże to w co wierzysz, pokaże Ci prawdę.

Nigdy nie wierz w prawdę ktorą mówią Ci przyjaciele. Tylko znaki są Twoimi najlepszymi przyjaciółmi, gdyż one wskazują Ci prawdę. Jeśli cały świat mówi Ci że jesteś wspaniały a Tobie spada na głowę cegła, to rację ma cegla a nie cały swiat. Poniewaz cegła jest znakiem który Ci pokazuje prawdę, Twoją prawdę – prawdę w którą uwierzyłeś.

Każdy z nas ma swoje prawdy. I swoje znaki. A więc niektórzy mają nieszczęśliwe, pełne nieszczęść życie, a inni radosne i pełne piękna.

Gdy porzuca Cię mąż, to przestań nienawidzić znak od życia którym akurat jest kochanka, a spróbuj się zastanowić co Ci dokładnie znak pokazuje – może ględziłaś ciągle, chodziłaś w wałkach na głowie, utyłaś 20kg, odmawiałaś sexu, nie chwaliłaś męża – a może Ty jesteś w porządku a mąż jest po prostu świnią? tak czy inaczej, pomyśl nad tym, i zmień coś – jeśli nic nie zmienisz, znak wróci, w innej postaci ale wróci. Tylko zasadnicza zmiana życia Cię odmieni.

Jeśli Cię napadają, pomyśl czemu? albo się nie doceniasz i źle traktujesz, albo masz jakies poczucie winy i w ten sposob się karzesz, prowokując mową ciała bandytów. Jeśli nic nie zrobisz, to się powtórzy, nie uciekniesz przed tym.

Jeśli Cię okradną – czemu taki znak? boisz się przyszlości? biedy? gdy coś masz to czujesz ciężar, oczekując na kradzież? uważasz że fajne rzeczy mogą mieć tylko źli ludzie?

Zadaniem życia jest sprawić, być porzucil wszelka wiarę w to kim rzekomo jesteś. Ta wiara w to kim jesteś, a więc jestem Polakiem, Niemcem, malarzem, robotnikiem, księgowym, jestem brzydki, zły, dobry, śmieszny – to ego. By wspiąć się wyżej na odwiecznej drabinie szczęścia, i poznać swoją prawdziwa naturę, to czym jesteś naprawdę – musisz porzucić ego – czyli swój system wyobrażen na temat kim jesteś. Do tych wniosków ludzie doszli już na samym początku, i chcieli odrzucać ego nienawidząc go. A jak czegoś nienawidzisz, tym bardziej się z tym czymś łączysz. Katowali się, kastrowali, i jeszcze bardziej wierzyli w swoje ego ktore teraz stawało się jeszcze bardziej pelne pychy, że jest świętsze od innych ponieważ skatowało swoje ciało.

Jedyna scieżka, jedyna prawdziwa droga ku zbawieniu i to jeszcze w tym życiu, to stopniowe polepszanie samooceny, aż do momentu w którym pokochane ego zniknie samo z siebie. I wtedy, poznasz prawdę – I nic już nie będzie takie same jak kiedyś. Bez katowania się, bez wysilku, na wesoło, tańcząc, radując się.

Oto moje słowa –  raduj się, zarabiaj coraz więcej pieniędzy, uprawiaj sex, żyj zawsze uczciwie, kochaj, ciągle pracuj nad soba ale niech Ci to sprawia przyjemność. Pokochaj siebie i szanuj swoje ciało. Niech inni się katują, upokarzają się, to nie Twoja sprawa. Ty masz swoje życie, i swoje zadanie do odrobienia a inni maja swoje – szacunek do innych ludzi, wymaga abyś pozwolił im robić to co chca ze swoim życiem. To ich życie, nie Twoje, i mają wolna wolę.

Znaki Cię popychają ku szczęściu. Nie ma innej drogi. Cały świat Ci sprzyja w Twojej drodze, której ukoronowaniem jest Twoje wyzwolenie, i nieprawdopodobna radość istnienia. Kiedyś, gdy wyzwolisz się od własnych lęków i ograniczeń, spojrzysz na znaki z miłością, i wielką wdzięcznością.  Wspomnisz z radością i wzruszeniem wszystkich dewiantów, świnie, donosicieli, durniów, bandytów, złodziei i prostaków.  Twoja miłość nie oznacza jednakże dla znaków wyzwolenia – oni będą musieli poznać swoje znaki, w swoim czasie, znacznie bardziej przykre niż Twoje. Miłość oznacza że pozwalasz ludziom na doświadczanie swoich własnych wyborów.

Teraz jednakże patrzysz w ziemię, w błoto, kiedy ja chcę byś patrzył w niebo, w bezkres i nieograniczone niczym piękno. Ale zaprawdę, powiadam Ci – kiedyś spojrzysz w górę.

Życie manifestuje Twoje myśli

 

Większość ludzi myśli w ten sposób –

„Czemu zawsze przegrywam? czemu inni mają piękne zdarzenia w życiu, spotyka ich tyle radości, losowych zdarzeń które mi się nigdy nie przytrafiają? czy jestem przeklęty? czy mam pecha? czy jestem przegranym? czy moje życie kiedyś się odmieni?”

Za swoje nieudane życie oskarżają życie, i Boga. Znajome uczucie, prawda?

W związku z tym, dziś chciałbym, żebyście się wczuli w Boga.

To będzie doświadczenie dzięki któremu zrozumiecie czemu wasze życie jest przegrane, a nie pełne radości. A więc – macie długa biała brodę, siedzicie na chmurce, wesoło majtacie nogami, i pochrumkując z zadowoleniem patrzycie z góry przez lornetkę na nieskończoną ilość wszechświatów, takich jak nasz. Teraz, spójrz na niebieską planetę, podkręć optykę, i skoncentruj się na sobie. Bądź jako Bóg i spójrz na siebie jakim jesteś na co dzień.

Widzisz juz tego ponurego, wiecznie niezadowolonego malkontenta?

Na co narzekasz? masz za mało pieniędzy, prawda? chciałbyś mieć nowy telewizor, i lodówkę. Elegancką i seksowną partnerkę? lepsze zdrowie? mięśnie i duży penis? żeby wszyscy wreszcie poznali się na Tobie, i zobaczyli jaki jesteś potężny i wspaniały, a nie nieudacznik?

To teraz spójrz na mieszkańca Afryki. Urodził się w nędzy, od małego żył w strachu przed innymi klanami a tam nie ma litości między nimi – głód, ubóstwo, zabobony, robaki. Dla małego bambo Twoja egzystencja jest rajem, identycznym jak dla Ciebie bycie Blakiem Carringtonem z Dynastii. A teraz wczuj się w Boga – dał Ci tyle ile nie dał innym, a Ty jak reagujesz? złością, furią, nienawiścią, płaczem.

Widzisz żebraka, który od pięciu dni nic nie jadł. Masz gest, dajesz mu 1000pln  – pójdzie mieszkać do ciepłego schroniska dla bezdomnych, naje się do syta, napije ciepłej herbaty, kupi papierosy. Uratowałeś mu życie, dałeś mu piękny prezent, prawda? a jak on reaguje? krzywi się, nie mówi dziękuje, i narzeka że chciałby apartament a te 1000pln to mu nic nie daje bo on marzy o Porsche i w sumie to chce żebyś sie od niego z takimi prezentami odpie… I teraz powiedz sam sobie, ale tak szczerze – czy dałbyś mu jeszcze pieniądze? czy nie masz ochoty uderzyć tego bezczelnego żebraka, żeby zmazać mu z twarzy ten wyraz niezadowolenia? nie masz ochoty zabrać mu tego co mu dałeś? po co mu dawać skoro tego nie docenia i jeszcze przeklina?

A więc zabierzesz mu te pieniądze, i dasz temu kto się z nich ucieszy. Tak właśnie zrobisz.

I teraz spójrz oczyma Boga na siebie. Tyle dostałeś pięknych prezentów – ciało, możliwość kochania się, jedzenia, patrzenia na piękno. A Ty co robisz? narzekasz że Ci mało. I dziwisz się, że nagle zaczynasz tracić to co masz. Ale czy to Cię dziwi? tyle dostałeś, i zamiast podziękować, cieszyć się, przeklinasz. Już dawno zauważono, że Ci którzy są wdzięczni za to co mają, nie tylko są zdrowsi i szczęśliwsi na co dzień, ale zaczynają ich spotykać radosne przypadki losowe, które Ciebie skrzętnie omijają. Chociaż nie – Ty też masz przypadki losowe – a to Cię okradną, a to pobiją, obrażą, wyrzucą z pracy, złamiesz nogę czy rękę, ukradną Ci samochód nieubezpieczony.

Oczywiście to nie Bóg – to życie i jego prawo. „Kto ma temu będzie dodane, kto nie ma temu zabiorą co ma” – mówi Jezus, i mądrze mówi. Jeśli masz w sobie wdzięczność, dodadzą Ci jej, czyli stanie się w Twoim życiu coś co zwiększy te uczucie, coś wygrasz, spotkasz kogoś interesującego, będziesz mieć wspaniały sex – zyskasz. Jeśli masz w sobie poczucie że jesteś nikim, życie sprawi że te Twoje poczucie się powiększy – ktoś Ci pokaże że jesteś nikim, ktoś silniejszy, na kim nie odreagujesz swojej frustracji, okradną Cię itd – wszystko co się będzie działo, powiększy Twoje poczucie beznadziejności.

Czy to jest złe? nie, tak po prostu jest. To co w sobie masz, swoje dominujące nastawienie wobec życia, po prostu wzrasta, rośnie. Myślisz ciągle o starych czasach kiedy Cię zraniono? znowu Cię zranią, mocniej. Myślisz o pięknych chwilach? spotkają Cię jeszcze piękniejsze.

Jeśli jesteś zamożną i seksowną kobietą z Warszawy, myśl o mnie, (i napisz na gg) a spotkamy się 🙂

Przyjaciele

 

J15,13-15 „Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich.  Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję”

Te słowa, nie oznaczają że oddając życie za przyjaciół, jesteś pełen miłości. Żeby oddać życie za przyjaciół, wystarczy zrobić to z powodu presji społecznej, strachu, z podświadomej chęci śmierci bądź też, pochwalenia się swoja „świętością” co u wielu ludzi jest silniejszą motywacją niż życie. Zauważcie też Jezus mówi że nie ma większej miłości, a jednak często jest mowa że najwspanialszym czynem jest wybaczenie i pokochanie wroga. Za przyjaciela wielu odda życie, ale za wroga? to czyn znacznie szlachetniejszy, i na pewno bardziej godny pochwały. Więc czemu Jezus nie powiedział „Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za wrogów swoich”?

Owszem, oddanie życia za przyjaciele jest wspaniałe, ale za wroga – fantastyczne. Więc, czy te słowa nauki się mylą? jeśli je rozumieć logicznie, to tak, mylą się jak najbardziej. Ale tej nauki nie można rozumieć dosłownie, a symbolicznie. Masz to rozumieć sercem a nie umysłem. Twój umysł zrozumie budowę atomu, ale nigdy nie zrozumie miłości, gdyż ona go przekracza. Wytłumaczę wam dokładnie, o co chodziło Jezusowi. Kto ma oczy, niechaj czyta mój artykuł.

„Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich”

Jeśli uważasz świat za coś potwornego, głupi kawał okrutnego Boga, a ludzi za skąpych sukinsynów, żyjesz i strasznie się męczysz. Musisz się bać innych, oczekiwać na nieszczęścia. Jesteś cały czas napięty – ponieważ się boisz ludzi i ich podłości, nie ryzykujesz niczym żeby nie doznać krytyki. Pogrążasz się coraz bardziej w swojej nienawiści do świata, w swoich lękach. Te myśli które wsączają w Ciebie jad to Twoi wrogowie. Oto oni

– Jestem zerem, śmieciem

– Sram na wszystkich

– Kiedyś im pokażę (zemsta)

– Nic mi się nie udaje

– Jestem nieinteresujący, nudny, brzydki

– Świat to dżungla a ja jestem ofiarą

Oto Twoi prawdziwi wrogowie. To są Twoje myśli. Im więcej o nich myślisz, tym bardziej stają się silne. Karmisz je swoją energią. Im stają się silniejsze tym bardziej angażują Twoją uwagę, gdyż potrzebują coraz więcej energii. W końcu stają się tak potężne ze wypychają z Twojej świadomości wszystkie dobre myśli, o zabawie, radości, miłości, szczęściu. Zostaje tylko zazdrość, nienawiść, złość, i negatywne emocje którymi Cię zatruwają. Chcesz o nich zapomnieć, ale już się nie da. Są za silne. Próbowałeś zapomnieć o bardzo zły przeżyciu? no właśnie.

Dla tych co nie wierzą w pozbawianie energii przez własne myśli, proponuję proste doświadczenie – pomyślcie o czymś strasznym, np. śmierci bliskich albo wypadku strasznym, krew, jelita na jezdni – co czujecie? prawda ze zostało mniej energii? że chce się wymiotować, i zasnąć, żeby uciec w nicość przed tym samopoczuciem? obserwuj się uważnie – Twoje ciało też reaguje na takie myśli, po dłuższym czasie na pewno chorobą umysłową/fizyczną albo kalectwem.

Jezus przyszedł by zbawiać ludzi – to prawda, ale symboliczna. Jezus jest światłem, i nie chodzi wcale o Jezusa jako człowieka który nauczał. Jezus to miłość i szczęście które rozświetla mrok Twoich myśli. Jeśli wierzysz w Jezusa oznacza to że często myślisz o miłości, szacunku do siebie, zaczynasz się doceniać, przestajesz się wpychać w cudze sprawy, i uwielbiasz się bawić, tańczyć, żyć. Wyznawca Jezusa to człowiek wolny od nienawiści. Oczywistym jest że chodzenie do jakiejkolwiek świątyni nie ma żadnego sensu. Zbawieni są Ci którzy mają imię Jezus wyryte w sercu jako radość życia, a nie na ustach.

„Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich”

Przyjaciele to Twoje myśli pełne życia, czułości, radości i siły. Im więcej myślisz o tych ideach, tym bardziej stają się potężne i tym bardziej nasączają swoim znaczeniem Ciebie. Ty wzmacniasz je, a one coraz silniejsze wzmacniają Ciebie. Myślisz na przykład o radości. Wyobraź to sobie – zaraźliwa szalona radość. Już? przeżyj to i poczuj jak całe Twoje ciało się otwiera, odpręża, nabiera życia i energii.  Czujesz to, prawda? Teraz gdy o tym zapomnisz, ta myśl nie umiera, ona się chowa przed Tobą (w podświadomości) bo Ty myślisz już o czymś innym. Ale gdy znowu to przywołasz z pamięci, albo gdy nie przywołasz to sama wróci – i wróci silniejsza niż ostatnim razem. Napełni Cię większą radością i energią. Odda Ci wzmocnione to co sam jej dałeś.

To są Twoi przyjaciele. Gdy chcesz doznać zbawienia, musisz im oddać siebie całego, całe swoje życie i istnienie. To właśnie budzi podziw ewangelicznego Jezusa – oddanie siebie pełnym siły, zamożności i radości myślom. Wtedy jesteś miłością, gdy pokochasz siebie, gdy zaczniesz kochać, bawić się, zarabiać dobre pieniądze, skońćzysz z nadstawianiem prostakom policzka i żyć na luzie.

Pamiętacie jak Jezus wypędzał złe duchy z opętanych? to co rzucało rzekomo opętanym to nie była siła z zewnątrz, to nie był Szatan. Opetany był człowiekiem w którym rządziły złe myśli które sam stworzył. Tak długo poświęcał swój czas i energię na zazdroszczeniu innym, poniżaniu siebie, że stal się w którymś momencie niewolnikiem swoich myśli, których nie mógł już sam wypędzić. Jezus je wypędzał (są znane takie praktyki w wielu kulturach magicznych) i nakazywał modlitwę, czyli koncentrację na dobrych myślach – w przeciwnym wypadku „zły duch wraca i zastając czyste miejsce bierze ze sobą siedem innych duchów, jeszcze gorszych niż on sam”.

Jeśli po „egzorcyźmie”, czyli na przykład silnym postanowieniu nawrócenia się czy zmiany życia, nie zaczniesz koncentrować się na pięknie, radości, dobrej woli, uczciwości – Twój stan się jeszcze pogorszy, bo wszelkie złe i plugawe myśli powrócą do Ciebie i to znacznie silniejsze. Witaj wtedy w piekle po stokroć gorszym niż te z potwornych obrazów Hieronima Boscha.

Jeśli myślisz „każda kobieta jest dziwką” – wiesz co sam sobie robisz? kopiesz sobie grób, i pisząc to wcale nie żartuję – jestem smiertelnie poważny. Jak powinieneś myśleć? „Każda kobieta jest księżniczką”. Poczuj żar, erotyzm, zakochanie. To że trafiłeś na złą kobietę nie oznacza ze wszystkie są złe. I na pewno to że Cię skrzywdziła nie oznacza że teraz masz się tym sam katować. Pokaż jej – skrzywdziła Cię, a Ty nadal kochasz kobiety. Czy istnieje gorsza zemsta dla tej podłej?

A Ty co robisz? skrzywdziła Cię a Ty sam się staczasz. Nazwala Cię nieudacznikiem, zdradziła – a Ty sam zdradzasz swoje żywotne interesy w imię czego? co Ci da rozpamiętywanie tego jak Cię zdradziła? powiem co Ci da – zabierze Ci z życia szczęście, energię, szansę na nowy fajny związek. Zamieni Cię w skąpy, nerwowy, psychotyczny, rozedrgany, wiecznie niezadowolony z życia i nieszczęśliwy wrak człowieka.

A więc, przyjaciele „kobiety są wspaniałe, piękne, mądre, interesujące” – „mężczyźni są zabawni, seksowni, wierni, odpowiedzialni, czuli”.

I – uwaga!

„Moi czytelnicy są wspaniałymi, madrymi, bardzo inteligentnymi ludźmi” 🙂

Kameleon

 

Każdy człowiek jest aktorem.

To stwierdzenie może wydać Ci się szalone, jednak gdy zaczniesz dokładnie obserwować siebie, swoje reakcje na ludzi i świat, wtedy zrozumiesz tajemnicze słowa z biblii, mówiące o nieprzyjaźni z rodzicami, i o tym że Jezus czyli symbol szczęścia – to miecz między ojcem i synem, córką a matką.

Oczywiście nie chodzi tu o fizyczną eksterminację rodziców, chociaż wielu ludzi ma na to ochotę. Twoje reakcje, Twój sposób widzenia świata, jest wyuczony – nie jest Twój własny, ale zaprogramowany. Pozwól ze Ci to wytłumaczę. Gdy jesteś dzieckiem, nie masz na sobie obroży społeczeństwa nakazującej Ci pewne kulturowe i społeczne zachowania, jesteś szczery, szczęśliwy, tańczysz, śmiejesz się, radujesz motylkiem a zwykły cień Cię przeraża. Nic nie udajesz. Ale oto rośniesz, i wzrastają wymagania wobec Ciebie. Tego nie wolno, tamtego nie wolno – nie bądź dziecinny, nie opowiadaj bzdur, dorośnij. Dziecko zaczyna się uczyć że rodzice są zadowoleni wtedy kiedy wypiera się swojej prawdziwej natury, spontaniczności. Zaczyna grać.

Powoli własna natura dziecka, jego spontaniczność, zostaje wypchnięta przez wykalkulowane i wyrachowane zachowania które dziecko podgląda u dorosłych. A teraz chcialbym żebyś lepiej zrozumiał o czym piszę – czy jechałeś kiedyś wiele godzin jako kierowca czy pasażer autem? gdy szedłeś spać, i zamykałeś oczy – co widziałeś? trasę, prawda? huk motoru, i przesuwający się krajobraz. To co się działo przez kilka godzin odbija się w Tobie, i nawiedza Cię niemalże fizycznie. Zauważ proszę że jazda trwała kilka godzin. A teraz wyobraź sobie ze Twoi rodzice kilkanaście lat powtarzają dane zachowania – one tak mocno wnikają w Ciebie, że mimo tego że jesteś inny swoją osobowością od rodziców, przejmujesz ich dominujące zachowania, reakcje, sposoby patrzenia na życie.

Gdy zaczniesz się dokładnie obserwować, zauważysz ze zgrozą że większość Twoich myśli, decyzji, postanowień, to nie Twój własny wybór, a rola którą sam sobie narzucileś – uznałeś że tak postępują rodzice, skopiowałeś ich zachowania, i uwierzyłeś że taki jesteś.

Niby prosta psychologia. Ale z tego wyplywa caly dramat naszego życia.

Jeśli jesteś kobietą, a Twój tata był nieczuły, będą Cię podniecali tylko meżczyźni niedostępni. Owszem, rozumowo będziesz wiedziala że ciepły miły pracowity facet jest lepszy od zakompleksionego nieudacznika z brudnymi włosami, który Cie traktuje jak szmatę, ale całe Twoje serce i zniewalające uczucia będą za hipisem. Oczywiście przeważnie wybierzesz tego rodzinnego, bo wygoda i bezpieczeństwo tez jest silną motywacją, ale nie będziesz go kochać a często będziesz nim gardziła. Jeśli Twój tata był ciepły i serdeczny, uczciwie traktował Ciebie i Twoją mamę, to wybierzesz tylko dobrego mężczyznę, a na hipisa spojrzysz jak na ścianę – owszem jest, ale nie wzbudza żadnych emocji, może tylko poza współczuciem.

Dokładnie tak samo jest z meżczyznami. Jeśli ich mama była w jakiś sposób negatywna, czyli nie dawała im miłości, podniecać ich będzie tylko kobieta zimna i wyrachowana. Zakochają się w niej, będą chcieli mieć z nią dzieci, mimo że ona będzie nimi pomiatała. A dobra i uczciwa dziewczyna? po prostu ich nie zainteresuje. Możesz przekonywać, perorować, ale zalew emocji jest tak potężny, że oprze się każdej logice.

Oto przyczyna wszelkich nieudanych związkow mężczyzn z zołzami, i kobiet z alkoholikami gburami i brutalami. Przyczyna leży zawsze w ofierze, kat jest tylko przyczyną, wykonawcą wyroku który ofiara sama na siebie wydała.

Z tej przyczyny wszelkie rozmowy o zwiazku i braku w nim miłosci między małżonkami czy parami uważam za pozbawione sensu. Owszem, to coś daje, ale nie na długo. Spycha przyczynę problemu w kąt, ale to wyjdzie za jakiś czas. Prawdziwa terapia to samoobserwacja, i zauważenie w sobie swoich rodziców. Gdy ich zauważymy, to dopiero początek. Teraz trzeba ich wyrzucić, ale rzadko kto chce to zrobić – przyzwyczailiśmy się do swoich wzorców reakcji. Wtedy polecam poprawienie swojej samooceny – gdy to zrobimy, jesteśmy gotowi by pozbyć się z siebie swoich rodziców, i wszelkich autorytetów. Nie tylko rodzice mogą w nas tkwić. Są tam wszelkie kopie osób które miały na nas wpływ, a więc wujkowie, ciocie, ksiądz, wyidealizowany idol, aktor czy piosenkarz.

Droga do stanu by poczuć się sobą, jest długa ale bardzo się opłaca. To codzienne poczucie lekkości, szczęścia, niezwykłej zgody z samym sobą. Ustaje wszelka gonitwa myśli, zamieszanie, opanowuje nas przyjemny spokój. Co najważniejsze – przestajemy się bać innych ludzi. Gdy ktoś nas obrazi, śmiejemy się. Nie cierpimy, nie przeżywamy tego latami marząc o zemście. To jest wyuczona reakcja od rodzica.

Ja sam nadal mam w sobie silny mechanizm kopiowania zachowań i nakładanie ról. Gdy widzę kogoś kto zrobił na mnie wrażenie, przez jakiś czas naśladuję go i mam tego świadomość. Zmieniam chód, zachowanie. Odgrywam w myślach różne sceny jakbym nim był. Jest to objaw niskiej samooceny, i nadal nad nią pracuję. Startowałem od zera – wiedzcie o tym. Często spontanicznie mam odwagę być po prostu sobą, i dobrze się ze sobą czuję. I naprawdę warto pozbywać się z siebie wszystkich innych ludzi, byśmy zostali tylko my sami. By nasze decyzje były naszymi decyzjami, a nie innych ludzi, a raczej naszym wyobrażeniem ich.

Uduchowieni mówią Ci – porzuć świat. Ale jeśli nawet uciekniesz do jaskini w górach, cały świat zabierzesz ze sobą, będziesz go miał w swoich myślach. Fizycznie będziesz siedział i marzł w jaskini, ale nie będziesz sam – w Twoich myślach będą rodzice, proboszcz, ciocie i wujkowie – i oni wszyscy będą się ze sobą brali za łby. Twoim kosztem. Przez ten chaos w swojej głowie, nie zobaczysz prawdziwego świata, będziesz tu tylko gościem. Namęczyłeś się, nacierpiałeś, w końcu umarłeś na zawał. Do czarnego worka i po Tobie. Znane są historie mnichów którzy żyjąc w szałasie w lesie, kastrowali się, biczowali, torturowali. To nie diabeł ich opętywał, to ich własne myśli – kochana rodzinka ktorą sam skopiował. I co im dało odrzucenie świata? bez pracy nad sobą, możesz tylko zamienić jeden koszmar na inny – nic więcej.

Moja wizja jest taka – bywaj w świecie, zaangażuj się w niego. Zarabiaj pieniądze, rozwijaj się i baw, a jednocześnie obserwuj i pozbywaj wszystkiego co nie jest Tobą.

Kiedyś, gdy czułem się bardzo zagrożony i slaby, zacząłem wyobrażać sobie pewnego silnego aktora kina akcji. Jaki jest silny, i jak by on sobie radzil w mojej sytuacji. Gdy jesteś słaby, tęsknisz za silą. Już wtedy się obserwowałem, i gdzies wyczytałem jak bardzo słaby psychicznie jest ten aktor. To mną wstrząsnęło, i zrobiłem takie psychologiczny eksperyment. Byly świeczki, głębokie oddechy by wymusić i skupić uwagę podświadomości – wyobrazilem sobie tego aktora, przytulilem go, powiedzialem mu że go kocham ale musi wracać do siebie, że każdy z nas musi to życie przeżyć i doswiadczyć osobiście. I znikł. Znikło też nagle moje poczucie slabości, i nagle odkryłem….  odkrylem i poczułem ze wcale nie jestem slaby, że jestem silny.

To był piękny prezent. Zamiast złudy radości wygrasz prawdziwa radość, zamiast złudy siły wygrasz prawdziwa silę. To chyba dobry interes, prawda? ja myślę że tak.

Przygody

  
W grzesznej młodości, często jeździłem po Polsce z kolegami.

Mój kolega z którym szaleliśmy, nazwijmy go dla potrzeb artykułu Bartusiem, był i jest nadal wysokim przystojnym facetem, który ładnie się uśmiecha i którego dziewczyny chcą mieć za chłopaka, a starsze Panie za zięcia. W pracy Bartuś był uwielbiany przez starsze Panie – nasz nieśmiały Bartuś – cherbatki, kanapeczki, ciasteczka.

Bartek miał jedną zasadnicza wadę – zawsze jak gdzieś jechaliśmy musiał zasmakować płatnej miłości z Paniami które stały przy drodze. Ja oczywiście stałem na czatach. Raz wjechaliśmy za Nowym Dworem Mazowieckim w lasek, i podeszła od mojej strony prostytutka, na oko 35 lat, zniszczona twarz, poniżej 1.60 wzrostu, otyła, przebiegły błysk w oczach, otworzyłem szybę, i zaczęła się rozmowa która mnie zniesmaczyła – Pani miała w jamie ustnej łącznie może ze trzy zęby, i nieprzyjemny zapach nieprzetrawionego mięsa z ust. Standardowa rozmowa Bartka – za ile w paszczu? 35 w piczu? 60 w żopu? 100

Umówili się na paszczę. Bartek wynegocjował 25pln i podjechaliśmy do lasu, a ja mówię, Bartek ona nie ma zębów, a Bartek mówi że jeszcze nigdy nie miał orala z bezzębną dziewczyną, mówię mu że to jakaś choroba ze jej te zęby wyleciały, że coś złapie od niej – uslyszałem jak zwykle „nie pierdol, pilnuj fury” No to pilnowałem, stałem 20 m od samochodu a w nim trzęsło się nadwozie. Nagle widzę ze Bartek krzyczy uśmiechnięty od ucha do ucha i biegnie do mnie, „Maruchna, świnia chce do dzieciaków na Ukrainie kolnąć, dam jej kolnąć z komóry, mam darmowe minuty a ona Ci za free zrobi laskę, stary ale okazja”, a ja nie, dzięki, ja robię to tylko z miłosci. No to ona Cię pokocha, zarechotał obleśnie Bartek. Dawaj Maruś, ale jazda, ziomuś, ale fajnie jak ona tymi dziąsłami się ociera, i czasem zębem skubnie, odlot stary! to mu mówię że bezpłatne minuty obowiazują tylko w Polsce, a do Ukrainy zabuli za chwilę rozmowy lekko 20pln. No to jedziemy, nie będę Cię demoralizował – postanowił Bartek 🙂

Gdy byłem na Mazurach, Bartek pytał ochroniarza miejscowego na stacji paliw gdzie można tanio postukać. No i jest taka laska, Baśka, mówi, co za 30 pln full opcję oferuje. Mówiąc to rozkaszlał się, charchnął na ziemię i oblizał się lubieżnie po brudnych wąsach. Pogadaliśmy z taksówkarzem i za 10 pln nas podprowadził do ukrytej w lesie podupadłej kamieniczki, wszedłem z taksówkarzem do ruiny a Bartek siedzial w samochodzie trzymając nogę na sprzęgle do nagłej ucieczki. Weszliśmy do sieni, pukamy do drzwi w smierdzącej, obrzydliwej kamieniczce gdzie smród uryny mieszał się z wonią niepranych miesiącami skarpet, wychodzi pijany cygan z siekierą, i krzyczy czego chcemy, taksiarz się wycofuje a ja drżącym głosem pytam czy zastaliśmy Panią Basię? nie, nie ma. A to dziękuję i do widzenia – a macie jakieś pieniądze? taksiarz już slyszę odjeżdza, więc mówię że nie mam, i slyszę „przyjeżdzasz ruchać moją córuś bez kasy?” Proszę Pana, ale ja tylko chciałem pogadać, jesteśmy z kolegą z Warszawy samotni i chcieliśmy kogoś poznac, pogadać, pojść na oranżadę” cygan coś zaryczał o pierdolonych Warszawiaczkach i zaczął zbiegać ze schodów gdzie się zatoczył i plasnął z całej sily o ścianę, ja wybiegłem i wskoczylem do samochodu, Bartek gaz do dechy i uciekliśmy.

Blagalem Bartka żeby już dal sobie spokój z dziwkami, mówię pójdźmy do pubu, pogadajmy z ludźmi, pośmiejmy się, odpocznijmy. Więc siedzimy, rozmawiamy z dwoma dziewczynami. Bartek przedstawił się jako scenarzysta szukający dziewczyn do filmu z Pazurą. Jedna z dziewczyn mówiła dużo że jest uczciwa, wierna, kocha swojego chłopaka, chodzi do kościoła, no no, mówię, są jednak uczciwe kobiety. Jednak mój podziw trwał do czasu, kiedy Bartek wyszedł z nią do toalety, a wrócił uśmiechnięty od ucha do ucha. No tak, czego się nie robi dla roli w filmie. Natępnego dnia powtórzył ten numer z dziewczyną, w sumie kobietą bo miała 27 lat która mówiła o swoich zasadach, o tym że czeka na swoją połówkę, i wyrażała się z nienawiścią o dziewczynach które to robią przed slubem. Bartek później mi potwierdził, że przed wejściem do wynajmowanego domku faktycznie była dziewicą. Jej życiowe zasady zminimalizowały się wobec wizji zagrania u boku Cezarego Pazury w najnowszym filmie.

Pamiętam jak raz byliśmy z kolegami z liceum na Agrykoli, i tam jest takie jeziorko i za kasę można jakimś tam kajakiem czy lódką pływać. byliśmy pijani, i podeszly dwie dziewczyny że się przejada z nami. No to ok, i dziewczyna się nagle uśmiecha, i widzimy całe czarne zęby z przodu, wszyscy wrzeszczymy jak jeden mąż, i uciekamy, w 15 chlopa.

Albo taka przygoda. Jadę do siebie na działkę, i przejeżdzam kolo zabitej dechami wsi, gdzie przy drodze stoją barczyste chłopaki pługiem trenowane, i rzucili czymś w mój samochód, śmiejac się i wpatrując butnie. Zatrzymałem się ok. 60, 70 metrów od nich, wysiadłem na pustej drodze z auta, i dość dobitnie wykrzyczalem im co sądzę o nich, o ich mamach i babciach, a także o ich pochodzeniu i inteligencji. Nie spodobało im sie to bo zaczęli coś krzyczeć że jak mnie złapia itd itp, więc gdy zaczęli biec ku mnie wskakuję na fotel, trzaskam drzwiami, sprzęglo, jedynka i ze strachu je za szybko puscilem, i zgasl mi silnik. Drżącymi rękoma odpaliłem i gaz do dechy, a już prawie miałem agresywnego wieśmacka na bagażniku. Nigdy tego nie róbcie!